JustPaste.it

Słoneczna Przyszłość

Bywa, że dziwne są naszej "głowy" skojarzenia. Namalowałem obraz i umieściłem na nim idących do klasztoru mnichów. Mnisi to jakiś znak? - zapytałem siebie.  

Lata przebywania w mieście, w rodzinnym gronie, dość są męczące  Może to dobry czas na zmianę? Czy pustelnia  by była dobrym miejscem odosobnienia dla medytacji o życiu:  o podjętych decyzjach i ich lepszych i gorszych konsekwencjach?

s-oneczna-przysz-os-c-small.jpg

 

Przypomniałem sobie wybudowany domek w puszczy - nie zamieszkany.  Oto mapka -  "Słoneczna Przyszłość" (na tabliczce mało widoczna nazwa)  

 

2016-06-19-3421-small.jpg

 

2016-06-19-3426-small.jpg

Pustelnia znajduje się w Puszczy Augustowskiej - niedaleko wsi  Płaska. Zacząłem rozważać czy to  dobry wybór by w niej zamieszkać?  

W internecie odnalazłem takie to kryteria  - zdroworozsądkowe  - nie podejmowania pozytywnej decyzji ,gdy:

1. Kierujemy się własnymi korzyściami – co z tego będę miał?

2. Kierujemy się złą wolą lub chęcią zemsty.

3. Kierujemy się pod wpływem ułudy czy niewiedzy.

Trzeci z wymienionych kryteriów wiąże się z odpowiedzialnością. Nasze decyzje często oddziałują na inne osoby, mają wpływ na nas samych, tworzą różnorakie ścieżki, a my chcemy wybrać tę optymalną. Przed podjęciem decyzji warto zebrać jak największą ilość informacji i upewnić się, że jesteśmy dobrze poinformowani. 

4. Nigdy nie warto podejmować  decyzji, kierując się strachem.

Jest to jedna z najważniejszych części w procesie podejmowania decyzji, ponieważ tak wielu ludzi dokonuje wyborów pod wpływem strachu lub nie podejmuje decyzji z obawy przed czymś. Jest to strach wywodzący się z obawy przed karą, przed popełnieniem tak zwanej „złej” decyzji. I to paraliżuje tak wiele osób.

 

Szukając informacji  odnalazłem  taki  tekst o marzeniu by zostać pustelnikiem:

...Pomyślałem sobie: „O rany, będzie super, będę mógł zostać mnichem pustelnikiem”.

Zawsze odpowiadało mi bycie pustelnikiem. Często marzyłem o przebywaniu w głębokich jaskiniach. To była moja fantazja. Kiedy po raz pierwszy tu przyjechałem, dowiedziałem się, że w Nullarbor są znakomite jaskinie, pod których powierzchnią znajduje się woda. Więc masz dostęp do wody, masz swoje odosobnienie. I jestem pewien, że mógłbym liczyć na kogoś, kto zostawiałby gdzieś jedzenie dla mnie. I pomyślałem, że stanę się mnichem z Nullarbor. Takie jest moje marzenie. O tym fantazjują mnisi.

Nie śni im się wygrana na loterii czy spotkanie pięknej dziewczyny. Marzą o byciu miłym pustelnikiem w głębokiej jaskini w Nullarbor. Ale z czasem zacząłem fantazjować intensywniej: co się dalej wydarzy? Wyobraźcie sobie, że jesteście jak ten mnich i mieszkacie w głębokiej grocie w Nullarbor: prędzej czy później ktoś was znajdzie. I jak tylko was odkryją, zawiadomią TV. I TV wyśle swoich reporterów, by nakręcili reportaż o mnichu z Nullarbor. „A dlaczego uciekłeś? Złamał ci ktoś serce? A może… może twój biznes okazał się niewypałem? A może jest inny powód? Dlaczego stronisz od świata? Bo twoja ulubiona drużyna piłkarska ciągle przegrywa, czy to jest powód dla którego wybrałeś pustelnicze życie?”. A później przeprowadzą wywiad, który oczywiście zostanie wyemitowany w telewizji. I jak tylko ludzie dowiedzą się o istnieniu pustelnika z Nullarbor, wszyscy turyści przemierzający okoliczne równiny będą zbaczać z drogi, by go zobaczyć. Bo ujrzeć pustelnika – to rzadka rzecz. No i pojawią się te wszystkie autobusy wycieczkowe przyjeżdżające, by podziwiać pustelnika. I wkrótce będą musieli ustawić ubikacje przed waszą jaskinią i mały sklepik z pamiątkami sprzedający dewocjonalia. I krótko po tym zaczęto by produkować małe kukiełki z trzęsącą się głową na kształt pustelnika z Nullarbor. I stalibyście się atrakcją turystyczną, jak wszystko inne. I to właśnie przytrafiłoby się pustelnikowi z Nullarbor.

Więc, jakąkolwiek decyzję podejmiecie, nie ma to większego znaczenia. Taka jest kolej rzeczy. Zdałem więc sobie sprawę, że sama decyzja nie ma znaczenia: nauczać czy nie nauczać? Jeśli będę nauczać i zostanę dobrze przyjęty – wspaniale. Jeśli nie przyjmą mnie dobrze – wspaniale. To było niesamowite, nie czułem strachu przed pisaniem "jak klecha" . A ludzie mówią, że publiczne pisanie, wygłaszanie swoich opinii jest jedną z najbardziej przerażających rzeczy. Dla mnie wręcz przeciwnie. Mogę się więc po prostu zrelaksować: jeśli wam się spodoba – super, jeśli wam się nie spodoba – wspaniale. Wiecie, w gruncie rzeczy mamy  na Eioba i tak zbyt dużo ludzi, więc im więcej osób urażę i pozbędę się, tym lepiej.

 Czasem kiedy obawiamy się rezultatu naszych decyzji, strach paraliżuje nas i sprawia, że nie podejmujemy dobrych decyzji. Potraktujmy to, co teraz piszę poważnie, ponieważ czasem ludzie podejmują decyzje, być może, dotyczące leczenia nowotworu. Muszą postanowić, co z tym fantem zrobić. Jak więc podejmować takiego typu decyzje?

Warto zebrać jak najwięcej informacji, by nie kierować się ułudą. Upewnić się, że nie działamy tylko i wyłącznie dla własnej korzyści. Na przykład, kiedy nadchodzi czas podjęcia ostatecznej decyzji, niektórzy chorzy na raka zgłaszają się na ochotnika do badań eksperymentalnych. I zwykle nie robią tego dla siebie, lecz przez wzgląd na innych ludzi. Więc nie jest to czyn samolubny, lecz dla korzyści bliźnich. 

Czy zauważyliście, jakimi decyzjami ludzie się zamartwiają: „O rany, co ja mam na siebie włożyć dziś wieczorem?!” Wielkie rzeczy, nikt oprócz ciebie nie przejmuje się tym, co masz na sobie. Dlatego kiedy nie zamartwiasz się swymi decyzjami, kiedy nie wyolbrzymiasz ich znaczenia, ponieważ nie bawisz się w poczucie winy czy łechtanie własnego ego, oceniając swoje wybory jako dobre lub złe, bo nie ma „dobrych” czy „złych” decyzji – wtedy decyzje są łatwiejsze i znacznie mniej stresujące.

Jeśli cofnąć się do przyczyn utrudniających ludziom podejmowanie decyzji, to sprowadzają się do tego, w jaki sposób byłeś społecznie ukształtowany. Kiedy byłeś bardzo młodym człowiekiem, winiono cię i karano za podejmowanie tak zwanych „złych” decyzji. Znam to z własnego doświadczenia i nie mogłem zrozumieć w czym rzecz, po prostu podjąłem decyzję, popełniłem błąd, i co z tego? Pomyliłem się, wielkie mi rzeczy. W przyszłości lepiej się postaram. Jednak ponieważ w mój proces podejmowania decyzji wplątane było pojęcie kary i byłem praktycznie zmuszony odczuwać, że podjąłem niewłaściwą decyzję czy dokonałem złego wyboru, wpłynęło to paraliżująco na moją zdolność podejmowania decyzji. Jakbym zrobił coś strasznie, okropnie złego i niewłaściwego, jakbym wybrał niedobrą drogę...."

Tekst na podstawie  mowy mnicha:  Ajahn Brahm "Decyzje"

Po przemyśleniu pomysłu  zamieszkania w "Słonecznej Przyszłości"i.. odpowiedziałem sobie - NIE. Rezygnuję z dalszego zbierania informacji. To byłoby  bez sensu. Będę miał kłopoty z wynajęciem takiego domu, bo nawet nie wiem kto jest właścicielem.  Moi najbliżsi?  Pukali się znacząco w głowę... i słusznie.

 Szkoda?  Ależ nie!  Bo nigdy Nic nie wiadomo co może zdarzyć się jutro. Jakie marzenie wypłynie z czeluści tego przedziwnego "tworu" jakim jest umysł. 

Obok domu, na skrzyżowaniu dróg .. odnalazłem taki napis nad kapliczką:

Video thumb

 

2016-06-19-3355-small.jpg

 

2016-06-19-3353-small.jpg

2016-06-19-3401-small.jpg