Zablokowani...
... na Amen
... na Amen
W naszych ciałach toczy się ciekawy proces – nasz własny proces odnowy, któremu czasem przeszkadzamy. Z powodu stresu blokujemy ten proces, nie dajemy mu wystarczająco dużo czasu i zbyt krótko relaksujemy nasze ciało. Energia krąży tam, gdzie jest konieczna. W medycynie indyjskiej nazywano ją wiatrem, który krąży w całym ciele. Energia krąży… Chińczycy nazwali tę energię „czi”, a choroby uważali za blokady energii krążącej w ciele.
O lekarzu tybetańskim, uciekinierze z Tybetu.
Był to jeden z najlepszych medyków. Nie mówił ani nie czytał w ogóle po angielsku. Zaprowadzono go do jednego ze szpitali w USA, żeby go przetestować. Pokazano mu pacjentów i poproszono o ich zdiagnozowanie. Myślę, że badał puls, tak jak to się robi w medycynie chińskiej, gdzie jest chyba 9 rodzajów tętna. Zatem zbadał puls jednej osobie i mówi: „Ten chłopak ma blokadę wokół serca. Ma powiększone tętnice w okolicy serca, co może być przyczyną złego pulsu”.
Zinterpretował to tylko na podstawie blokad w przepływie energii. Lekarz ze Stanów ze skanerem wykrył zatkaną tętnicę w okolicy serca, czyli stwierdził to samo. Jest więc dużo prawdy w idei blokad energii wewnątrz ciała.
Te blokady się uwalniają, jeśli tylko przestanie się przeszkadzać ciału. Ciało wie, co ma robić, i wie to dużo lepiej niż my. To właśnie poprzez doskonałą relaksację ciała i umysłu energia zaczyna krążyć tam, gdzie jest niezbędna. I kiedy ta energia wyłania się i rozprzestrzenia, to wtedy czujemy się naprawdę dobrze.
Oto dobrodziejstwo dla zdrowia tego, kto praktykuje medytację. Ale nie można robić niczego na siłę. Trzeba puścić, zrelaksować się i pozwolić, by rzeczy się działy. Wiele osób napotyka problemy w osiągnięciu stanu głębokiej medytacji, ponieważ chce za bardzo się kontrolować.
A w medytacji – żadnej kontroli...