Na zielonej kanapie pokoju m@ilowego zagościł dzisiejszej nocy Zapach ...
Swoim nowojesiennym aromatem zwabił i mnie nocą ...
Delikatnie skradam się po trzeszczących schodkach i weszłam tu chcąc nie burzyć woni tych doznań.
Siedział ubrany w zielone, soczyste liście winogrona. Zalotnym spojrzeniem ogarniał pustkę tego miejsca , dopóki nie oparł na mnie swojego spojrzenia.
W jednej chwili poderwały się do lotu moje uśpione motyle... niósł je Jego aromat ... byly wszędzie.. ..
Bawiłam się ich obecnością.
Kiedy przysiadłam przy Nim siegnął do swojej kieszeni w starym poetyckim prochowcu i wprost z męskiej dłoni zaczął tworzyć bańki mydlane swoich. tęsknot. ..
... zaciekawił mnie, bo i ja widziałam w nich moje tęsknoty
chwytałam je zachłannie jedna po drugiej, w ich kolorycie tęczowym ...wszystkie odzwierciedlały moje marzenia ...
pragnęły być wokół i jak najbliżej mnie,
były takie przezroczyste w swojej istocie. ..
jedna obiecywała spełnienie marzeń,
druga miłość, co nigdy nie umiera,
trzecia czułość, co ma szerokie ciepłe ramiona,
czwarta ... zapatrzona w błysk moich oczach.
Mieniły się jedna za drugą .... fruwały wokół mnie - jak tajemne pokusy
...zapragnęłam ich doświadczyć. ..
Siadały na moich dłoniach i pryskały niczym marzenie.. ..
Przypomniałam sobie obecność Zapachu. ..
wtedy spojrzał w moją stronę i szyderczo zaśmiał się widzac moje rozczarowanie
...Skarbie ... marzeń się nie dotyka ... - marzenia się spełnia. ..
Zawstydzeniem malej dziewczynki zamykam szybko oczy ...
- może zostało jakieś marzenie, kktóego nie dotknęłam ?