JustPaste.it

My nie piszemy historii na nowo

Komentarz dot.ostatnich wydarzeń polityczno-historycznych w Polsce. I jak politycy wpływają na kształt i sposób odczytywania wydarzeń z historii

Komentarz dot.ostatnich wydarzeń polityczno-historycznych w Polsce. I jak politycy wpływają na kształt i sposób odczytywania wydarzeń z historii

 


                                                                          My nie piszemy historii na nowo.

                 Powyższe słowa powtarzane są jak mantra, jak refren piosenki, przez obecnie rządzących w Polsce. Równocześnie ta ekipa pisze historię Polski na polityczne zamówienie prawej strony sceny politycznej. Każdy problem – wydawałoby się już historyczny - jest przez nich nicowany i przedstawiany w nowym świetle.

                Równocześnie rządzący Polską chcą narzucić naszym sąsiadom – patrz Ukraina – jakich bohaterów mają uznać za słusznych i tylko takich mają czcić.

               Ale powyższe stwierdzenia to margines poważniejszego problemu. Problemu, którego pewnie nie rozumie większość Polaków, a ci którzy mu przyklaskują albo nie myślą albo nie mają własnych poglądów albo jest im wygodnie.

Od kilku tygodni politycy Prawa i Sprawiedliwości /nazwa adekwatna do ich poczynań/,prezydent, premier, ministrowie tłumaczą Polakom ich kroki związane z nowelizacją ustawy o IPN – ie. Że prawda historyczna, że odkłamywanie rzeczywistości, że wstajemy z kolan, ze jesteśmy dumnym narodem, i tak dalej…

              Pozwoliłem sobie dotrzeć do tekstu nowelizacji i przeczytać ją całą. I ANI RAZU w tekście nowelizacji nie pada stwierdzenie o polskich obozach śmierci. Za to mocno podkreśla się, ze będzie karany każdy, kto zarzuci Polakom, że brali udział w likwidacji Żydów. Przypomnijmy – Żydów – Polaków. Wolno to będzie czynić tylko naukowcom i artystom. Czyli ja – biorąc udział w dyskusji i publikując ten artykuł -  będę podlegał karze!

Przy okazji. Co mamy zrobić z Janem Karskim, który jako pierwszy użył tego określenia? Czy zostanie on pośmiertnie skazany na infamię?

               A co z Zofią Nałkowską i jej „Medalionami” Czy jej książki zostaną wycofane z księgarń i bibliotek i spalone na stosie? Chyba Prawo i Sprawiedliwość w osobie ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego nie będzie miało innego wyjścia. Jeśli nie skarzemy na niebyt Karskiego i nie zlikwidujemy fizycznie „Medalionów”, to nowe pokolenia będą wzrastały w kłamstwie.

                A jeszcze są inne źródła, które wyraźnie mówią o udziale Polaków w mordowaniu  Polaków – Żydów. Choćby książka Zgliszczyńskiego, w której autor przytacza udokumentowane fakty dotyczące likwidacji Żydów. A polscy „granatowi” policjanci, którzy pilnowali murów warszawskiego getta, aby Żydzi nie mogli uciekać.

               Idziemy dalej w tej „historii nie pisanej na nowo”. W czasie wizyty premiera Morawieckiego w Monachium, premier składa wieniec pod pomnikiem żołnierzy Brygady Świętokrzyskiej. Chyba premier rządu RP zapomniał, a może nie wiedział, że żołnierze tej brygady współpracowali z Niemcami, że korzystali z ich opieki, że strzelali do niewinnych Polaków – swoich rodaków. Czy więc Polacy – jako zorganizowany oddział wojskowy -współpracowali z hitlerowcami czy nie? Postawa premiera może co najmniej dziwić, biorąc pod uwagę jego historyczne wykształcenie. Czyżby punkt widzenia zależał od punktu siedzenia? Ale jednak chyba premierowi rządu dumnych Polaków, którzy wstali z kolan nie wypada taka postawa?

          Inny przykład z tej samej problematyki. Dzień 1 marca jest obchodzony w Polsce jako dzień „Żołnierzy Wyklętych”. Nie wnikając w problem czy słusznie, kilka przykładów. Żołnierze wyklęci po odzyskaniu przez Polskę niepodległości /nie mylić z suwerennością/ strzelali do swoich rodaków. Byli po prostu mordercami, czy  to nam się podoba, czy nie. Warto tu przypomnieć, że w dniu 5 lipca 1945 roku Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej został uznany międzynarodowo przez wielkie mocarstwa /USA, Wielka Brytania, Francja, przez większość członków ONZ/, przez co stał się pełnoprawnym podmiotem prawa międzynarodowego. Równocześnie zostało cofnięte uznanie dla rządu RP na uchodźctwie. W ten sposób działania „żołnierzy wyklętych” nie mają nic wspólnego z prawem. A pozostając w swej działalności poza prawem – nie mają oni żadnego prawa do bycia pozytywnym przykładem dla młodych pokoleń. Można próbować tłumaczyć ich postawę z moralnego punktu widzenia jako przykład oporu wobec pozbawienia Polski suwerenności przez Związek Radziecki. Ale to ich nie upoważniało do strzelania do Polaków, swoich rodaków, w tym kobiet i dzieci.

                  Przy okazji zakłamywaniem historii było odwoływanie się do władz polskich na obczyźnie. Musimy pamiętać o wspomnianej powyżej dacie i jej skutkach. Biorąc to pod uwagę – władze te były po prostu bezprawne i nikogo nie reprezentowały. Mówiąc trywialnie, były „towarzystwem wzajemnej adoracji”. Wniosek: prezydent Kaczorowski nie był ostatnim prezydentem na uchodźctwie. Ostatnim był Władysław Raczkiewicz.

                Jeśli jesteśmy już przy temacie prezydentów Rzeczpospolitej Polskiej, warto chwilę zatrzymać się przy osobie Wojciecha Jaruzelskiego. Nie będę się w tym miejscu zajmował się jego biografią, zainteresowani sami ją znajdą choćby w Wikipedii. Ale warto pamiętać, że tak jak historia nie jest czarno – biała, tak i jego postawa należy do tej kategorii. Sybirak, wojskowy, generał, szef państwa, pierwszy prezydent III Rzeczpospolitej. Człowiek, dzięki któremu Polska mogła pozostać i niepodległa i odzyskać suwerenność. Warto tu przytoczyć słowa samego Jaruzelskiego o stanie wojennym. Przytaczał on jako przykład maszynistę pociągu, widzącego na swoim torze jadący z na przeciwka pociąg. Ma wtedy wybór: albo zacznie hamować aby skutki katastrofy były jak najmniejsze albo będzie biegał po wagonach i uprzedzał podróżnych o zbliżającej się katastrofie. Wybrał to pierwsze – chyba słuszne – wyjście. I dzisiaj tego człowieka chce się pozbawić stopnia generalskiego. Jak podłym i małym człowieczkiem być trzeba aby wpaść na taki pomysł. Czy oni muszą pisać historię na nowo?

          Na takie pomysły chyba nie wpadło jeszcze żadne państwo. Czy pozbawiono stopnia gen. Franco, admirała Horthiego, generałów niemieckich skazanych przez Trybunał Norymberski? I innych przywódców – dyktatorów?

               Będąc przy temacie podległości Polski Związkowi Radzieckiemu – bo tak się wtedy to państwo nazywało. Warto tu przypomnieć, nie lepiej uświadomić obecnym rządzącym i ogólnie biorąc młodemu pokoleniu, że w 1945 roku Armia Czerwona nas wyzwoliła a nie rozpoczęła drugą okupację. To hitlerowskie Niemcy miały w planach eksterminację narodu polskiego.  ZSRR, wkraczając na ziemie polskie, zlikwidował tę groźbę. I jeśli nawet – a na pewno -  przyczynił się do likwidacji kilku tysięcy polskich patriotów, to jednak nie groziła nam eksterminacja! Obecnie rządzący są stosunkowo młodymi ludźmi i warto im uświadomić, że gdyby nie wyzwolenie ziem polskich przez Armię Czerwoną to ich by nie było na świecie. Że na terenach obecnej Polski nie byłoby Narodu Polskiego, bo nie byłoby po prostu Polski!. Czy to jest takie trudne do zrozumienia?

            Może więc politycy zajęli by się tylko polityką a nie pisali historii na swój sposób? No chyba, że boją się oni przeszłości ponieważ jest ona dla nich niewygodna? A może czasami warto sięgnąć do książek historycznych, pisanych przez autorów różnych opcji politycznych, i samodzielnie wyrobić sobie własne zdanie. Tylko, że w tym wypadku potrzebne są dwie rzeczy: umiejętność czytania ze zrozumieniem i umiejętność myślenia.