JustPaste.it

Wstrząsający list kard. Zena. „Zmuszacie katolików by weszli do klatki”

„Watykan myśli, że musi dopasować swoją światową dyplomację, niezależnie od tego, jakie mogłyby być preferencje duchowe”

„Watykan myśli, że musi dopasować swoją światową dyplomację, niezależnie od tego, jakie mogłyby być preferencje duchowe”

 


Emerytowany biskup Hongkongu skomentował niektóre komentarze i publikacje ostatnich kilku dni, które pojawiły się po deklaracji biura prasowego Stolicy Apostolskiej. Przypomnijmy, że Watykan odciął się od sugerowanej „przypuszczalnej różnicy myśli i działania pomiędzy Ojcem Świętym a jego współpracownikami w kurii rzymskiej w kwestiach dotyczących Chin”. Kardynał Zen ze wzburzeniem zaapelował, by watykańscy dostojnicy nie cytowali wyrwanych z kontekstu fragmentów listu Benedykta XVI do katolików chińskich.

 

W poniedziałkowym wpisie na swym blogu kard. Joseph Zen wraca do kwestii możliwego porozumienia pomiędzy Chinami a Watykanem. Chodzi o zastąpienie prawowitych biskupów hierarchami wiernymi partii komunistycznej oraz tego, co niezłomny kardynał nazwał „sprzedaniem” Kościoła Chin rządowi w Pekinie.

 

Publikujemy tłumaczenie wpisu księdza kardynała:

 

- Pewni ludzie, którzy się o mnie martwią, doradzali mi, bym więcej już nic nie mówił, a raczej więcej się modlił. Oczywiście więcej modlitwy to rzecz całkowicie właściwa, a wszystkie nasze nadzieje powinniśmy pokładać w Bogu i powierzać wstawiennictwu Matki Bożej.

 

- Ci, którzy doradzali mi, abym nic więcej nie mówił, prawdopodobnie martwili się o to, że inni będą mogli łatwiej mnie atakować, jeśli powiem za dużo. Nie obawiam się tego. Wypowiadam się, jedynie jeśli jestem pewien, że słowa są uczciwe i użyteczne. Wówczas nie robię bilansu zysków i strat, wziąwszy pod uwagę mój wiek.

 

- Wciąż chcę więc mówić, ponieważ obawiam się, że wkrótce nie będę mógł powiedzieć nic więcej. Proszę, okażcie mi cierpliwość.

 

Dzisiaj chciałbym coś powiedzieć o następujących sprawach:

 

W Księdze Hioba w pierwszym czytaniu z tej niedzieli dowiadujemy się, że „udziałem” Hioba stały się „miesiące nicości i (...) noce udręki” (Hi 7,3). I powiedział on: „Ponownie oko me szczęścia nie zazna” (Hi 7,7). Ale Psalm odpowiada: „Panie, Ty leczysz złamanych na duchu” Ps 147).

 

Bracia i siostry z Chin kontynentalnych w ciągu ostatnich kilku dni usłyszeli, że Watykan jest gotów skapitulować przed chińskimi komunistami. Prawdopodobnie czują się w głębi duszy bardzo niepewnie. Jeśli nieprawowici i ekskomunikowani biskupi mają być zalegalizowani, a prawowici biskupi mają być zmuszeni do ustąpienia, to czy prawowici biskupi wspólnot podziemnych nie powinni się martwić o swój los? Księża i wierni będą wkrótce musieli okazać posłuszeństwo tym i szanować tych, którzy dzisiaj działają bezprawnie i są ekskomunikowani, ale stają się biskupami zatwierdzonymi przez Stolicę Apostolską ze względu na poparcie udzielone im przez chiński rząd. Jakież bolesne noce będą musieli znosić?

 

Cóż mówić o jutrze, skoro już dzisiaj zaczyna się wielka plaga. Od 1 lutego 2018 roku rząd Chin wprowadza rygorystyczne „religijne regulacje prawne”. Kapłani Szanghaju działający w podziemiu powiadomili członków swojego Kościoła, by nie przychodzili na ich Msze. Ci, którzy są uparci i nieposłuszni, prawdopodobnie zostaną zatrzymani!

 

Nie bójcie się, Bóg uleczy złamanych na duchu!

 

W tych samych dniach Sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej mówi: „Rozumiemy cierpienie chińskich braci i sióstr wczoraj i dzisiaj”. Czyżby?! Ten człowiek małej wiary wie, czym jest prawdziwe cierpienie?! Bracia z Chin kontynentalnych nie boją się utraty domu i własności, nie boją się uwięzienia, także nie boją się przelania krwi. Ich największym cierpieniem jest zdrada ze strony ich „bliskich”!

 

Kardynał Parolin udzielił długiego wywiadu, ujawniając paradoksalne błędy w rozumowaniu (przypuszczamy, że słowa i myśl się nie różnią). Jednak najbardziej niegodną rzeczą ze wszystkich przezeń wypowiedzianych było to, że sekretarz stanu miał czelność obrazić papieża emeryta Benedykta XVI! Parolin jedynie przytoczył wyrwany z kontekstu list papieża do Kościoła w Chinach sprzed dziesięciu lat, mówiąc: „rozwiązania istniejącego problemu nie można szukać poprzez trwający konflikt z prawowitymi władzami państwowymi”. Jednak nie zacytował już drugiej części zdania zapisanego tam przez papieża: „jednocześnie jednak podporządkowanie się tym władzom nie jest dopuszczalne wówczas, gdy zbytnio ingerują w kwestie dotyczące wiary i dyscypliny Kościoła” (papież Benedykt XVI, List, 2007, 4,7).

 

Papież Franciszek także powiedział biskupom Azji na Azjatyckich Dniach Młodzieży w Korei Południowej: „Pierwszym warunkiem dialogu jest spójność z własną tożsamością”!

 

Pewien „wysoki rangą informator Stolicy Apostolskiej” pokornie powiedział: „Wciąż będziemy jak ptaki w klatce, ale klatka dla ptaków będzie większa. (...) Stopniowo powiększymy przestrzeń klatki”. Mój Boże! Kwestią nie jest rozmiar klatki, ale kto się w niej znajduje?! Wierni wspólnot podziemnych nie są w tej klatce dla ptaków. Otóż to wy zmuszacie ich do wejścia do tej klatki i zmuszacie do „zjednoczenia” w klatce! Oczywiście w klatce niektórzy są niewolnikami, ale niektórzy są gotowi być w klatce, aby stać się sługusami pyszałka (byłem pierwszy, który powiedział, że istnieje tylko jeden Kościół w Chinach i że członkowie otwartego Kościoła także kochają w głębi duszy papieża. Teraz już nie ośmieliłbym się tego powiedzieć).

 

Teraz, kiedy zdecydowałem się dać pierwszeństwo prawdzie i sprawiedliwości (wszystko, co mówię, ma służyć ochronie reputacji papieża i wyjaśnieniu Prawdy Kościoła), pragnę także powiedzieć wam, że miałem prywatną audiencję z papieżem Franciszkiem trzy lata temu. Przedłożenie moich poglądów na temat „dialogu” zabrało mi 40 minut. Papież słuchał mnie przez 40 minut bez przerywania. Dopiero wówczas, kiedy powiedziałem: „Kościół kontynentalny jest mówiąc obiektywnie schizmatycki (niezależny i kierowany przez rząd)”, papież odparł: „Oczywiście!” („Certo!”).

 

Wczoraj wiele osób odwiedziło mnie, by „mnie pocieszyć” osobiście albo robiło to telefonicznie, ponieważ rzecznik Stolicy Apostolskiej mnie strofował. To kolejne wielkie nieporozumienie. Zdecydowanie nie potrzebuję wyrazów współczucia. Pocieszmy zamiast tego rzecznika! Jest on ptakiem w klatce, zmuszonym do tak niezręcznego stanowiska: tym razem był tak skuteczny, wszyscy na raz krytykowali moje przemówienie (oczywiście, napisane przez innych), które odczytał. Jednakże, czyż ponad rok temu, przed IX Krajowym Zgromadzeniem Przedstawicieli Katolickich w Chinach, nie powiedział on: „Stolica Apostolska czeka na twarde fakty, nim dokona osądu”? („La Santa Sede attende di giudicare in base a fatti comprovati”). Minął ponad rok i wciąż czekamy na to orzeczenie!

 

Komentator „South China Morning Post” jest godny współczucia. Każdego dnia musi znaleźć przedmiot krytyki, wyśmiania, a jest uczoną osobą (może mówić de omnibus et aliquibus aliis, na wszystkie tematy i każde inne).

 

W swoim artykule tamtego dnia powiedział, że cenię politykę bardziej od religii. Chciałbym mu przypomnieć: „Gdzie aniołowie nie ważą się stąpać, spieszą głupcy”. Cóż on wie o religii? Czym jest wiara? Powiedział, że zdecydowałem się przyczynić do tego, aby wierni Chin kontynentalnych cierpieli. Czy on wie, czym jest prawdziwe cierpienie człowieka wiary? Jednak jego ostatnia uwaga była odpowiednia: „Watykan musi dopasować swoją światową dyplomację, niezależnie od tego, jakie mogłyby być preferencje duchowe”. Jednakże to nie są jedynie preferencje, to są niepodlegające dyskusji zasady!

 

Kard. Joseph Zen

Tłum. z j. ang.: Jan J. Franczak

 



Read more: http://www.pch24.pl/wstrzasajacy-list-kard--zena--zmuszacie-katolikow-by-weszli-do-klatki,58102,i.html#ixzz56QBzCzrP