Rozkrzyczana odwagą, miłością, czekaniem,
rozśpiewana nadzieją, do walki wezwaniem,
jęcząca z bezsilności, smutna i okrutna,
sprzedana, zakazana ...nutka bałamutna.
A przyszła do nas w gości kalendarza kluczem
i krzyknęła: Śpiewajmy! Ja wolności uczę !
Śpiewajmy o decyzjach i tamtej odwadze,
o nadziei przetrwania,
o milczącej Pradze,
o smutnych szlakach nocy co biegły bez końca,
o kanałach Warszawy, co nie znały słońca…
O czasie tamtej chwili, przez los osądzonej,
zaplątanej, palonej, pod mur postawionej,
tyle razy oplutej przez kalendarz niemy,
że do dziś ta opowieść nie rozumie ceny.
Szokująca brawurą, która gasła drżąca
w środku ognia co palił, śmiertelnie gorąca,
gdy wczepione w bezsilność wysuszone usta
wybierały umierać, bo broń była pusta.
Tylko się dopalały resztki kwiatów lata,
snuł się korowód śmierci do wolnego świata...
Lecz do nas powróciła nutka bałamutna,
tak pożółkła od wspomnień, tak młodsza od jutra,
by śpiewać przy pomnikach o wolności nowej…
tamtej oczekiwanej, starszej o połowę,
i odartej ze złudzeń o polskiej odwadze,
która zdradzana krzyczy - ja pieśni nie zdradzę !
@Janusz D.