JustPaste.it

Czy Świat jest złudzeniem?

Wieje ze wschodu. Mgłą zachodzi niebo. Coś wisi tajemniczego w powietrzu. Dokładnie nie wiem co się szykuje. Lecz nie pierwszy raz się to zdarzy, tak czuję.

2019-05-26-1364_small.jpg

 


OK! Więc pojadę… a co mi tam. Jurata? Nigdy nic nie wiadomo. Niech żyje Raj! Przecież: drugi raz na bal i do Raju nie zaproszą nas wcale.

Dawno temu przekonałem się , że świat mnie otaczający jest tylko złudzeniem i to co się wyśni staje się często  jawą. A śniłem by na bosaka pochodzić po brzegu morza i posłuchać szumu fal.
Przypomniałem sobie jakiś fragment wiersza: „Wieje ze wschodu. Mgłą zachodzi niebo. Coś wisi tajemniczego w powietrzu. Dokładnie nie wiem co się szykuje. Lecz nie pierwszy raz się to zdarzy, tak czuję.” (jak się okazało było to prorocze)

Po drodze, przechodząc na  peron i czekając na Pendolino do Gdyni, kupiłem bułeczki z serem i niegazowaną wodę. Po chwili nadjechał pociąg. Odnalazłem swoje miejsce. Po wizycie konduktora zapadłem w sen:

I jak to się często u mnie zdarza usłyszałem głos Zjawy, która od lat mnie nawiedza w snach  i usłyszałem jej śmiech - a raczej chichot, bo tak określiłbym ten dźwięk który wydaje kpiąc ze mnie...


" Więc na poważnie uważasz, że istnieje i Raj i Piekło? Ech wy ludzie -  niedowiarki. Uwielbiacie cierpieć!? Ale zapamiętaj:
Cierpienia nie zsyła ludziom Bóg, lecz sami zadają je sobie, a także bliźnim; jest ono także dziełem pewnych mechanizmów obronnych, którymi Ziemia jako żywy, inteligentny organizm posługuje się, aby uchronić się przed nawałą ludzkiego szaleństwa - wojen i chaosu jaki czynicie waszymi uczuciami i myślami , nie wspominając o działaniach destrukcyjnych niszczących przyrodę i o zabijaniu zwierząt. 

Na świecie przybywa jednak ludzi, którzy osiągnęli już taki poziom świadomości, że nie muszą dalej cierpieć. Bardzo możliwe, że należysz do ich grona. Oświecenie wycierpiane - osiągnięte na drodze krzyżowej - dokonuje się w ten sposób, że do królestwa niebieskiego zostajesz wtrącony siłą, chociaż gryziesz i kopiesz. W końcu się poddajesz, ponieważ ból staje się nieznośny, ale zanim to nastąpi, może cię boleć bardzo długo - całe życie.

Gdy natomiast świadomie wybierasz rozwój świadomości, wyzbywasz się przywiązania, które dotychczas wiązało cię z przeszłością i przyszłością, a twoje życie ogniskuje się odtąd w teraźniejszości. Znaczy to, że przytakujesz temu, co jest... płyniesz zgodnie ze strumieniem tego co dzieje się w Przyrodzie i we Wszechświecie I wtedy ból przestaje ci być potrzebny.

Na pozór zawsze wydaje się, że ludzie mogą wybierać, lecz to czyste złudzenie. Póki twoim życiem kieruje umysł, podążający głęboko, latami wyjeżdżoną koleiną, póki jesteś swoim umysłem, jaki masz wybór, biedaku? -  żadnego...

Zgoda na cierpienie jest podróżą w śmierć. Spotykając się z głębokim bólem, pozwalając mu zaistnieć, świadomie wkraczasz w śmierć. A kiedy już taką właśnie śmiercią umrzesz, stwierdzasz, że śmierci nie ma - nie ma więc czego się bać. Tylko ego twoje umiera.

Powiedzenie, że „odnajduje się Boga cierpiąc” jest złudzeniem, jak bowiem można odnaleźć coś, czego nigdy się nie utraciło? Słowo „Bóg" ma zbyt wąski sens - nie tylko z powodu tysięcy lat wypaczeń i nadużyć, jakim je poddawano, lecz i dlatego, że zdaje się kryć za nim jakiś odrębny byt, który nie jest tobą. Tymczasem Bóg jest samym Istnieniem, nie zaś istotą. Nie ma tu żadnej relacji podmiotowo-przedmiotowej, żadnej dwoistości, żadnego rozziewu między tobą a Bogiem. Świadomość, że Bóg istnieje, to najbardziej naturalne zjawisko pod słońcem. 

Zdumiewające i niezrozumiałe wydaje się nie tyle to, że człowiek zdolny jest uświadomić sobie istnienie Boga, ile właśnie fakt, że go sobie nie uświadamia… "

Ciąg dalszy ... z Juraty być może nastąpi.

(zimno tu i pochmurnie brrr.. ale widocznie nie przeszkadza to w zabawie dzieciakom fotka 2 )

PS

Siedząc na konarze drzewa (fotka 4)... wpadłem na pomysł by pochodzić na bosaka po piasku naniesionym przez fale - w pewnej odległości od brzegu. Ech...

To był bardzo głupi pomysł i nie radzę powtarzać ! Szedłem po twardym piasku kilkanaście metrów aż wpadłem nagle po kolana  w rozmoczony piach (jak w bagno)   i musiałem położyć się na płask i czołgać się  "żabką"  pa mokrym piachu by cało wyjść z tej "niewinnej", wyśnionej przechadzki na bosaka.  Byłem sam, a do domu   miałem z kilometr...   (fotka 1 i 3 pokazuje to miejsce)

 

2019-05-26-1353_small.jpg

2019-05-26-1359_small.jpg

2019-05-26-1362_small.jpg

2019-05-26-1368_small.jpg