W moim prywatnym cyklu - personifikacja przedmiotu - pisałem już o butach, złotówce, kropce, skarpetkach, makijażu, saganie, fotoplastikonie i wielu innych.
Dawno też chciałem i o nim napisać.
Mieszka za szybą i zawsze czeka na moje spojrzenie, czuły jest, cierpliwy jest,
milczący i dyskretny jest, brzydzi się plotką choć wiele domyśla...
Przyjacielem jest i ostrzega...
Co się od dni zaczyna to się na dniach kurczy
tłumacząc odczyt sekund które gonią chwile
odczytując programy co stały się różne
i płoszą kolorowych mikrobarw motyle
lub punktem ulatują jak ptaki podróżne
wśród stopni - opowiastek poskładanych z natręctw
męcząc swe skrzydła deszczem, ciężarem upału
cienkiej smużki krwiobiegiem kreską zaznaczeniem,
które nawet nie czuje, że mu tlen zabrano
bo nie jest nigdy winne choć nieprzypadkowe
w hierarchii kalendarzy, w cyfrach bezradności
jakby się poziom krztusił uczuciem przypadku
obojętny na sforę nieproszonych gości.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Genialny w swej prostocie - pion wpisany w poziom
błądzi po przezroczystym niewielkim obrysie
milczy do ciepła prężąc, bądź do chłodu tuląc
gdy czas mu swoich znaków chronologię pisze
wydłużając za słońcem, od nocy karlejąc
jak światy co się razem nigdy nie pogodzą
zaczynając od zera w kierunki rozchodzą
zapominając wczoraj, pamiętając dzisiaj.
Gdyby mnie ktoś zarzucił czemu rym się żali
swym pokracznym zapisem co nie wszystkich bawi
raz przygasa, rozkwita jak ogonem pawi
słupek sam brnie bezradny po swej wąskiej skali
tworząc stan i opowieść w której nie ma winy
stając się odpowiedzią, kolorem, obrazem,
proponując swą zmienność, nie znając przyczyny
błąkając się wśród kresek zmiennym ilorazem...
@JanuszD.