JustPaste.it

Mądre słuchanie

Słyszę, kiedy cisza trwa,

Słyszę, kiedy cisza trwa,

 

ecfbbf5e4a712201de572ea903b61074.jpg

165f56d0cc5e0f6400e4dbcd6a2582f0.jpg

 

4c2ce90ccca4a95f1f5c36263ea64527.jpg

5d8da0a89a179870553b5822c1781695.jpg

"...Widzę ją, kiedy oczy zamykam,

Słyszę ją, kiedy cisza trwa,

Bo to jest taka moja muzyka,

Co im ciszej, tym ładniej mi gra

Widzę ją, kiedy oczy zamykam,

Słyszę ją, kiedy cisza trwa,

Bo to jest taka moja muzyka

Co im ciszej, tym ładniej mi gra..."

Refren z :

Video thumb

Tytuł posępny: "oczy zamykam"? i "cisza trwa"?  ale głos śpiewającego... anielski - na manowce prowadzi... do Nieba? Ech!! Samo życie... A to:

 

To stara historia z tradycji franciszkańskiej, o uczniu świętego Franciszka. Pewnego ranka wyszli, żeby żebrać o jedzenie. Spotkali bardzo ubogiego człowieka, który zapytał: „Dlaczego żebrzecie? Przecież wy macie więcej niż ja”. I rzeczywiście, to byli mnisi w XIII wieku, którzy mieli co najmniej klasztor, mogli w nim mieszkać, a ten facet mieszkał na ulicy, nie miał kompletnie nic i nosił łachmany. „Spójrz na mnie, chodzę w łachmanach, a ty masz dobry habit”. Mnich odpowiedział: „Masz rację. Mam więcej niż ty. Proszę, weź mój habit”. I oddał swój habit biedakowi.

To się nazywa dobry przywódca religijny. Problem polegał na tym, że mnich miał na sobie tylko ten habit.  W każdym razie ten mnich wrócił do klasztoru nago. I kiedy zapukał do drzwi, inni mnisi powiedzieli: „Wynoś się, to jest klasztor, a nie miejsce dla zboczonych golasów. Nie lubimy tu dziwaków”. Mnich powiedział: „Nie, to ja, jestem jednym z was!”. „Tak, jasne, a gdzie masz habit?”. Ale wtedy rozpoznali jego głos i zorientowali się, że to rzeczywiście jeden z nich, więc zaczęli pytać: „Co się stało, czy ktoś cię napadł?”.

Odparł: „Nie, oddałem habit komuś, kto był biedniejszy ode mnie”. I wszyscy mnisi w tym klasztorze pomyśleli: „Oto ktoś, kto wprowadza w życie to, czego naucza. To naprawdę dobry mnich”.

Mnich dostał nowy habit. Ale pojawił się problem. Mnisi to żebracza społeczność, rozeszła się wieść, że tamten mnich ma trochę nierówno pod sufitem. I kiedy następnego dnia wyszedł w nowym habicie, ktoś inny podszedł i powiedział: „Popatrz, jaki jestem biedny, mam tylko te łachmany”. I mnich znowu oddał habit. Habity były dość drogie, a ludzie czasem oszukują, żeby dostać coś, co mogą sprzedać, chociaż tak naprawdę nie są biedni. Ten mnich był naprawdę hojny, a oni o tym wiedzieli. Więc oddał habit po raz drugi. I kiedy wrócił do klasztoru nagi, wpuścili go i powiedzieli, że dadzą mu kolejny habit.

A potem oddał habit po raz trzeci, i to już była przesada. Dali mu nowy habit i kazali pójść do opata.

Opat na niego nakrzyczał, powiedział: „Wykorzystują cię. Za pierwszym razem to był piękny gest, ale teraz ludzie, którzy wcale nie są biedni, dowiedzieli się, że rozdajesz habity, a one sporo kosztują. Mamy ich tylko kilka, to dary od ludzi, a nie możemy ciągle liczyć na dary. Zachowujesz się głupio. Życzliwość jest dobra, ale to, co robisz, jest głupie, musisz przestać”. Opat łajał go ponad godzinę.

Mnich spuścił głowę i słuchał. Ani razu nie próbował się usprawiedliwiać. Po godzinie, kiedy opat myślał, że ten młody człowiek zrozumiał lekcję – że trzeba być hojnym, ale również mądrym – pozwolił mu odejść. Po kwadransie mnich znowu zapukał do drzwi opata. Trzymał miskę zupy. Opat zapytał:

„Dlaczego przynosisz mi zupę?”. Mnich odparł: „Krzyczał brat na mnie przez ponad godzinę, pewnie brat zachrypł, zupa pomoże na ból gardła”.

Nie zrobił tego ze złośliwości, zrobił to, bo czuł, że tak trzeba. Kiedy opat na niego krzyczał, mnich nie myślał o sobie, myślał: „Ten biedak krzyczy na mnie tak, że pewnie boli go gardło, przyniosę mu trochę zupy”. W tym momencie opat się poddał i stwierdził, że ten mnich może iść i robić, co chce: „Nie ma sensu zwracać mu uwagi, bo nie słucha nagany, zamiast tego słyszy tylko ból w moim głosie”. Cóż za piękna nauka.

Proszę, zapamiętajcie ją. Jeśli wasza żona ruga was za to, że wróciliście późno do domu i zapomnieliście o rocznicy ślubu, to gdy tylko przestanie, nalejcie jej talerz zupy, bo pewnie zaboli ją gardło. Przede wszystkim chodzi o to, żeby nie myśleć o sobie, tylko zdać sobie sprawę, że ta osoba, która jest taka zdenerwowana i krzyczy, z jakiegoś powodu cierpi. To dlatego tak się zachowuje.

Po co ludzie mieliby złościć się na innych i próbować ich zranić? Bo sami cierpią. To jedyny powód. Jeśli nauczymy się słuchać, to kiedy ktoś nas obraża i krzyczy, a my słuchamy tej osoby we właściwy sposób, to czujemy dla niej tylko współczucie.

Jeśli masz szefa, który zawsze na ciebie wrzeszczy i nigdy cię nie chwali, pamiętaj –  musisz znosić tego szefa tylko przez kilka godzin dziennie, kilka dni w tygodniu. W święta masz go z głowy. Ale on, albo ona, musi ze sobą żyć 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu – całe życie.

Musi być nieszczęśliwy z taką mentalnością. Nie krytykuje tylko ciebie, ale siebie samego i wszystko w swoim życiu.

Bo to, jak patrzymy na innych, pokazuje, jak patrzymy na siebie samych.

Więc człowiek, który żyje w taki sposób, jest nieszczęśliwy.

Biedny szef. Może zupy...?

 

 Fotki - Park Ujazdowski w Warszawie

4b4c80b04aa7164e698b12b7ff8e547e.jpg

6fcd530ecd4d62e408ee41059cd0b06b.jpg

4bb4153c8ecfa8c8269d70b436ef3757.jpg

839ce4d84d7e6301d08730bbaad980b0.jpg

98c41737860da88ee6b4a27bea9f7579.jpg