JustPaste.it

Chiński cmentarz w Hawanie i ludzkie szczątki w worku po cukrze

Poszliśmy na chiński cmentarz w Hawanie. Z tego tekstu dowiesz się, co Chińczycy robią na Kubie i jak dziś wygląda ich życie.

Poszliśmy na chiński cmentarz w Hawanie. Z tego tekstu dowiesz się, co Chińczycy robią na Kubie i jak dziś wygląda ich życie.

 

fc4d65a29bc184a175507a3b8433f9c3.jpg

Chiński cmentarz i Barrio Chino w Hawanie

Doskonały pomysł na podróż poślubną. Karaiby, słońce, Hawana i chiński cmentarz. Nie mogliśmy sobie darować. Ozdobną bramą wchodzimy do środka niewielkiej nekropolii. Nawet na kontenerze ze śmieciami napisane jest “Chino” (z hiszpańskiego chiński lub Chińczyk), by nikt nie miał wątpliwości gdzie jest. Bardzo dobrze. Robimy krok do przodu i ze stróżówki cmentarza wychodzi Kubańczyk. Albo zdziwiło go co tu robimy albo wywąchał turystów. Nasz nowy znajomy zaczyna opowiadać nam historię cmentarza. Zaciekawiło go pewnie po co ktokolwiek z plecakiem i aparatem zapuszcza się w te rejony. Nas jednak ciekawi, dlaczego to właśnie mieszkańcy Azji zapuścili się na wyspę w pierwszej kolejności.

Czarni Azjaci

Chińczycy na Kubie pojawili się po raz pierwszy pod koniec XIX stulecia. Niedawno, z resztą, mieszkańcy państwa środka hucznie świętowali rocznice tego wydarzenia, bowiem przyjaźń kubańsko-chińska trwa do dziś. Kiedyś jednak relacje te wyglądały zupełnie inaczej, a mieszkańcy Makau czy Hong Kongu przyjeżdżali tu przede wszystkim do ciężkiej pracy na plantacjach trzciny lub przy budowie kolei. Z czasem emigranci zaczęli pracować także w innych branżach, bo Kuba kusiła obietnicą dużych zarobków na początku wieku XX.

  

Chińscy biznesmeni pomagali rozbudowywać kolejne Barrios chinos (chińskie dzielnice) na Kubie, przystępowali także do wolnomularzy.  Większość z wczesnych przybyszy stanowili mężczyźni (99 proc. emigrantów). Część z nich szukała na Kubie jedynie fizycznych uciech, część małżeństwa. Tak zrodziła się nie tylko największa społeczność chińska na Karaibach, ale także specyficzny miks kulturowy, którego najbardziej widocznym symbolem są skośnoocy mulaci i murzyni. W szczytowym okresie na Kubie mieszkało ok. 40 tysięcy Chińczyków. To jednak pieśń przeszłości. Dziś na wyspie trudno spotkać Azjatów. Wśród potomków emigrantów ostali się głównie emeryci i ci, którzy leżeli w miejscu, które właśnie zwiedzamy. Czasem można także spotkać żyjących przedstawicieli chińskiej diaspory na Kubie – takich jak jeden z naszych gospodarzy, który nosił nazwisko Wong i aparycje sugerującą, że jego przodkowie pochodzi z dalekiej Azji. To tłumaczy dlaczego i my trafiliśmy na Chiński cmentarz w Hawanie.

 

 

Kości bieleją w słońcu

Nasz przewodnik jakiegoś powodu bardzo wczuwa się w pokazywanie nam wszystko. Nie tylko wskazuje groby prominentnych chińskich masonów, ale także wchodzi z nami do poszczególnych grobowców. Chwila fascynacji obcą kulturą i lądujemy z obcym facetem 2 metry pod ziemią w chińskim grobowcu. Mężczyzna pokazuje na portrety zmarłych, otwiera zdewastowane urny, w których wciąż leżą kości pożółkłe z biegiem lat. W jednym z grobowców szczątki ludzkie wsadzono po prostu do worku po cukrze. Jak tłumaczy nasz przewodnik, to dlatego, że groby się zawiły a nie ma już nikogo, kto zadbałby o ich naprawę. To dość częsty widok. W wielu grobowcach przez popękane marmury można zajrzeć do środka, a nawet wyjąć leżące w środku szczątki. 

Malutki cmentarzyk pełen niszczejących grobów bogatych chińczyków jest dobrą metaforą całej Kuby. Niewiele pozostało tu już z dawnego Barrio chino, niewiele pozostało też tętniącej kiedyś nocnym życiem wyspy. Na koniec zostawiamy naszemu przewodnikowi kilka monet i ruszamy na kolejny cmentarz. W końcu, to nasza podróż poślubna i chcemy zobaczyć jak najwięcej.

 

 

Zdjęcia wykorzystane w tekście: Przemysław Ziemichód

 

 

Źródło: http://foodiesworld.pl/chinski-cmentarz-w-hawanie/