JustPaste.it

Czy Prawu i Sprawiedliwości wystarczy 365 dni?

Pasjonujące zajęcia polskiego sejmu, które uchwala DNI poświęcone czemuś a nie zajmuje się ulepszaniem państwa.

Pasjonujące zajęcia polskiego sejmu, które uchwala DNI poświęcone czemuś a nie zajmuje się ulepszaniem państwa.

 

                                 W dniu 26 września ukazała się informacja, że PiS postanowił w formie ustawy wprowadzić dzień 29 października jako Narodowy Dzień Pamięci Kapłanów Niezłomnych. No i bardzo dobrze. Oni jeszcze nie mieli swojego Dnia. Według stanu na koniec 2010 roku takich świątecznych dni mieliśmy około trzydziestu. Z uwagi na to, że od tamtego roku minęło osiem lat, można przyjąć jako pewnik, że tych uroczystych dni się namnożyło i obecnie mamy ich około 50-ciu. Dla zaoszczędzenia czasu ewentualnych PT. Czytelników oraz miejsca nie będę ich wymieniał ale w wykazie występują prawie wszystkie zawody. Na przykład mamy Dzień Energetyka, który był początkowo obchodzony w pierwszą niedzielę września. Ale… Obchody tego Dnia przesunięto na dzień 14 sierpnia, w rocznicę śmierci św. Maksymiliana Kolbe, który był z zamiłowania… elektrykiem.

                 Obecnie w naszym kraju obowiązuje oficjalnie około 20 świąt państwowych i dni o charakterze świąt państwowych/stan z 2010r./. Jeden dzień więcej nie stanowi więc istotnej różnicy.

                 W tym projekcie PiS-u zastanawia mnie co innego. Dlaczego w uzasadnieniu projektu ustawy nie wymieniono takich postaci, jak św. Wojciech, który zginął za wiarę, jak św. Stanisław, którego okrutny król kazał „zlikwidować” ponieważ występował on przeciwko legalnej władzy, jak ksiądz Skarga – jezuita, którego celem było utworzenie z Rzeczpospolitej szlacheckiej państwa wyznaniowego. Jak można było opuścić takie sztandarowe postaci? Czy to niedopatrzenie czy rozmyślne działanie? Czy poseł Melak, jako sprawozdawca sejmowej komisji nie docenia ich działalności czy może ich nie zna?

                 Ale idąc tokiem myślenia PiS – u mam propozycję uchwalenia przez polski parlament kilku jeszcze innych dni, poświęconych sprawom wagi państwowej.

                 Pozostańmy więc przy stanie kapłańskim. Bardzo celowym byłoby uchwalenie przez polski parlament Dnia Molestowanych przez Duchownych Katolickich. Taki gest ze strony PiS-u byłby godny haseł przez nich głoszonych. Przecież każdego dnia od prominentnych polityków tej partii słyszymy, że sprawy społeczeństwa są dla nich najważniejsze. Czyż krzywda wyrządzona tym osobom nie powinna leżeć na sercu tej partii? No chyba, że oni traktują ten problem jako przyjemność a nie wyuzdanie! A jaki to byłby miły gest wobec „pokrzywdzonego” przez mass media jednego z hierarchów z Poznania. Przecież oskarżenia pod jego adresem spowodowały odsunięcie go kapłańskiej posługi. Czyż on nie cierpi? Czyż nie jest on kapłanem niezłomnym?

               Można mnożyć Dni, które powinny być czemuś poświęcone. Powinny być także w randze świąt państwowych.

               Na przykład dlaczego nie ustanowić Dnia Kota? Zwierzęcia – symbolu osób samotnych. Taki kot nie odpyskuje, nie wybije nikomu z głowy żadnych bezmyślnych pomysłów. A przy wolnej chwili mysz złapie, gołąbka przegoni i zadba o czystość okiennych parapetów.

              W kolejce stoi także nasz orzeł. Mamy Dzień Flagi a nie mamy Dnia Orła. Godło państwa, które dumnie wstaje z kolan po okresie rujnacji Polski przez koalicję PO – PSL. Hegemon Europy Środkowo – Wschodniej a nie potrafi uczcić najważniejszego ptaka w swej historii. Czyżby to była działalność sił co najmniej niechętnych Polsce?

              Wróćmy jednak do zawodów i zatrudnionych. Są dni różnych zawodów ale nie ma Dnia Bezrobotnego. Obecnie nie ma ich w naszym kraju dużo ale na pewno jest im smutno, że nikt o nich nie pamięta.

                Trzeba ustalić Dni Pracownika Lidla, Biedronki, Tesco, MediaMarkt, Amazona czy innych centrów handlowych. Oni gorsi?

              A Dzień Emeryta i Rencisty? Przecież to bardzo duża grupa ludzi. A pamięć o nich przed zbliżającymi się wyborami na pewno przysporzyłaby głosów tym, którzy o nich pamiętają.

             Ostatnie wypowiedzi premiera nasunęły mi jeszcze jeden dzień do świętowania. Nasz premier bardzo ciepło wyraża się o rolnikach. Ci mają jednak już swoje święto. Ale w kontekście tej grupy zawodowej są jeszcze podgrupy, na przykład ogrodnicy. Proponuję więc uchwalenie Dnia Ogrodnika. Taki fachowiec – ogrodnik /np. technik ogrodnictwa/ potrafi na swojej działce wyhodować dorodną marchew, pietruszkę czy inne warzywo. O pomidorach nie wspominając. Nasze, polskie! Klienci będą ustawiali się w kolejce do takich producentów. A ogrodnicy? Nie będą potrzebowali męczyć się w pracy w administracji państwowej /np. w sejmie/ a wrócę do swego zawodu ku chwale naszej ukochanej Ojczyzny./Za ewentualne skojarzenia z politykami PiS-u autor nie bierze  na siebie odpowiedzialności/.

               Kalendarz liczy 365 dni Według wstępnych obliczeń mamy zajętych około 50 – 60 dni. Pozostało ich jeszcze 300. Wyobraźnia podsuwa mi jeszcze wiele dni do zajęcia pod odpowiednie symbole. Ale to już pozostawiam wyobraźni PT. Czytelników.

               Jeszcze jedna sprawa, która mnie poruszyła w trakcie pisania tego artykułu. Według partii rządzącej Polska była do 2015 roku zrujnowana, bez dróg, mostów i całej infrastruktury. Majątek narodowy wykupili nam obcy, bankami rządzą wredni kapitaliści, społeczeństwo przymierało głodem i nie miało gdzie mieszkać. Przykłady zresztą można mnożyć. Czy w tej sytuacji polski sejm naprawdę nie ma się czym zajmować tylko dyskutować o uchwalaniu „Dni”, które w naszej rzeczywistości niczego nie zmieniają? Jeśli to jest tak ważne, to Polska jest krajem „mlekiem i miodem płynącym”. Chyba ktoś tu oszalał! Ale to szaleństwo niech ocenią wyborcy, dumnie zwani suwerenem.

               Jest taka książka autorstwa Krzysztofa Pilawskiego pod tytułem „Polski przewodnik po świętach”/Warszawa 2010/. Jeśli kogoś ten temat zainteresuje, ta książka może stanowić wspaniałe uzupełnienie powyższego artykułu. Mottem tej książki są słowa: „Na zmianę przeszłych zdarzeń zawsze jest za późno – nigdy na zmianę ich opisu. Mamy jedną przeszłość i wiele historii”. Aktualnie rządzący – nic dodać do tych słów! Ale czy wy czytacie książki?