Żyjemy w glorii przywileju błędu
rozrzuceni przynętą zszarpanych obietnic
na pastwie życzeń odliczanych głosem
zegarów które słabną
dającym ponoć prawo naszej bezsilności
< < < <
żyjemy krzycząc - do szczęścia! do szczęścia!
sądząc że rozumiemy swój przekaz do niego
oddalając się zawsze o włos i o włos nie trafni
podążamy za echem fałszywych sygnałów
> > > >
bierzemy w zmęczone palce pióro aby w dni je wplatać
nie wiedząc że nasze włosy białe od znużenia
nie ozdobią mgieł srebrnych zmienią się w jaszczurki
a temat zgubi drogę - rozbity niepewny
boleśnie dumny tylko arogancką pychą...
< < < <
każdy słuszny komentarz zostanie policzkiem
a wiersz nawet kamieniem
odpowiedź potrzebą
potrzeba znów kamieniem
tylko jeszcze cięższym...
idziemy wolniejsi osaczeniem
- pokolenie błędu -
kolejna edycja braku w chaosie frazesów
słuchamy gdzieś odgłosów obudzonych dzwonów
które dopełniają bezradność
pragnień pojmowanie...
> > > >
A chociaż się spóźniamy
spieszyć się nie chcemy
mamy przecież czas jutro
od jutra do jutra ....
herosi tolerancji
patrzymy z ironią na tych co naprzeciw
dumnie wloką swój pozór
ponoć rozgrzeszenie
< < < <
tylko ptaki spłoszone czmychają przed nami
nie rozumiejąc jak to jest możliwe
by dostać się bez skrzydeł na wysoką skałę...?
@JanuszD.