JustPaste.it

O klauzuli sumienia, drukarzu, LGBT, czyli o wolności człowieka

Jeśli nie można rozstrzygnąć problemu, to być może, leży on gdzie indziej, niż w miejscu, w którym szukamy rozwiązania?

Jeśli nie można rozstrzygnąć problemu, to być może, leży on gdzie indziej, niż w miejscu, w którym szukamy rozwiązania?

 

 

Link do artykułu o drukarzu, który nie chciał drukować materiałów dla homoseksualistów i o promocji projektu "klauzuli sumienia", jako obowiązującego prawa. http://www.eioba.pl/a/5pfn/przyklad-niszczenia-sumien

Sumienie, to dziwna zdolność mózgu, nie ograniczonego do praktycznego rozumienia działania i jego efektu, ale dokonującego jeszcze oceny naszego działania w kategoriach moralnych. Efektem posiadania tej świadomości, jest poczucie winy, gdy postępujemy niewłaściwie.

Nie wszyscy ludzie posiadają sumienie (nie wiem, ile procent). Niektórzy posiadają je, jednak ich emocje, popędy, umiejętne manipulowanie oceną swoich czynów, tłumią w nich świadomość popełnianego zła lub usuwają tę świadomość z pamięci. Niektórzy nie posiadają sumienia (też nie wiem ile procent), ci posiadają szczurze JA i własne potrzeby.

Czy rodzimy się z moralnym czujnikiem tego, co jest złe, a co dobre. Tego nie wiem. Czy osoby, które nie posiadają sumienia, to efekt przebytej choroby, chorej psychiki, przeżytej traumy, wychowania? Tego, też nie wiem. Ale wiem, że swoje życie wolałbym związać z osobą mającą sumienie.

Kierowanie się zdrowym sumieniem, jest korzystne dla społeczeństwa, dla naszych najbliższych i dla nas samych, gdyż żyjemy wtedy w lepszym, przyjaźniejszym i bezpieczniejszym świecie.

Może zapisać w prawie, możliwość kierowania się sumieniem? Jest taki pomysł – „Klauzula sumienia”. Klauzula sumienia, jako akt prawny, jest jednak absurdem. Sumienie jest wewnętrznym głosem, którego nie widać na zewnątrz, ktoś może je posiadać lub nie, a mając je, może rozumieć jego głos w indywidualny sposób. W końcu, nie mając sumienia, jak nie skorzystać z sumienia, jako argumentu, gdy można coś zyskać?

Mogłoby się tak zdarzyć, jak napisał Hamilton pod artykułem o drukarzu i LGBT.

„@Remter: to się wpisuje w taką retorykę tzw. "klauzuli sumienia". Lekarz nie wykona zabiegu, drukarz nie wydrukuje, konduktor nie wpuści do pociągu. Załóżmy, że w wypadku straciłaś dużo krwi i zawieźli cię do szpitala. Jedynym ratunkiem jest transfuzja krwi. Krew jest, warunki są, wszystko gra, ale lekarz jest świadkiem Jehowy i nie zgrzeszy, bo tak mówi pismo święte w jego interpretacji. Pani Remter umiera zgodnie z nowym prawem o które tak walczy. A jak jakiś lekarz będzie wyznawcą religii mówiącej, że jakakolwiek ingerencja jest grzechem? Będzie siedział na tyłku i brał pieniądze za to, że jest lekarzem. Najłatwiej szastać hasełkami o moralności”.

Natomiast Adam Jezierski napisał w dyskusji do tamtego artykułu: „Kiedyś do mojego Antykwariatu przyszedł ksiądz, który ogłosił, że ja tu propaguję ateizm, sprzedając nieodpowiednie książki. Zorientowałem się, po przepytaniu kilku osób, że dla „prawdziwego katolika" sprzedaż książek pisanych przez ateistów albo książek mało krytycznych wobec innych religii jest przejawem zła, czyli grzechem… Tymczasem ja, przez trzydzieści lat pracy w Antykwariacie, uważałem za największą swoją, heroiczną wręcz, zasługę, pełną różnorodność swojej oferty, zgodnie z treścią zapisaną na szyldzie… Tymczasem ten sam czyn (sprzedaż niekatolickich książek) jeden (mój klient) uważa za powód strasznych wyrzutów sumienia, zaś drugi (ja) za zasługę (znaczący udział w obaleniu komunizmu) i powód do dumy...”.

Sumienie, jako takie nie występuje. Możemy zrobić wszystko co możliwe i mieć wyrzuty sumienia. Możemy nie zrobić nic i nie mieć wyrzutów sumienia, a wręcz odczuwać dumę. Wystarczy mieć inną wrażliwość posiadanego sumienia i inne poglądy.

Sumienie zawsze łączy się z jakimiś poglądami (często rozsądnymi), wiedzą, z jakąś religią lub jej negacją, doświadczeniem, stereotypami, a czasem z brakiem wyobraźni, inteligencji, czy empatii (tacy też są ludzie). Czasem to nie sumienie, a zwykła niechęć do wykonania jakiejś nieprzyjemnej pracy, pogarda dla jakiejś grupy ludzi (np. do bezdomnych, bo śmierdzą), czy zdanie przekazane przez kapłana, że np. embrion od poczęcia, jest człowiekiem (kiedyś księża mówili inaczej), a czasem zwykła empatia może komuś nakazać postąpić tak, a nie inaczej, a nie sumienie.

Jeżeli nie wiadomo, czy czyjeś działanie spowodowane było sumieniem, a nie innymi przyczynami i nie ma pewności, czy jest to działanie akceptowalne, to należy mówić o czymś szerszym i mierzalnym, o prawie człowieka do bycia wolnym i o granicach ludzkiej wolności. To pojęcie mieści w sobie sumienie, ale i preferencje (w tym seksualne), potrzeby, gusty i prawo do wypowiedzi, do odmienności czyjegoś zdania i decydowania o sobie.

Znajoma ma sklepik na targowisku czynnym w niedzielę, jest tam wtedy mnóstwo osób, a jej sklepik jest zamknięty. Traci pieniądze, ale przestrzega: „dzień święty święcić”. To jej sprawa, co robi w niedzielę, nie każe nikomu, aby tak się zachowywał i ponosi tego koszty. Czy powinno się zmusić ją do innego zachowania? Albo odwrotnie? Może powinna domagać się, aby ktoś jej wyrównał straty. Nie, gdyż to jest jej decyzja, podjęta na podstawie jej wiary, przekonań i postanowienia. A ona jest wolnym człowiekiem. I sama ponosi koszty swojej decyzji. I tu jest sedno problemu. I tak samo jest z sumieniem. Każdy ma własne sumienie (gdy je ma) i powinien ponosić koszty swojego sumienia.

Sumienie, tak jak prawdziwa wiara, wymaga codziennych poświęceń i wyborów.

W kwestii sumienia, będącego duchowym elementem wolności człowieka, sprawa jest prosta. Jeżeli ktoś pracuje u kogoś i nie akceptuje czegoś w wykonywanej pracy z powodu wyrzutów sumienia, to powinien zmienić pracę. Jeśli jest to nielegalne, powinien to zgłosić policji. Jeśli to wydaje mu się złe, to może o tym mówić. Natomiast jeśli ktoś prowadzi swój biznes, ma wtedy wolność decydowania o tym co sprzedaje, produkuje, chyba że prawo (z jakiś ważnych powodów) mówi inaczej.

Praktycznie wygląda to tak. Jeśli ktoś nie chce sprzedawać antykoncepcji, to nie powinien pracować w miejscu, w którym ją sprzedają (powinien poszukać pracy gdzie indziej). Czyli powinien ponieść koszty posiadania, tak wrażliwego sumienia, a nie domagać się, aby te koszty poniósł ktoś inny. Gdy natomiast ktoś ma swój sklep/aptekę, powinien mieć prawo wywiesić naklejkę: tu antykoncepcji nie sprzedajemy (gdy nie chce na tym zarabiać) i zmuszanie takiego kogoś do sprzedaży antykoncepcji, jest gwałtem na nim. Po prostu klient idzie kupić antykoncepcję, gdzie indziej (kupuje sobie zapas). Jeśli lekarz nie chce wykonywać aborcji, to nie zatrudnia się jako ginekolog w szpitalu w którym ją wykonują, a szuka pracy gdzie indziej. Ponosi koszty swojego wrażliwego sumienia. Prywatna praktyka? Jednakże szpital, gdy podpisuje umowę, w której zobowiązuje się do wykonywania takich zabiegów, zatrudnia ginekologa, którego sumienie nie przeszkadza mu w wykonywaniu tego typu zabiegów.

To stanowisko wydaje się oczywiste. Natomiast z moim sumieniem, wydaje mi się dziwne, że przy tak restrykcyjnych warunkach przerywania ciąży, jakie mamy u nas, czyjeś sumienie może być oburzone. Ale ginekolog, który ma takie odczucia, ma prawo poszukać innej pracy, albo pracować za mniejszą pensję (jakby miał niższe kwalifikacje). Czy sumienie będzie czyste, że zrobił to ktoś inny? To może zakazać i tym innym? Kobiety będą umierały, rodziły się niekochane dzieci z gwałtu i ciężko chore. Co na to sumienie? A może to po prostu obrzydzenie (usuwanie płodu nie jest przyjemne), fundamentalizm religijny, pogarda lub świadomość, że kiedyś zrobiło się to sobie, a gdyby istniała klauzula, czy nie byłoby przypadków cwaniactwa, by mniej pracować, a wyglądać na bardziej moralnego? Jak to wszystko odróżnić od dręczącego sumienia.

Ile jest warta czyjaś wiara i sumienie, kiedy nic to tego kogoś nie kosztuje? Nie gryzie, nie wymaga od tego kogoś wyrzeczeń. Tak chcieliby ci, którzy chcą klauzuli sumienia. W PRL-u komuś mi znanemu zaproponowano, aby informował o czym mówią pracownicy w instytucji. Nazwał to po imieniu i mocno to się nie podobało, ale nie zwolnili. Jak on mógłby wykorzystać klauzulę sumienia, gdyby wtedy istniała? A to realny przykład działania sumienia, a może uczciwości wyniesionej z domu? Tu też nie ma pewności jakie były przyczyny odmowy współpracy.

 

Kwestia szersza - wolność człowieka. Gdyż w sprawie drukarza chodzi o wolność człowieka i granice stawiane wolności człowieka, a nie o samo sumienie.

Czy można odbierać wolność jednym osobom, aby inne osoby miały jej więcej, gdy nie jest to konieczne? Zleceniodawcy mogli skorzystać z innej drukarni i ona wydrukowałaby ich materiały i zyskała pieniądze. Więc nie chodziło o konieczność wydrukowana ulotek. Chodziło o zniewolenie drukarza, który miał inne zdanie w jakimś ważnym dla kogoś temacie i o doprowadzenie go przymusem do zrobienia tego, co ten ktoś chce (ale nie chodziło o zmianę poglądów tej osoby).

Kiedyś odczuwało to środowisko LGBT, stawali przed sądami, tam gwałcono ich prawa do odmienności seksualnej (sfera seksu, to też jeden z przejawów wolności człowieka, tak jak wolność podejmowania decyzji o tym co chce się robić a czego nie chce, poglądów, wyborów, gustów). Byli karani więzieniem i przymusowym leczeniem.

Być może komuś ubliżało, że drukarz nie podziela jego zdania, a pewnie miał zdanie przeciwne. Dla geja, podniecające są kontakty homoseksualne i dla niego to jest piękne. Dla księdza wyznawana wiara jest piękna i prawdziwa, i obraża go negowanie tego co głosi. Dla filatelisty cudowne mogą być jakieś znaczki. Każdy wolny człowiek ma prawo do swoich przekonań. Ateista ma prawo widzieć kościół inaczej i ma prawo kulturalnie wypowiadać się na ten temat. A zbieracz bibelotów może pogardzać numizmatyką czy filatelistyką. Ksiądz ma prawo, aby potępiać inne wyznania, czy ateistów, niewidzących jego „prawdy”. A ksiądz innego wyznania, może negować naukę tego księdza. To jest wolność: sumienia, poglądów… .

Wolność człowieka, to podstawowe prawo do posiadania swojego zdania (nie koniecznie rozsądnego), własnych poglądów, gustów, przekonań i do mówienia o nich; dokonywania wyborów w życiu, decydowania o swoim działaniu, tu możliwość dążenia do czegoś, i prawo do niechęci do czegoś innego, do wyboru partnera, a także prawo kierowania się sumieniem. To dlatego więzienie, czyli pozbawienie wolności człowieka, jest ciężką karą.

Gdyby wygrana w takim procesie, stała się złym precedensem, zmuszającym przedsiębiorców do wykonywania każdego zlecenia klienta, wtedy do drukarni kościelnej zawita sprzedawca prezerwatyw i zamówi reklamówki, i będzie domagał się loga drukarni w dobrym miejscu. A może zamówienie złoży ateista, aby mu księża wydrukowali paszkwil na kościół? Abstynent, organizujący ewenty, któremu pijak przejechał dziecko, będzie zmuszony do organizowania popijaw, bo tak sobie życzy klieeentt, a będąc miłośnikiem dżezu, będzie musiał pracować przy koncertach hevi metalowych. Zgwałcony w dzieciństwie przez pedofila, może nie czuć sympatii do homoseksualizmu. Zgwałcona kobieta, do czasopism dla prawdziwych samców. Natomiast drukarz z tamtego artykułu, przy dużej dozie chamstwa, zatrudniłby do swojej obrony adwokata geja i zmuszał go do skutecznej jego obrony, grożąc odebraniem mu prawa do wykonywania zawodu, wiedząc że tamten ma inne poglądy. Bo czemu nie, jeśli musi. Ale nie muszą, bo są wolnymi ludźmi.

Adwokat może odmówić prowadzenia każdej sprawy, np. gdy klient jest za biedny (moralnie naganne, ale prawnie dozwolone) i ma to sens, inaczej ci dobrzy adwokaci musieliby prowadzić same „tanie” sprawy i często te, które ich nie interesują. Nie mogliby jednocześnie podejmować spraw (z braku czasu), tych które ich pociągają, stanowią wyzwanie, czy na których się znają, lub które mają przyjemność prowadzić, czy na których mogą zarobić. Czasem nie ma tu ani krzty sumienia, ani empatii, jest jednak to zgodne z prawem. Takie same prawa ma przedsiębiorca, ponieważ to także wolny człowiek. Wolni ludzie mogą dokonywać wyborów.

Przedsiębiorca, prowadząc usługę dostępną dla wszystkich (bez zawierania umowy), typu sklep, restauracja, nie wybiera klientów, ale gdy podpisuje indywidualne umowy, wtedy ma prawo, by wybierać zlecenia i klientów. Realizować takie, które mu pasują, pociągają go, czy które łatwo mu jest zrealizować, do których wykonania ma odpowiednie doświadczenie czy odpowiednie maszyny. Może proponować też dowolne ceny. Może kierować się zamiłowaniem do czegoś, czy niechęcią, sumieniem czy empatią. Klienci, też nie są tacy sami. Jedni wiedzą czego chcą, płacą w terminie, są uprzejmi, nie wymagający. Inni wprost przeciwnie, nie płacą w terminie, żądają w nieskończoność poprawek i są niezadowoleni z ceny. Przedsiębiorcy, jedni są rzetelni, inni nie. Decyzja o współpracy należy do obu stron. Są wolni i mogą o sobie decydować, o tym co chcą robić, co ich pociąga, co odpycha i mogą negocjować. A tu znaczenie mogą mieć i poglądy polityczne, i religijne, sympatie do kogoś i do jakichś zleceń, więc i niechęć do innych z różnych powodów. Przedsiębiorca nie musi się nawet tłumaczyć, gdy odmawia.

Prawo powinno gwałcić wolność (zniewalać) człowieka w wyjątkowych sytuacjach, jedynie wtedy, gdy jest to konieczne dla zapewnienia czegoś ważniejszego. Więc można nakazać, by w aptece były leki ratujące życie, ale nie antykoncepcyjne. Nie można zmuszać artysty, by wykuł jakąś rzeźbę. Pisarza, by napisał komuś tekst reklamowy. Można rozmawiać, ale gdy ludzie są wolni, to mogą odmówić.

Adwokat drukarza nie zauważył, że tu chodzi o całościową wolność człowieka, a nie o samo jego sumienie.

Mając drukarnię, drukowałbym materiały homoseksualistom i księżom, i żydom, i wszechpolakom, ale z pewnością nie każde i nie na pewno. Przeczytałbym i może odmówił, bo jestem wolnym człowiekiem i mam swoje poglądy i sumienie, które mi mówi co jest dobre, a co nie. Nie chciałbym, aby mnie ktoś zmuszał, do brania udziału w oszukiwaniu maluczkich (umysłem, czy wiekiem), zachęcał dzieci do seksu (bo gdy dorosną, przyjdzie czas na takie decyzje. A dzieci myślą dziecinie), czy wciągał do jakiejś sekty guru, który rozmawia z „Bogiem”, czy drukował fałszywe ulotki chwilówek (kłamiące o niskim oprocentowaniu i że to super pomysł)… . Seks dla dzieci, religia, polityka, chwilówki… . Czy brać w tym udział? I odpowiedź daje sumienie, ale i poglądy, i wiedza. Więc mam swoje granice. Czy każdy ma swoje granice i ponosi koszty ich obrony? Niewolnik nie broni swoich granic, bo nie ma prawa decydowania o sobie.

Sumienie może wpływać na decyzje człowieka, ale to "wolność człowieka" powinna być gwarantowana (nawet, gdy jesteśmy świadomi, że będzie to nadużywane) i nie powinna być ograniczana bez ważnych społecznych powodów, inaczej przestajemy być wolnymi ludzi, a do tego, być może będziemy frustratami.