JustPaste.it

Los nas jednak oszczędził!

Trudno żyć ze świadomością, że nieświadomie przyczyniliśmy się do kogoś śmierci a jednak trzeba się cieszyć, że los nas oszczędził

Trudno żyć ze świadomością, że nieświadomie przyczyniliśmy się do kogoś śmierci a jednak trzeba się cieszyć, że los nas oszczędził

 

We wrześniu żegnany płaczem przez moją dziewczynę Wiesię, wybrałem się tym razem sam bez kolegi Józka. na wczasy do Międzygórza. Dostałem wieloosobowy pokój z chłopakami z całej Polski. Chociaż chłopaki namawiali mnie od razu na wypad na ubaw, ja zmęczony długą podróżą poszedłem spać. Obudziłem się nad ranem, bo po moim łóżku (stało przy oknie) wchodziły do pokoju przez okno dziewczyny. To chłopacy wracający nad ranem z ubawu, przyprowadzili dziewczyny i dlatego wszyscy wchodzili przez okno. Jedna z dziewczyn, zobaczywszy mnie, nie chciała już wyjść z mojego łóżka.

Jednak nie zaprzyjaźniłem się z tymi chłopakami, zawsze byłem samotnym myśliwym i wolałem sam wybrać sobie dziewczynę. Chodziłem na wycieczki i na jednej z nich poznałem Małgosię ze Szczecina. Zachwyciła mnie jej dziewczęcość, niewinność i szukanie opieki. Przy niej czułem się opiekuńczym, dojrzałym mężczyzną, a nie jak przy Wiesi zielonym. Ale wtedy jeszcze tak o tym nie myślałem, rzucając się w wir nowych doznań i rodzącego się uczucia. Ciekawe, że mi takiemu estecie nie przeszkadzały nierówne zęby, blizny, słabe włosy i skromne ubranie Małgosi.

31b04c594860831e3c6c5d317395803c.jpg

Cóż zakochani są ślepi, a Małgosia odpłacała mi wzajemnością. Na bal przebierańców sam przygotowałem Małgosi strój, ja wystąpiłem jako włoski amant. Po powrocie do Szczecina nie spotkałem się już z Wiesią, byłem teraz całkowicie pochłonięty nową znajomością. Spotykaliśmy się bardzo często, Boże Narodzenie spędziliśmy u nas w domu. W karnawale wybraliśmy się na bal z Józkiem i jego dziewczyną.

Na wiosnę Małgosię z mamą, wyeksmitowano z wynajmowanego mieszkania (główna lokatorka się wymeldowała). Po krótkim pobycie w hotelu, mama Małgosi wychodziła zastępczy pokój w wielorodzinnym mieszkaniu na ul. Hożej (przeprowadzili się z jednego obskurnego miejsca, do drugiego).

W lecie Małgosia działająca w ZSMP, załatwiła nam międzynarodowy obóz ZSMP w Grall Militz koło Rostoku nad morzem. Po męczącej podróży dojechaliśmy na miejsce wieczorem, Niemcy poczęstowali nas kolacją i piwem do picia. Gdy rano do śniadania, do picia podali nam także piwo, dziewczyny zbuntowały się i powiedziały organizatorom, że do posiłków chcą do picia coś gorącego. Obóz był prawie bezpośrednio nad morzem tak, że na plażę chodziliśmy tylko w spodenkach, dziewczyny w strojach.

Na trzeci dzień dowiedzieliśmy się, że kawałek dalej jest plaża naturystów. Z ciekawości wybraliśmy się z chłopakami na plażę, myśleliśmy, że zastaniemy ogrodzenie, a tam na granicy stał słupek z napisem „FKK”. Po jednej stronie słupka opalali się tekstylni, a po drugiej nagusy. Zdjęliśmy spodenki, rzuciliśmy na krzaki przy słupku i ruszyliśmy brzegiem.

Widoki były dla nas szokujące, szczególnie przy grze w siatkówkę, gdy mężczyznom dyndały przyrodzenia, a kobietom piersi.        W każdym bądź razie nie byliśmy przygotowani do takich widoków i musieliśmy co chwilę wchodzić do wody, aby ostudzić „podnoszące się zapały”. Po przejściu plażą kilku kilometrów zaniepokoiliśmy się, że ktoś mógł nam schować (zabrać) spodenki i do obozu będziemy musieli wracać nago. Na szczęście spodenki były i nie musieliśmy paradować do obozu na golasa.

Po południu namawialiśmy dziewczyny, aby poszły z nimi, ale one poszły wodą i wstydziły się wejść na plażę. Jednak po jakimś czasie, ciekawość wzięła górę nad wstydem i weszły na plażę, rozebrały się w dołkach i wystawiły gołe tyłki do słońca. Opalaliśmy się, dziewczyny „spaliły” tyłki, ale nie odchodziły, bo nie mogły się powstrzymać od zerkania na „przyrodzenia” przechodzących mężczyzn. Spodobało się nam opalanie na golasa, porobiliśmy sobie nawet zdjęcia na pamiątkę.                                                                                                    

Po powrocie z obozu czekało na mnie wezwanie na komisję wojskową (w poprzednim roku odroczyli mnie już tylko na rok). Na Małgosię czekało wezwanie do prokuratury wojskowej?. Ja poszedłem na komisję wojskową, Małgosia do prokuratury. Ja dostałem kategorię C (wysokie nadciśnienie) i skierowanie do odbycia zasadniczej służby wojskowej. Szkoda, że nie trafiłem na wiosenną komisję, wtedy miałbym szanse na odroczenie z zakładu pracy. Teraz z niecierpliwością czekałem na powrót Małgosi z prokuratury. Małgosia wróciła zapłakana i nie chciała nic powiedzieć (tajemnica śledztwa), jednak pomału wydusiłem z niej, że przedmiotem śledztwa było samobójstwo jej byłego chłopaka Darka.

Dopiero teraz Małgosia opowiedziała mi wcześniejszą cześć swojego życia, że gdy w Szczecinie nie dostała się do szkoły średniej (ekonomicznej), podjęła naukę w szkole w Dębnie (zamieszkała w Internacie). W klasie zaopiekował się nią jeden z kolegów Darek, który najpierw pomagał jej w nauce, a później zaczęli nawet chodzić na randki. Przez Darka Małgosia poznała miejscowe pary chłopaków i dziewczyn z klasy, którzy tworzyli paczkę zgranych przyjaciół i dołączyła do nich (z Darkiem). Darek był bardzo zdolny, pisał poezję (jakieś czasopismo opublikowało nawet jego wiersze) był uzależniony od papierosów i piwa, był też bardzo zazdrosny.

Gdy Małgosia wyjeżdżała na wakacje, czy ferie pisał do niej poetyckie listy. Małgosia dobrze czuła się w tej szkole, brała udział w szkolnej drużynie w rozgrywkach siatkówki, koszykówki, a nawet występowała z tanecznym i wokalnym zespołem szkolnym. Na studniówce była z Darkiem i to on chciał pomóc jej w zdaniu egzaminu maturalnego z matematyki (rzucił jej ściągę). Jednak nauczycielka to zauważyła i Małgosia musiała zdawać poprawkę. Pod koniec balu maturalnego Małgosia pokłóciła się z Darkiem, który chciał, aby Małgosia dała mu dowód swojej miłości, jednak Małgosia nie była pewna swoich uczuć, nie była jeszcze gotowa.

Po maturze Małgosia wyjechała do Szczecina i pomocą ciotki Kingi podjęła pierwszą pracę w C.......... Przepracowała spokojnie rok stażu w C..... i po roku wyjechała na pierwsze swoje wczasy do Międzygórza, gdzie się poznaliśmy. No to nie rozumiem, dlaczego cię przesłuchiwali w prokuraturze wojskowe,j spytałem Małgosię. Bo nie znasz ostatnich wydarzeń.Opowiedziała mi.

Po powrocie z wczasów dowiedziałam się, że w pracy szukał mnie jakiś żołnierz służby zasadniczej na przepustce. Z opisu domyśliłam się, że to był Darek, który zapowiedział, że jeszcze przyjdzie. Swoją drogą było ciekawe, jak mnie wyśledził po naszej przeprowadzce. I rzeczywiście przyszedł. Rozmawialiśmy powiedział, że nie może o mnie zapomnieć, żebyśmy znowu zostali parą. Powiedziałam mu, że poznałam kogoś, że jest to znajomość rokująca na przyszłość. Ponieważ Darek dalej nie chciał zrozumieć, że to już koniec, okłamałam go, że wkrótce wezmę ślub. Odszedł zagniewany.

W prokuraturze wojskowej, nie chcieli jej zbyt wiele powiedzieć o samobójstwie Darka, jednak dowiedziała się, że Darek zeszedł z warty w Stargardzie (gdzie odbywał zasadniczą służbę wojskową) z bronią i ostrą amunicją i pojechał do Szczecina zastrzelić (z zeznań kolegów żołnierzy) „wiarołomną” dziewczynę i mnie. Dla niego pech, dla mnie szczęście, że wyjechaliśmy na obóz do NRD, więc po kilku dniach bezskutecznego oczekiwania, Darek zastrzelił się (popełnił samobójstwo) w podszczecińskim lesie.

Rany Małgosiu, jednak jego uczucie do ciebie było rzeczywiście „na śmierć i życie”. Małgosia zaszlochała - nie żartuj sobie ze mnie, czy wiesz, że mogłabym już nie żyć. Zastanawiam się jak ja będę żyć ze świadomością, że przeze mnie świat (Polska) stracił takiego zdolnego, utalentowanego człowieka, poetę. Pocieszałem ją - Małgosiu, poeta stracił swoją muzę i to zazdrość (niecierpliwość serca) pchnęła go do czynów ostatecznych. Nie wiadomo, czy na zastrzeleniu ciebie by poprzestał, przecież chciał się „rozliczyć” także ze mną. Trudno żyć ze świadomością, że nieświadomie przyczyniliśmy się do kogoś śmierci, a jednak trzeba się cieszyć, że los nas oszczędził, że ten wyjazd za granicę uratował nam życie.