JustPaste.it

Teoremat...

...i paradoks kotki Bella

...i paradoks kotki Bella

 

 

"...Ludzka umiejętność odkrywania siebie na nowo w każdym kolejnym związku przybliża nam rozumienie tego, jak wybory partnera kształtują nasze „ja”. Ludzie zachowują się odmiennie, kiedy są zakochani w odmiennych osobach. Mają skłonność do dopasowywania swoich zainteresowań i preferencji do zainteresowań i preferencji pożądanej osoby. Jeśli tylko zakochasz się w alpiniście, natychmiast będziesz odczuwać przyjemność wśród samotnych gór. Jeśli twoja ukochana uwierzy w uzdrawiającą moc kryształów, swój wczorajszy sceptycyzm nagle zastąpisz otwartością umysłu. To między zakochanymi najwyraźniej widoczne jest współoddziaływanie, choć zjawisko to może różnić się intensywnością. Z każdym nowym partnerem możesz doświadczać zmiany wizerunku i osobowości. Te zmiany mogą być głębsze, wówczas trudno będzie powiązać twoje dzisiejsze „ja” z tym, jakie miałeś podczas poprzednich związków...."

2019-04-10-887_small.jpg

Czy to możliwe by wyśnione osoby, zdarzenia  realizowały się w realnym życiu? Czy  jest to formą jakiegoś jasnowidzenia przyszłości? A może  jest to cofnięcie się w czasie  i skutek świadomie kształtowanego snu?

 

Opowiadanie

Gdy wróciłem z dworcowego sklepiku  do przedziale, który opuściłem kilkanaście minut temu, siedziała w nim o obfitych kształtach kobieta w okularach opuszsczonych na nos i czytała grubą książkę. Obok niej stała duża  klatka a z niej zerkały na mnie brązowe, bystre oczy kota.

Uszczypnąłem się odruchowo w policzek - zabolało. Pomyślałem:

Czy ja wariuje? Przecież tą samą kobietę widziałem godzinę temu w swoim śnie. Przecież, siedziałem sam od momentu kiedy wsiadłem do pociągu.  W zgodzie ze zdrowym rozsądkiem, nie ma  przecież sensu taki ciąg zdarzeń w którym  ta samą kobieta, czytająca tą samą grubą książkę, objawia się raz w śnie, a po pewnym czasie w realnym świecie, i do tego siedzi na tym samym miejscu, w tym samym przedziale, w którym ją wyśniłem godzinę wcześniej. Jak to zrozumieć? I co się na miły bóg stało z rudą dziewczyną towarzyszącą tej kobiecie i również wyśnionej przeze mnie?

Dobrze przecież pamiętam ten sen. Gdy tę dziewczynę ujrzałem, oniemiałem z zachwytu. Pamiętam jej długie poskręcane rude włosy, cudowną figurę i niezwykłą, kocią grację w każdym ruchu kiedy patrzyłem jak wtulała się w grubą kobietę siedzącą obok niej.  Kobieta głaskała ją po tych gęstych rudych włosach, a ona zalotnie spoglądała na mnie. Pamiętam, że w jej brązowych oczach wyczytałem: "Pogłaskaj i ty mnie. Uwielbiam to. Chciałbyś, prawda"

Jednak chyba wariuje. Do licha!  Co z nią się stało? Czy to możliwe by jakimś magicznym sposobem zamieniła się w kota?

Postanowiłem spokojnie wszystko przemyśleć. Ominąłem przedział z grubą kobietą i usiadłem w sąsiednim  - pustym. Pociąg powoli ruszył. Oświetlony budynek stacji został w tyle.

Pooddychałem głęboko by umysł wrócił do równowagi, i normalności w działaniu, i wszedłem w stan uważności, kontrolując pojawiające się myśli. Gdy poczułem, że uwolniłem się od natarczywych myśli - zadałem pytanie:

Czy to możliwe by wyśnione osoby, albo zdarzenia  realizowały się w realnym życiu? Po chwili nadeszło słowo klucz: "Bella". Co to miałoby oznaczać?Wyjąłem z plecaka komputer, połączyłem się z internetem i odnalazłem zadziwiający tekst:

Teoremat Bella

Przeczytałem kilka linijek tekstu. O rany? Co to za naukowy bełkot? - pomyślałem. Zmusiłem się i czytałem dalej...

"...Twierdzenie J. S. Bella dowodzi ponadto, że istnienie odrębnych przedmiotów we wszechświecie fizycznym jest złudzeniem. Przy czym przez „odrębne” należy rozumieć nie tylko nieciągłe, lecz również to, co może się nam wydawać przedmiotem nieskończenie odległym. Gwiazda i twoja ręka są faktycznie połączone, bo nie mają lokalizacji w takim sensie, że jedno jest tu, a drugie o miliardy kilometrów.

Najnowsze rozumienie idei nielokalnego wpływu zakłada, że prawo to stosuje się także do oddziaływań między ludźmi, a przynajmniej tych, którzy działają na tej samej długości fali. Jeśli założymy, że każda żywa istota posiada osobiste pole wibracyjne oraz że to pole wydziela promień, nośną falę, której długość zależy od pewnej liczby czynników fizycznych i duchowych właściwej jednostce.

W ten właśnie sposób dwie osoby mogą znaleźć się na tej samej długości fal. Jeśli tylko znajdą się na odległość pola wibracyjnego, natychmiast zachodzi współoddziaływanie. Nawet wówczas, gdy się nie spotkają, a między nimi zaistnieje najmniejsze współoddziaływanie, połączą się ze sobą jak bliźniaki..."

Czy fizyka kwantowa wyjaśni także ten rodzaj współoddziaływania, jaki zachodzi w przypadku dobrych związków partnerskich? To ciekawa i odważna hipoteza - pomyślałem - i  zaskakujące wnioski mogą z niej wynikać.!

Nareszcie fizycy odważnie opuszczają materialny świat i zaglądają w świat odczuć i myśli. Zaczynają tłumaczyć zachowania partnerów w związkach,  a także między zupełnie nie znającymi siebie ludzmi.

Ale w moim przypadku? Niech zdrowy rozsądek zwycięży!  Przecież mogło być tak:

Gdy wsiadałem do pociągu moja podświadomość zauważyła  dwie kobiety siedzące w którymś z przedziałów lub wagonie bezprzedziałowym przez który przechodziłem szukając  swojego przedziału. Mogła też moja podświadomość odnotować, gdzieś obok tych kobiet, stojącą klatkę z kotkiem. Kiedy wyszedłem na kilka minut z pociagu by kupić coś do picia, starsza kobieta wraz z kotkiem mogła się przesiąść do przedziału, który opuściłem, a młodsza albo wysiadła, albo gdzieś znajduje się w pociągu.  Takie rozwiązanie  logicznie  by tłumaczyło  zdarzenia według normalnej i uznanej zasady przyczynowości. Umysł, podczas snu wykorzystał to co zauważyła podświadomość a ominęła świadomość, i stworzył jakąś nierealną opowieść o dwóch kobietach.   

I cóż, gdy jedzie się pociągiem czas się dłuży. Mając gotowe rozwiązanie postanowiłem porozmawiać z kobietą czytającą grubą książkę. Wszystko się wyjaśni - pomyślałem.

Niestety - zagmatwało się jeszcze bardziej. Otóż, gdy po słowach przywitania wszedłem do przedziału, kobieta uśmiechnęła się do mnie promiennie i powiedziała:

O jak dobrze, że pan wrócił. Pana kotka bardzo miałczała, pewnie nie lubi zostawać sama. Może chce pić? Widziałam, wchodząc do pociągu, jak pan opuszczał przedział. Dobrze, że kupił pan wodę. To piękne zwierzątko ale i wymagające troski. Znam się na kotach. Po moim domu biegają aż trzy.  

Zaśmiała się radośnie - Kociarze z nas drogi panie! Gdyby pan nie zdążył wsiąść do pociągu i tak bym pana odnalazła. Jestem jasnowidzącą osobą - powiedziała puszczając do mnie oko -  bo na pana walizce, która pan zostawił odnalazłam pana adres.    

Głos mi ugrzązł w gardle. Usiadłem na wprost niej wpatrując się raz to w jej roześmianą twarz a raz w oczy kotki spoglądającej na mnie z klatki. Widocznie zbladłem bo kobieta nachyliła się do mnie i z troską w głosie zapytała: 

Choruje pan na serce? Niech pan wypije duszkiem wodę z butelki. To pomaga.. Pociągnąłem tęgi łyk z butelki... 

Chyba lepiej nie zasypiać w pociągu bo ze snami nigdy nie wiadomo - pomyślałem gdy woda "uderzyła mi do głowy ". 

 Po piętnastu latach:

Mogę powiedzieć, że wielkie szczęście mnie spotkało. Kotka okazała się wspaniałą towarzyszką życia. Jest uzdrowicielką.  Dziękuję przypadkowi i wszystkim świętym, że ją spotkałem i zabrałem do domu. Tak sobie niekiedy myślę: co by było gdybym zamiast kotki wszedł w bliższą "relację" z tą rudą dziewczyną, która tak zalotnie na mnie spoglądała?

Głowa boli od takiego fantazjowania. Bo na przykład, jak zrozumieć  zdarzenie w pociągu według teorematu pana Bella? 

"... dwie osoby (istoty)  mogą znaleźć się na tej samej długości fal. Jeśli tylko znajdą się na odległość pola wibracyjnego, natychmiast zachodzi współoddziaływanie." 

Ale... Gdyby tak Teoremat Bella rozszerzyć  o pojęcie "koła życia" to nasuwają się pytania:  Czy kotka była w poprzednim życiu tą rudą dziewczyną, czy też nią będzie w przyszłym życiu? Kto to wie?

I najważniejsze:

Co o tym wszystkim myśli kotka? Długo się znamy więc oczywiście  ją zapytam...  Zapytam też o to kto tu kogo wybrał: ja ją, czy ona mnie? Włączając do rozważań prawo karmy (łańcucha przyczyn i skutków) stawiam też sobie pytanie: Kto tu komu ma zadośćuczynić: ja jej , czy ona mnie? Kto to wie?

 

2019-04-10-888_small.jpg

2019-04-10-889_small.jpg

 

.