Ludzie są wspaniali. Wystarczy ich odnaleźć.
.
Od kilku lat szukam fajnych ludzi, czyli ludzi z którymi się przyjemnie przebywa. Trudno ich znaleźć, bo większość ludzi żyje w strefie swojego ego ale zdarzają się coraz częściej tacy, którzy czują przestrzeń serca. Przebywanie z nimi jest lekkie, łatwe i przyjemne, gdyż tacy ludzie opanowali już przynajmniej częściowo swoje rozbuchane ego i widzą innych ludzi jak ludzi. W normalnej rozmowie nie próbują kogoś przekonać, pognębić czy zwyciężyć ale opowiadają o swoich zdarzeniach, emocjach i myślach. Słuchają opowiadań innych o ich życiu i przemyśleniach. W głębszych rozmowach znajdują tą samą świadomość i zrozumienie.
Z tych powodów super przebywa się w towarzystwie takich ludzi. Nie trzeba robić niczego specjalnego, by czuć się wspaniale. Zwykłe codzienne czynności jak przygotowywanie posiłków, jedzenie, rozmawianie, spacer, wycieczki sprawiają radość i zadowolenie. Często normalnym ludziom wydaje się, że oświeceni robią, mają coś nadzwyczajnego, co ich uszczęśliwia. Prawda jest prostrza - oświeceni pozbywają się wszystkiego, by czuć nadzwyczajne szczęście z robienia zwyczajnych czynności.
Spotkaliśmy się w piątek po południu i dzień zakończyliśmy wśród rozmów, jedzenia i picia. Byliśmy ciekawi co działo się u poszczególnych osób więc rozmowy były długie i intensywne. Część osób było normalnych więc tematy były normalne.
W sobotę długi spacer po pobliskim lesie. Na obiad zachciało nam się jechać do Czech na czeskie knedliczki. Jedliśmy co prawda żeberka i golonkę ale popijaliśmy świetnym czeskim piwem. Dzieliliśmy się wspomnieniami z Pragi i innych czeskich miast. Wieczorem jak zawsze biesiada i rozmowy aż po świt.
Niedziela to długi kilkunastokilometrowy spacer po górach, lesie i po Międzygórzu. Obiad na mieście. Tym razem polskie piwo i schabowy z ziemniakami. I rozmowy, rozmowy, rozmowy ...
Część z nas wieczorem wyjechało, więc wieczorne biesiadowanie było spokojniejsze i mogło dotyczyć głębszych rozmów o świadomości.
Wiele osób lubi robić nalewki, więc spotkanie było prawie festiwalem nalewek. Mogliśmy spróbować nalewek z czarnego bzu, wiśni, brzoskwiń i nalewki "niespodzianki". Ta ostatnia na pewno zawierała lubczyk ale resztą składników była tajemnicą. Mi najbardziej smakowała nalewka z czarnego bzu - słodka i aromatyczna, naprawdę ładnie pachniała :-)))
-!-
PS.
Nazwa "leśnych ludzi" w tytule to ściema. Wszyscy byli miastowi i nawet w leśniczówce zachowywali sią jak normalni ludzie.
Dziś prawdziwych leśnych ludzi już nie ma ...
~