JustPaste.it

Żył kiedyś pewien malarz

mający jedynie płótna i farby lecz pokochał pewną panią, która lubiła kwiaty.

mający jedynie płótna i farby lecz pokochał pewną panią, która lubiła kwiaty.

 

 

On co kocha cię naprawdę -
zmieni całe swoje życie w kwiaty dla ciebie...

 

577c07fc50a83771517147f438951310.jpg

 
Video thumb

"Żył kiedyś pewien malarz
mający jedynie płótna i farby

Lecz pokochał pewną aktorkę,

która lubiła kwiaty.

Wystawił więc na sprzedaż,
swoje obrazy i skromną siedzibę.
i w ten sposób kupił
cały ocean kwiatów.

ref.
Milion, milion, milion purpurowych róż
Przez okno, przez okno, przez okno odkrywasz ty.
On co kocha cię, on co kocha cię, on co kocha cię naprawdę
Zmieni całe swoje życie w kwiaty dla ciebie..."

ciąg dalszy na video  

Video thumb

 

Ech.. milion róż? Przypomniało mi się pierwsze opowiadanie, które lata temu zamieściłem na Eioba - z inspiracji malarza Świstaka

 

„Milczenie ” 

 

Motto:

Sztuka to Bogini przed którą klęczą artyści.

 

 

W śnie stworzyłem wiersz i po przebudzeniu wysłałem do pewnej pani, w której bez wzajemności się kochałem. Była Aniołem i marzyła o poznaniu malarza – geniusza, który jej wdzięki rozsławiłby po całym świecie. Pani przeczytała kilka linijek wiersza;

 

Na estradach Świata, w domowym zaciszu,  

W wirach zmysłów, myśli masz – miszu,  

Gdy nucimy, śpiewamy, krzyczymy: 

Nie od razu, powolutku ,nie śpiesz się. 

Są też inne, z nimi tańczę, zmysły tracę…

Pani spieszyła się, zmięła liścik i wsadziła do kieszeni, podśpiewując: „Nie kombinuj miły, nie kombinuj! Bo nie taki z ciebie cud …

Spakowała plecak, wzięła ze sobą wędrowne kijaszki i udała się na stacje kolejową. Wsiadła do pociągu „byle jakiego zatłoczonego i nieśpiesznego. Stojąc na jednej nodze i nudząc się, nie bez trudności wyjęła zmięty liścik z kieszeni.  Jakiś grubas dociskał ją w korytarzu do okna. Przeczytała następne linijki wiersza:

 ..Po oklaskach i po gwizdach

Kiedy już tak posprawdzamy

Inne, innych; pójdźmy razem

W drogę jasną i świetlistą

W miłość mądrą i rozsądną

W pięknym domku zamieszkajmy

Nad zatoką fal spokojnych

I tam sobie przy kominku…

 Pani zanuciła: ” …nie od razu miły, nie od razu…” i mogła już spokojnie postawić drugą nogę na podłodze, bo Grubas odsunął się spojrzawszy na nią z „gabarytowym” zrozumieniem. Pani była filigranowa.

W miasteczku, u stóp wysokich gór, do których dotarła po wielu przygodach, dołączyła do grupy wędrowców. Po burzliwej naradzie, zdecydowano się na wspinaczkę na niebotyczną górę – na szczyt szczytów. Ostatnie przed szczytem pionowe ściany i bezdenne urwiska grupa pokonała z przewodnikiem – pustelnikiem, którego nieoczekiwanie spotkała po drodze. Pustelnik siedział na występie skalnym, nad przepaścią, i malował obraz. Zgodził się poprowadzić grupę. Kamienny jego domek stał na szczycie szczytów i od wielu już dni pustelnik pusto miał w spiżarence. Korzystając z chwili odpoczynku, pani odnalazła w kieszeni liścik, i przeczytała następnych kilka linijek wiersza:

 ..Patrząc w ogień pogadajmy

O tej pustce, strachach, lękach

O alchemii życia w mękach

I przekażę Ci bez słów

Że ja z Tobą tak z miłości

Tak w radości i w jedności

Wśród złocistych łanów pójdę

Na bosaka i za ręce

Tak w milczeniu i w powadze W oczy jasno Ci popatrzę

I zobaczę promień złoty

I tęczową kroplę łzy…

 Pani z trudnością odrzuciła wizję ciepła i złocistych łanów. Mroźne powietrze przenikało przez jej ubranie. Skalne urwiska, połacie śnieżnych pól z podstępnymi szczelinami czekały na nią przed szczytem szczytów. Pani zebrała się w sobie, i szczekając zębami z zimna zanuciła:

„Nie dokazuj miły… nie dokazuj.”

Usłyszał to nucenie przewodnik i uśmiechnął się promiennie do niej. Pani zrobiło się troszkę cieplej i nowy duch wstąpił w nią, a razem z nim zapał do dalszej wspinaczki. Teraz było ich razem z przewodnikiem trzynaścioro. Gdy szczęśliwie dotarli do domku na szczycie szczytów, padli ze zmęczenia na podłogę. Pustelnik otulił ich grubymi kocami i rozpalił ogień w kominku. Pani przed zaśnięciem przeczytała do końca wiersz:

..I zaproszę Cię na zawsze

 W siedem Światów w siedem Sfer

Gdzie Magowie i Prorocy

Z Aniołami i Elfami

Od prawieków spory wiodą

Nie są pewni

Czy być razem, tak z miłości

Tak w jedności, dla radości

Przeznaczeniem jest czy snem.

 Pani wybrała sen i zasnęła. Ale przeznaczenie nie zapominało o niej. Następnego dnia już wszyscy wyspani i wypoczęci zjedli skromne śniadanie. Postanowili podzielić się swoimi zapasami z pustelnikiem. Ale pustelnik zniknął. Grupa rozeszła się po szczycie – szczytów by w samotności kontemplować przepiękne widoki i odnaleźć miłego gospodarza. Kiedy pani zeszła w dół po zboczu, zauważyła pustelnika. Kusiło ją żeby porozmawiać z nim. Zrezygnowała widząc w jakim skupieniu maluje obraz. Nurtowały ją dziwne zdarzenia, które zaszły podczas wspinaczki, Otóż, przewodnik milczał całą drogę. Za każdym razem gdy wskazywał im kierunki wspinaczki i zachęcał do marszu, na grupę spadał mocny pomocny podmuch – aż świstało w uszach. Ten charakterystyczny świst wszyscy słyszeli. Pomocny podmuch błogosławili bo ich popychał w kierunku szczytu. Ale w żaden sposób nie mogli sobie jego pochodzenia logicznie wytłumaczyć.

Wieczorem zebrali się w kamiennym domku. Siedli przy dużym kamiennym stole na którym pustelnik postawił trzynaście kamiennych czarek. Gdy zapadło milczenie pustelnik wstał i powiedział:

„Kołacze się nasza Dusza w świątyni ciała pijąc ze zmysłami brudzia na uczcie życia.”

Ku zaskoczeniu siedzących, kamienne czarki same wypełniły się złocistym płynem. Wtedy pustelnik dodał:

„Wypijmy za Dusze. To nasza Pierwsza Wieczerza”

Po wypiciu złocistego płynu wszyscy poczuli się szczęśliwi. Bardzo szczęśliwi ale też bardzo senni. Zasnęli „kamiennym” snem. Następnego ranka wstali rześcy i wypoczęci. Pustelnik wręczył każdemu obraz – „Pierwsza Wieczerza”- na pamiątkę spotkania. Na obrazie przedstawiającym wspólną wieczerze przy kamiennym stole, po prawej stronie pustelnika siedziała ta osoba, która obraz otrzymywała. Widocznie gdy wszyscy spali, pustelnik namalował dwanaście różniących się obrazów.

Pani zapytała go: „Mistrzu! Czego ty uczysz?”

Pustelnik z rozbrajającym uśmiechem odpowiedział:

„Milczenia.”

Po odprowadzeniu grupy w bezpieczne miejsce pustelnik wrócił do swojego kamiennego domku. Na podłodze znalazł zmięty liścik z wierszem. Przeczytał go. Skojarzył kto mógł go zgubić. Przypomniał sobie filigranową panią i radośnie krzyknął.

” Małe Tao to też Tao.” i tym sposobem rozwiązał trudny koan o kobietach.

Pani szczęśliwie wróciła do domu. Obraz pustelnika powiesiła na ścianie swojej sypialni w prawym rogu koło drzwi – znała Feng Shui. Po chwili po obrazie zaczął spływać „miodzik”. Taki sam miodzik spływał po wszystkich dwunastu obrazach. Smakował wybornie i znakomicie ułatwiał zasypianie. Spało się kamiennym snem a po obudzeniu pamiętało się niezwykle kolorowe i radosne krainy w których żyły szlachetne, pełne dobroci i mądre istoty..

PS

Co się stało z pustelnikiem, zapytacie? Otóż, odnalazł on filigranową panią... i żyje z nią już długo i szczęśliwie...

 

2019-07-09-2004_small.jpg

2019-07-09-2005_small.jpg

2019-07-09-2006_small.jpg

2019-07-09-2007_small.jpg

2019-07-20-2013_small.jpg

2019-07-20-2014_small.jpg

2019-07-20-2015_small.jpg

2019-07-20-2016_small.jpg

2019-07-20-2018_small.jpg

 

Fotki z Łazienek Królewskich w Warszawie