JustPaste.it

Wola tworzenia

- Tatusiu! Śnił mi się potwór... w moim pokoju jest ciemno i strasznie.

- Tatusiu! Śnił mi się potwór... w moim pokoju jest ciemno i strasznie.

 


- Tatusiu! Śnił mi się potwór... w moim pokoju jest ciemno i strasznie. - drobna istotka, w kwiecistej piżamce, przemknęła niemal bezszelestnie przez izbę, rzucając się na szyje mężczyzny, medytującego naprzeciwko kominka. Wtuliła się mocno. Dało się odczuć, że jej początkowe drżenie powoli rozpuszcza się w ciepłych objęciach. Gdy jej oddech uspokoił się całkowicie dźwignęła główkę z jednej z najbezpieczniejszych przystani, jakie znała - z ramion ojca.
- Tato, czy ty nigdy się nie boisz? - mężczyzna uśmiechnął się delikatnie.
- Słoneczko, to nie jest tak, że strach się nie pojawia... ale zawsze mam zaufanie do życia i wiarę w miłość, która mnie prowadzi. Modlitwy, które tworzymy, również w tym pomagają... na przykład piękny smok mamy, który się Tobą opiekuje...
- Dziewczynka otworzyła szerzej oczy - Smok... mamy...?
- Zapomniałaś? Jak byłaś mała zawsze był obok. Kiedyś go widziałaś. Pytałaś mamy "co to za biały kotek" leży obok łóżeczka...
- Oczy dziewczynki rozbłysły na moment z zachwytu, jaki wywołał obraz z przeszłości- Tak! Taki z mięciutkim ogonem... to był Smok? Smok mamy? Czy mama jest czarodziejką?
- Mężczyzna uśmiechnął się jeszcze szerzej.- Bardziej Magiem, księżniczko.
- Maaggiemmm... ? - Wydawać się mogło, że oczy osadzone na ślicznej buzi nie mogły już otworzyć się szerzej. W półmroku, poza płomieniami świec i ogniem paleniska odbijanymi się w jej źrenicach, majaczyła w nich również iskra nieposkromionej ciekawości świata.
- Magowie to ludzie nie tylko szukający prawdy o sobie i świecie, ale również potrafiący korzystać z wielu praw naszej rzeczywistości, kształtując ją zgodnie ze swoją intencją i wolą. Dawno, dawno temu byłem przy tym, jak mama, z kawałka swojej serca i siły woli, powołała do życia tego wspaniałego stwora. Od tej pory strzeże i wspiera jej intencje oraz działania. Jeszcze przed Twoimi narodzinami dostał rozkaz opieki nad Tobą... a wiesz, że mama jak coś powie to nikt się jej nie sprzeciwi. - Mężczyzna zaśmiał się ciepło, patrząc z zachwytem na zasłuchanego szkraba.
- Tatusiu, a Ty masz swojego smoka?
- Nie, ale tata ma dobry kontakt z Duchami Roślin i kilkoma Zwierzętami Mocy...
- Zwierzętami?..
- Pamiętasz jak na jesieni siedzieliśmy przy ognisku i na skraju lasu pojawił się wielki siwy wilk?.. Pamiętasz co Ci wtedy powiedziałem?
- Tak... że to przyjaciel... że jak się zgubię w lesie mam przywołać go w wyobraźni i gdy go zobaczę iść za nim...
- ...a on wyprowadzi Cię z lasu. - dokończył mężczyzna z bardzo poważną miną. - To jedno z moich Zwierząt Mocy. Jest podobny do smoka mamusi, choć trochę bardziej dziki, bo kawałek jego serca pochodzi z lasu. Ich istnienie opiera się o jak najlepsze służenie nam, a ich paliwem są nasze dobre emocje.
- Na chwilę zapadła cisza. Duchy ognia co jakiś czas cichutko strzelały w kominku a dym z kadzideł płynął i wirował w rytm oddechów. Obserwacja tego spektaklu sprawiała, że czas spowalniał a przestrzeń zdawała się być płynna.
- Słoneczko, jesteś już dużą dziewczynką i bardzo mądrą... czy chciałabyś stworzyć własnego magicznego przyjaciela? - Oczy dziewczynki rozbłysły. - Mogę mieć własnego?.. Tak!
- Radość na buzi dziewczynki nie mogła nie odbić się uśmiechem na twarzy mężczyzny. Choć dobrze znał ten rodzaj magii, nawet gdyby chciał, nie byłby w stanie się przed nim obronić. -
- Dobrze, dobrze, spokojnie... Prawdziwi magowie powinni być poważni... - W tej chwili dziewczynka wybuchnęła śmiechem na widok mimiki ojca, która nieudolnie, a wręcz komicznie, starała się przybrać pozory powagi. Skutek był przewidywalny... po chwili przestrzeń wypełniła się synchronicznym śmiechem obojga.
- Dobrze - mężczyzna złapał głęboki oddech. - Zmajstrujemy Ci pupila. Trochę skupienia jednak nie zaszkodzi.
- Dziewczynka, choć z uśmiechem od ucha do ucha, już w pełni skupiona, poszła za przykładem ojca biorąc pokaźny wdech... i ostentacyjny wydech. Zapadła Cisza. Mężczyzna wpatrywał się w dziewczynkę dłuższą chwilę, po czym zaczął mówić spokojnym, niższym tonem.
- Magia ma wiele form i narzędzi. Najważniejsze elementy to wola, emocje, wyobraźnia i wiara maga. By osiągnąć zamierzony efekt, wszystkie elementy, powinny działać spójnie i harmonijnie.
- Dziewczynka delikatnie kiwnęła głową.
- Usiądź więc jeszcze wygodniej, wyprostuj plecy i zamknij oczy... rozluźnij ramionka... Weź głęboki oddech skupiając się na przepływie powietrza, które oczyszcza umysł i uwalnia Twój magiczny potencjał... Jeszcze jeden... świetnie. Teraz użyjemy wyobraźni. Jednak nie chciałbym, byś tworzyła coś na siłę. Za pomocą serca poczuj jak ma wyglądać istota, którą znasz już z przyszłości... Nie śpiesz się i opisuj proszę co się pojawia. - Ogień w kominku trzaskał i muskał ciepłem pogrążona w koncentracji buzię. Dziewczynka wzięła jeszcze jeden głębszy oddech i odezwała się niepewnie.
- Widzę... jak by duże skrzydła, jak anioł lub ptak... tak to ptak... ma wielki ogon prawie jak paw! Jest biały ale jego końcówki piór są żółte i czerwone... jakby płonęły... - Nagle dziewczynka westchnęła z zachwytem. - Już wiem! Tato, jak się nazywał ten ptak z bajki, którą opowiadałeś?.. Ten, co wchodzi w ogień i potem wychodzi młody?
- To Feniks słonko.
- Tak, Feniks... to On!
- Doskonale, to potężna istota. Wiemy jak wygląda, ale im więcej szczegółów poznamy tym realniejszy się stanie. Wiec postaraj się teraz dokładniej go poczuć, wszystkimi zmysłami. Zacznijmy od dotyku... pozwoli się do siebie przytulić?
- Tak... jest mięciutki. Jego pióra są takie jak... jak piżama mamy!
- Doskonale...
- Takie przyjemne w dotyku... i jest ciepły... kocham go...
- On na pewno Ciebie też... - Mężczyzna zapatrzył się na chwilę na słodki widok. Dziewczynka uśmiechała się błogo, otulona własnymi rękami, jak gdyby przytulała samą siebie.
- Dobrze - odezwał się po chwili - Wsłuchaj się teraz w niego, co słyszysz?
- Słyszę... takie dwa uderzenia. Takie jak... to serce! Słyszę jak bije. Ale bije jakoś inaczej... jak by podwójnie?
- To ciekawe. Przyjrzyjmy się temu lepiej. To Ty go tworzysz, masz więc dostęp do pełnej wiedzy na jego temat. Możesz go na przykład prześwietlić jak byś miała w oczach rentgen lub inne super moce... Spójrz na jego serce i opisz je. - Na twarzy dziewczynki pojawiło się skupienie, po czym wykrzyknęła:
- Tato, on ma dwa serca!
- Świetnie, opisz je proszę.
- Są takie, no normalne. Takie jak ludzie mają. Tylko jedno jest niebieskie a drugie czerwone... - Drobne płucka dziewczynki na chwilę wstrzymały oddech, by po chwili wypuścić powietrze z delikatnym westchnieniem zachwytu i zrozumienia. - Czerwone serce jest jakby Tatusia a niebieskie mamusi...
- Mężczyzna nie miał zamiaru wstrzymywać w sobie oddechu. Wręcz przeciwnie. Dużo kontroli wymagało wzięcie kolejnego, aby ujarzmić falę wzruszenia, która przez niego przepływała. Miał już swoje lata i doświadczył w życiu wiele. Był zahartowany w pracy z potężnymi emocjami oraz szamańskiej sztuce wiązania energii pod wpływem duchów Roślin Nauczycieli... a jednak żadna magia nie mogła równać się potędze miłości, którą obdarzał najbliżej mu istoty... Jeszcze jeden oddech... i już było lepiej.
- Pięknie... - odchrząknął lekko, bo silny zazwyczaj głos wychodzący z gardła, nie wiedzieć czemu, okazał się lekko stłumiony. - Skarbie, to teraz może zobaczymy jak lata? Poproś niech rozprostuje skrzydła... niech czuje się jak u siebie.
- Tak, tatusiu leci... jest piękny... taki leciutki i zwinny.
- To teraz zamknij ponownie oczy i wsłuchaj się w świst jego piór podczas lotu... Poczuj na twarzy powiew powietrza... - Mężczyzna też przymknął na chwilę oczy. Wziął głębszy oddech i zaczął jeszcze spokojniejszym głosem. - Pamiętaj, że jest Twoją częścią i możesz też czuć to co on. Jeżeli chcesz, możesz poczuć teraz ruch jego ciała... jak wznosi się, opada, wiruje...
- Dziewczynka po chwili, ze wciąż z zamkniętymi oczami, uniosła się i powoli zaczęła obracać wokół własnej osi. Po chwili rozłożyła na boki ręce i kontynuowała ekstatyczny balet. Pochłonęło ją to na tyle, że zachwiała się w pewnej chwili i odruchowo otworzyła oczy łapiąc chwilowo utraconą równowagę. Uśmiech na jej buzi nie miał granic.
- Tato... - wyszeptała - ...to takie piękne latać... - Ojciec uśmiechnął się równie szeroko - Wiem córciu... ale jeszcze jedna rzecz do zrobienia zanim będziesz mogła polatać z nim w snach. Poproś, żeby się nachylił i wypowiedz mu do ucha prośbę by Cię strzegł i zawsze pojawiał się na zawołanie oraz gdy będziesz go potrzebować. - Dziewczynka nachyliła się i wyszeptała prośbę.
- Teraz, możesz nadać mu też w myślach imię. Nie zdradzaj go byle komu i schowaj w sobie, dzięki niemu będziesz mogła go przywoływać. - Dziewczynka skinęła głową, przyłożyła ręce do serca i wyszeptała coś bezgłośnie.
- Tatusiu, a czy w snach też mnie usłyszy?
- Na pewno... - Mężczyzna uśmiechnął się i zmrużył lekko oczy - ...ale możemy jeszcze nadać mu dodatkowe szamańskie właściwości poruszania się po sennych światach.
- Oczy dziewczynki rozbłysły na moment. - Tak, zróbmy tak! - Wykrzyknęła radośnie.
- W takim razie musimy o to się pomodlić. - Mężczyzna zamknął oczy i zaczął nucić znaną już dziewczynce, prostą melodię bez słów. Przestrzeń izby wypełniła cicha, lecz potężna wibracja. Dla zwykłego ucha wydawać się mogło, że mantra wychodzi z gardła, jednak duchowa istota od razu wyczuje, że źródłem jest serce. Po chwili, synchronicznie, dołączył do mężczyzny cichszy, lecz zdeterminowany głosik. Dźwięk falował w przestrzeni i nadawał niespotykanej lekkości dla lotu Feniksa, wciąż krążącego pod sufitem. Pod zamkniętymi oczami dziewczynka podziwiała ten eteryczny spektakl i czuła, że jej nowy przyjaciel się zmieniał. Zyskiwał delikatną poświatę, która w odczuciu dziecka była potwierdzeniem jego mocy przebywania w jej snach. Po kilku minutach zapadła cisza... Jeszcze dwa oddechy i podziękowanie skierowane w przestrzeń... Dziewczynka również złożyła ręce i delikatnie skłoniła się w stronę ognia.
- Dziękuje Tatusiu... To ja już idę spać. - Dziewczynka ziewnęła i przeciągnęła się delikatnie. - ...chcę znów z nim latać...
- Dobranoc mój młody magu. - Mężczyzna nachylił się i złożył młodej adeptce sztuk tajemnych, delikatną pieczęć błogosławieństwa, w postaci całusa na środku czoła. Dziewczynka wstała i jak nimfa pognała do swojego pokoju, a wraz z nią poszybował jej nowy przyjaciel. Błoga cisza ponownie otuliła przestrzeń. Po chwili w izbie jedyne co mogło wskazywać na to, iż przed chwilą wydarzyło się coś niezwykłego, były dwie dziwne smugi dymu z kadzidła. Rozciągały się wzdłuż niedawnej trasy poruszania się małego pocisku w kwiecistej piżamce i przez moment jeszcze wirowały, przypominając dwa eteryczne skrzydła jakiejś nieziemskiej istoty...

 

 

 


 



Krzysztof Głuszcz