Na granicy ziemi przynależnej
przytulony do kamienia który wskazywał kierunek
spał człowiek pielgrzym sierota
Śniła mu się ziemia poorana potrzebą ocen i faktów
nigdy nie uwolniona od syndromu braku odpowiedzi
tłumaczeń pokrętnych byle czas pozyskać
< < <
Śniła mu się ta ziemia - legenda choć piękna w zasadzie
nie pozbawiona jednak szczurzego pyska
i rozbieganych oczu w imię sprzedajnej pseudo - lojalności
Była tak oczywista że sen go poraził
szukając znamion tej realności
bo nie mógł otrząsnąć się z tego snu koszmaru
pytań które broniły się bijąc na odlew
gdzie co druga racja zamieniana w negację
obnażona jątrzyła zakłamaniem
popisując się swoją bezwolnością która gubi umiar
i zatraca w zbydlęceniu
tworząc jak ukwiały nowe kanony nonsensu i wstydu
Majaczyły mu w jego śnie ludzkie chimery
nerwice rysowane lękiem zawierające pakt naruszalności
> > >
Słuchał ludzi którzy nie mając nic do powiedzenia - mówili
czytał pismaków destruktów którzy nie mając nic do napisania - pisali
byle jak - byle gdzie - byle co
krzycząc wściekle o konieczności poparcia swojego bełkotu
W końcu przyśnił mu się wstyd tak realny
aż obudziła go ta bezradność
co mu sen kaleczyła
< < <
Zawrócić - zapytał drzew
Zaprzeczyły szumem rozpraszając mu cień poranku
musisz iść dalej to Twoja Droga do Domu
> > >
Wtedy on pielgrzym sierota zrozumiał rangę wyboru
usiadł na kamieniu z plecaka wyjął notes skorowidz
wśród znajomych może niegdyś przyjaciół
skreślał na zawsze już nieważne adresy nazwiska ...
< < <
... Droga falowała przed nim zapraszając go radośnie pod górę...
@JanuszD.