Dopuszczenie do występów w telewizjach umożliwia udział w polityce głupcom nieprzytomnym z nienawiści.
Dopuszczenie do występów w telewizjach umożliwia udział w polityce.
Już starożytni Rzymianie wiedzieli, że żeby lud pozwolił rządzącym spokojnie rządzić, musi mieć zapewniony "chleb i igrzyska".
Polskie społeczeństwo nie jest już biedne.
W społeczeństwach bogatych, średnio bogatych i niebiednych, zapewnienie ludowi igrzysk jest podstawowym zadaniem władzy. Dopiero w następnej kolejności władza może mieć inne cele i dokonania usprawiedliwiające jej istnienie.
W XXI wieku igrzyska dla ludu zapewniają media. Telewizja, radio, prasa (w coraz mniejszym stopniu) i internet (w coraz większym stopniu).
Ludzie mają wybór. Mogą zgodnie ze swoimi zainteresowaniami wybrać rodzaj rozrywki.
Tasiemcowe seriale, transmisje sportowe, gry komputerowe, plotki z życia celebrytów należą do igrzysk często wybieranych.
W Polsce, od wieków, dużo ludzi interesuje się bieżącą polityką. To efekt tradycji szlacheckiego sejmikowania i walki o odzyskanie niepodległości.
Sytuacja zmusza polskich polityków do zorganizowania trwającego permanentnie show ze swoim osobistym udziałem.
Stwierdzono empirycznie (tam gdzie demokracja telewizyjna istnieje znacznie dłużej iż w Polsce), że długość czasu antenowego, jaki udało się zdobyć politykowi, ma znaczenie dla przebiegu jego politycznej kariery. Większe znaczenie od tego, co robi i co mówi podczas występów. (Pod warunkiem, że stosuje się do reguł obowiązujących w mediach).
Stąd walka o czas antenowy.
Stąd sytuacja, w której politycy częściej przebywają w telewizyjnych studiach, niż w swoich ministerialnych gabinetach, a w niektórych przypadkach ludźmi, z którymi mają najczęstszy kontakt są fachowcy od makijażu.
Jakie by głupoty polityk nie opowiadał w telewizji, ma szansę na przekroczenie progu wyborczego, jeśli te głupoty opowiada często i w dobrym czasie antenowym.
Adam Jezierski