JustPaste.it

Nagram ci dziewczynę

Życie uczuciowe muzyków.

Życie uczuciowe muzyków.

 

 

- Stój, stój, stój. Za późno wchodzisz - lider zespołu wręcz wrzeszczał do mikrofonu w reżyserce. Słowa były skierowane do grającej na fortepianie dziewczyny, która wydawała się tym przejęta i popełniała coraz głupsze błędy.

- Wiecie co? Może zechcielibyście chwilkę odsapnąć. Zapraszam na przerwę kawową - postanowiłem stanowczo wkroczyć, korzystając z przywileju bycia właścicielem studia.

- Ja nie mam czasu na bzdety. Jak już Irka jesteś dzisiaj zmęczona, to na tym kończymy - lider nie przystał na moją propozycję.

- Dobrze Maćku. To do jutra - pianistka też już miała dosyć tej katorgi.

Maciek wybiegł przed wszystkimi trzaskając drzwiami studia. Przez szybę w drzwiach widać było jak zwinnie wspina się po schodkach wyjściowych piwnicznego pomieszczenia mieszczącego moje studio. Jako ostatnia zamierzała wyjść Irka. Kiedy już położyła dłoń na klamce, zatrzymałem ją mówiąc:

- Irko! Czy pozwolisz, że ci coś powiem?

Dziewczyna spojrzała na mnie zaskoczona.

- Wydaje mi się, że wiem na czym polegają twoje trudności w pracy w studio. Moglibyśmy o tym pogadać i poćwiczyć? - kontynuowałem patrząc Irce prosto w oczy.

- Chyba się zorientowałeś, że to z powodu Maćka, który chce się na mnie wyładować - powiedziała to cicho i bez złości, kończąc smutnym uśmiechem.

- A jest jakiś powód? Wiesz dlaczego?

- Proszę. Nie każ mi teraz tego mówić - powiedziała cicho błagalnym tonem.

- Może chcesz jeszcze poćwiczyć? - zapytałem nie wiedząc, co jej w tej sytuacji zaproponować.

- Nawet chętnie, ale ... ile bierzesz za godzinę studia? - powiedziała z wahaniem.

- Daj spokój, dorzucę gratis do kontraktu z waszym zespołem - machnąłem ręką.

Ponownie weszła do kabiny, a ja siadłem w reżyserce i zaczęliśmy ćwiczyć kawałek, z którym miała tyle trudności. Już po chwili wszystko w jej interpretacji było w porządku. Powiedziałem jej o tym. Uśmiechnęła się.

- To może teraz ocenisz coś jeszcze? - zaproponowała.

- Z przyjemnością! - uśmiechnąłem się od ucha do ucha.

- Więc przyłącz mi mikrofon nad klawiaturą - poprosiła.

Zdumiałem się, gdy usłyszałem jej grę i piękną barwę głosu.

- Jak było? - zapytała gdy muzyka wybrzmiała.

- Powiem ci przy kieliszku wina.

Nie dała się długo prosić. Przeszliśmy z części piwnicy domku rodziców zajmowanej przez moje studio do piwniczki z winami. Wziąłem jedno z leżaka. Kieliszki były na miejscu.

- To była twoja kompozycja? -zapytałem.

Kiwnęła potakująco, zaciskając nerwowo wargi.

- Jesteś znakomita w tym co sama tworzysz. Masz talent. Powinnaś pójść dalej w tym kierunku.

- Lejesz miód na moje serce - odpowiedziała rumieniąc się.

- Moim zdaniem potrzebny ci teraz dobry manager - powiedziałem z naciskiem.

- Dobrze. Tylko, gdzie ja takiego znajdę? - zaśmiała się drwiąco.

- Znam kogoś odpowiedniego, poszukującego właśnie młodego talentu. Może by się tobą zainteresował? Chciałabyś spróbować? - kusiłem.

- Czemu nie? - odpowiedziała beztrosko.

- To daj mi swój numer telefonu. Marek zadzwoni do ciebie niebawem.

Dziewczyna wyjęła karteczkę, na której starannie wykaligrafowała drobnym maczkiem swoje imię, nazwisko oraz numer telefonu. Podając mi ją nasze dłonie spotkały się na moment. Przytrzymałem ją.

- Ma się te sposoby, żeby wyciągać od dziewczyn numery telefonów. No nie - mrugnąłem do niej zawadiacko.

Dziewczyna nie poznała się na żarcie. Stała tak przede mną wystraszona. Delikatnie podniosłem jej dłoń i pocałowałem.

- Wyluzuj Irka. Jesteś zmęczona. Pozwolisz, że cię odwiozę, bo boję się ciebie samą puścić, taką skołowaną.

Uśmiechnęła się wreszcie.

Po odwiezieniu Irki od razu zadzwoniłem do Marka przekazując mu jej dane i swoją opinię o wartości artystycznej i komercyjnej jej twórczości. Obiecał skontaktować się z nią następnego dnia.

Przez kilka kolejnych tygodni trwały dalsze nagrania. Jeszcze zdarzały się fuknięcia Maćka na Irkę, ale dziewczyna wyraźnie lepiej sobie radziła i była też odporniejsza na złośliwości lidera zespołu.

- To już koniec! Idziemy to opić - Maciek jako lider zespołu obwieścił zakończenie męczących nagrań.

- Idziesz też z nami? - to było pytanie Irki skierowane do mnie.

- Chyba nie mam wyboru - uśmiechnąłem się.

W lokalu usiedliśmy blisko siebie. Trochę z dala od reszty zespołu.

- Chciałabym ci gorąco podziękować - oczy Irki błyszczały wpatrzone we mnie uważnie.

- Za co? - udałem zaskoczenie, bo będąc w kontakcie z Markiem wiedziałem już o wszystkim.

- Za to, że mi pomogłeś, doceniłeś i skierowałeś do Marka - wyrecytowała.

- Przystojny. Prawda? Podoba ci się? - mimowolnie zażartowałem.

Zaśmiała się.

- Nie powiem ci kto mi się podoba? - droczyła się.

- Pewnie Maciek? - kontynuowałem.

- Mało, że mi się nie podoba to jeszcze się narzuca. A jak mu stanowczo odmówiłam, to się wściekł. Sam widziałeś - mówiąc to jej głos przybrał twardsze tony.

- Coś takiego?! To może pozwolisz, że mu to po męsku wyperswaduję? - zaproponowałem gwałtownie.

- Daj spokój. To już koniec. Za chwilę im ogłoszę swoje rozstanie z zespołem. Czy mógłbyś mnie zaraz potem odprowadzić do domu? To niedaleko. Dojdziemy pieszo - poprosiła.

Kiwnąłem potakująco.

- Zostań tu - nakazała i udała się w kierunku reszty zespołu. Widziałem jak ich ucisza i gromadzi wokół siebie. Jej słów nie słyszałem. Za to później okrzyki niedowierzania i złości, zwłaszcza ze strony lidera zespołu. Nie czekała aż skończą, odwróciła się na pięcie kierując się w moją stronę. Po chwili razem wychodziliśmy z lokalu.

- Wpuścisz mnie do siebie? - powiedziałem do niej kiedy staliśmy pod jej mieszkaniem.

- Tak. Jeśli mi pomożesz świętować koniec kieratu pod kontrolą Maćka i początek solowej kariery.

Zbudziłem się wcześnie i w zadumie przyglądałem leżącej obok mnie Irce. Poprzedni wieczór zaskoczył mnie całkowicie. Nie spodziewałem się tego wszystkiego po wystraszonej dziewczynie, jaką poznałem miesiąc temu. Od początku mi się podobała, ale tego ranka czułem, że się w niej zakochałem. Zadzwonił dzwonek do drzwi. Irka obudziła się i poszła je otworzyć. Po chwili usłyszałem podniesione głosy. To był Maciek. Zupełnie pijany. Kiedy mnie zobaczył, zaczął wrzeszczeć:

- Ty dziwko! Oddałaś swoje ciało temu paserowi za złudną nadzieję kariery. A on cię wystawił. Zobaczysz, że skończysz w rynsztoku...

Stanowczym ruchem odsunąłem Irkę od drzwi i powaliłem Maćka kilkoma ciosami pięści. Nie

atakował ani nie zasłaniał się. Był zbyt pijany. Potem zamknąłem drzwi i wykręciłem domowy numer telefonu Maćka.

- Jestem znajomym Maćka - przedstawiłem się.

- Podam pani adres pod którym znajdzie go pani kompletnie zamroczonego.

I podyktowałem kobiecie, widocznie już przyzwyczajonej do takich ekscesów, adres mieszkania Irki.

- Bardzo ładnie się sprawiłeś, ale teraz muszę pozbyć się również i ciebie - Irka wyglądała na zdesperowaną.

- Jak to - zdumiałem się.

- Marek załatwia mi przesłuchania w wytwórni płytowej i muszę szlifować formę, żeby wypaść jak najlepiej - uśmiechnęła się do mnie i pocałowała.

Od tego czasu jesteśmy z Irką parą. I chociaż z artystami różnie bywa, zwłaszcza po osiągnięciu sukcesu, to nam się układa jakoś szczęśliwie, chociaż osiągnięcia artystyczne Irki z dnia na dzień coraz większe.