JustPaste.it

Przyjaźń ...

Kiedy pierwszy raz wzięłaś mnie na ręce, trochę się bałam.Nie wiedziałam, kim jesteś i dokąd mnie zabierasz...

Kiedy pierwszy raz wzięłaś mnie na ręce, trochę się bałam.Nie wiedziałam, kim jesteś i dokąd mnie zabierasz...

 

Kiedy pierwszy raz wzięłaś mnie na ręce, trochę się bałam.
Nie wiedziałam, kim jesteś i dokąd mnie zabierasz.

Na dworze było zimno. Owinęłaś mnie ciepłym kocem
i zabrałaś w podróż. Autobusem.

Wokół było tylu ludzi, a ja nie wiedziałam,
dlaczego się do mnie
uśmiechają.

To było zabawne. I trochę czułam się
zawstydzona. I onieśmielona mnogością rąk,
które chciały mnie
dotknąć.

Wiele godzin życia spędziłam,
siedząc w oknie,
obserwując sąsiadów,
czekając na naszych gości.
I na Ciebie. Aż wrócisz do domu.

Miałyśmy fajnych gości!

Kiedy Łukasz przyjeżdżał samochodem,
biegłam do jego małego auta
i bez pytania wskakiwałam na siedzenie.
Gdy to robiłam, on się beztrosko śmiał.
I wykrzykiwał:
— Szyszka! Mały wariacie.

Kiedy przychodzili goście,
wdrapywałam się na oparcie kanapy.
Wtedy, siedząc tuż za nimi,
mogłam ogrzać im kark swoim futerkiem.
A co niektórym nawet
położyć łapy na ramieniu.

Pociągiem jeździłyśmy na wakacje.

Kiedy zobaczyłam Cię śpiącą,
wskoczyłam Ci do łóżka i zasnęłam na Twoich plecach.
Kiedy obudziłaś się rano,
nie mogłaś się ruszyć.
Bo przecież ja Cię unieruchomiłam.

Czasami skradałam się nocą i kładłam obok Ciebie.
Byś czuła się bezpieczniej.
W końcu przyjaciele po to są.
By czuć się przy nich bezpiecznie.

Nie lubiłam momentów, kiedy wychodziłaś z domu beze mnie,
ale uwielbiałam, jak wracasz.
Zawsze wtedy wiedziałam, że to był taki czas
dla mnie i dla Ciebie.
Kiedy się trochę potęskni,
obecność lepiej smakuje.

Kiedy siedziałaś zapracowana,
brałam smycz i przynosiłam Ci ją w zębach.
— Ile można pracować? Chodź na spacer! — tak właśnie dbałam o Ciebie.
Na swój psi sposób.

Zapamiętaj te wszystkie chwile,
które dane było nam razem przeżyć.

Szyszka.
Twój psi przyjaciel.
[*]