JustPaste.it

Suweren robiony w bambuko

poziom intelektualny urzędników Kancelarii Premiera oraz finansowanie przez Polskę konkurencyjnego rolnictwa

poziom intelektualny urzędników Kancelarii Premiera oraz finansowanie przez Polskę konkurencyjnego rolnictwa

 

 

 

                             Chciałbym opisać dwie sprawy z ostatnich dni jakie miały miejsce w Polsce pod rządami PiS – u.

                             Trzymając się chronologii – sprawa z dnia 17. 08.2018r. Do Kancelarii Premiera RP złożyłem skargę na opieszałość i lekceważenie sprawy przez jedno z ministerstw. Po kilkudniowym oczekiwaniu otrzymałem z tejże Kancelarii informację, że sprawa została przekazana do tego ministerstwa „zgodnie z właściwością”. Przypomniały mi się czasy PRL – u, kiedy to też skarga obywatela była przekazywana do urzędu, na który obywatel się skarżył. Napisałem więc list do Premiera RP aby zainteresować go sposobem załatwiania spraw przez pracowników jego kancelarii. Otrzymałem odpowiedź, że sprawa jest w toku załatwiania od jakiegoś urzędnika/akurat była to urzędniczka – nazwisko znam/. Zaznaczam, że list był adresowany na ręce Premiera RP. Napisałem więc, że list był skierowany do premiera a urzędniczka, czytając obcą korespondencję, powinna być pociągnięta do odpowiedzialności karnej za czytanie obcej korespondencji. Po kilku dniach przyszło do mnie pismo podpisane przez Naczelnika Wydziału Skarg i Wniosków znam nazwisko/, że moje pierwsze pismo nie było zatytułowane „skarga” a więc o co właściwie mam pretensje. Świadczy to o wykształceniu urzędników Kancelarii Premiera i ich umiejętności czytania ze zrozumieniem.

                         Ale to jeszcze nic. W dalszej treści wspomnianego pisma zostałem pouczony, że z uwagi na „powagę urzędu Pan Premier Mateusz Morawiecki nie ma możliwości osobistego zapoznawania się z korespondencją napływającą od obywateli”. No i wszystko jasne. Premier i jego ministrowie żyją w wieży z kości słoniowej i są odcięci – lub odcięli się sami od społeczeństwa. Obywatel – suweren – może sobie pisać do premiera, ministra etc. A oni i tak nie otrzymują tej korespondencji. W ten sposób obecna władza może żyć w przekonaniu, że jest idealna. Nie ma skarg od obywateli, to znaczy, że dobrze rządzimy. To jeszcze demokracja czy już autorytaryzm? Najlepsze jest stwierdzenie „powaga urzędu”. Pewnie podpisujący omawiane pismo nie rozumie znaczenia tego pojęcia. Dla mnie te słowa oznaczają wsłuchiwanie się, co inni mają do powiedzenia, wyciągania wniosków z innych opinii a nawet wycofania się ze źle podjętych decyzji.

                        Problem tylko w tym, że ja chodziłem do szkoły w PRL – u i nauczono mnie rozumienia pewnych pojęć. Ale co to za szkoły były w tamtej Polsce. Według Premiera, wtedy nie było Polski a więc nie mogło być polskich szkół, nauczycielami byli komuniści a więc czego mogli nauczyć, byłem zniewolony a więc kłamstwo brałem za prawdę. Dobrze, że chociaż uczono mnie po polsku, choć idąc tokiem myślenia premiera – i to nie jest takie pewne.

                        Reasumując, pisanie do premiera i ministrów rządu RP nie ma prostu sensu. Oni i tak wiedzą lepiej i kontakt z suwerenem jest im zupełnie niepotrzebny. A przecież żyją z moich podatków i ja im płacę! W normalnym przedsiębiorstwie/czytaj – państwie/powinni być natychmiast zwolnieni za swoją arogancję i butę. Ale czy pisowska Polska jest normalnym krajem?

                        I druga sprawa. W sobotni wieczór słuchałem wiadomości podawanych przez telewizję Trwam. I zrobiłem bardzo dobrze. Lektor przedstawiający informacje podał, że Polska finansuje ukraińskie rolnictwo. A dokładnie tych, którzy uprawiają maliny i otrzymują od polskiego rządu dotacje na swoje malinowe uprawy.

                        To, że żyję w nienormalnym – z różnych powodów państwie – wiedziałem wcześniej. Ale to, że kosztem polskich rolników rozwijamy rolnictwo innego państwa chyba przekracza wszelkie normy przyzwoitości. Więc polski rolnik nie zbiera malin i innych owoców miękkich z uwagi na drastycznie niskie ceny skupu a ukraiński, za polskie pieniądze, rozwija swoje uprawy i WYPYCHA naszego rolnika z rynku. To jest możliwe tylko w państwie tak zarządzanym jak obecne.

                        Poprzednia władza /PO+PSL/ nie była święta i także często nie liczyła się z szarym obywatelem. Ale jednak było bardziej normalnie. Jakoś mniej odczuwało się lekceważenie obywatela. Nie było podkreślane na każdym kroku, że władza słucha suwerena, że wykonuje jego życzenia. Widocznie za poprzedniej władzy społeczeństwo to nie był suweren. A może lepiej rozumieli znaczenie pewnych słów i pojęć?

                         I dlatego taki tytuł tego artykułu. „Robienie w bambuko” – to po prostu robienie z kogoś idioty. No ale to idzie z góry. Zupełnie jak na drodze jednokierunkowej. A kto spróbuje iść/jechać pod prąd, tego ukarzemy. Nazwiemy drugim sortem, komunistą i złodziejem, totalną opozycją, tumanem, który nie rozumie, że władza chce o robi mu dobrze.

                         Niech władza nie robi mi dobrze. Niech po prostu prawidłowo rządzi. Ale czy nie wymagam za wiele?