JustPaste.it

O powstaniu rodzaju ludzkiego i rola w nim pompy genet. INBRED-OUTBRED-INBRED

Czy powiedziano już ostatnie słowo w teorii ewolucji?

Czy powiedziano już ostatnie słowo w teorii ewolucji?

 

W XVI wieku żył ktoś taki jak hrabia Lehndorff. Hrabia Lehndorff obserwował konie wyścigowe, a raczej to, dlaczego niektóre z nich, jakbyśmy to dziś nazwali, osiągają lepsze wyniki genetyczne, niż inne. Wniosek hrabiego po wielu badaniach był prosty - naprzemienne stosowanie inbredu i outbredu poprawia wyniki genetyczne. Przypomnijmy, że inbred to krzyżowanie bliskospokrewnione, a outbred to krzyżowanie dalekospokrewnione. Wersją hardcore inbredu jest incest, czyli kazirodztwo, a wersją hardcore outbredu jest hybrydyzacja.

Człowiek zaś, którym niewątpliwie był hrabia Lehndorff coś odziedziczył po małpach. Odziedziczył mianowicie mechanizm wojen. Praktycznie tylko szympansy mają go w formie, jaki istnieje wśród ludzi i częścią owego mechanizmu wojen jest izolacjonizm i nacjonalizm. Jeszcze kilka lat temu naukowcy uważali, że człowiek nie hybrydyzował, ale okazało się, że np. Europejczyk ma w swoich genach, odrębnie on innych grup etnicznych, 1/4 genów wcześniejszych form ludzkich (neandertalczyka). czyli hybrydyzował i w związku z tym ma pewną przewagę w niektórych kwestiach. Tyle, że nie jest to takie proste.

Jeśli naprzemienne stosowanie inbredu i outbredu daje lepsze wyniki genetyczne, to można naprzemiennie stosować kazirodztwo i hybrydyzację. To mianowicie umożliwia tworzenie hybryd, zawsze płodnych, z lepszymi wynikami genetycznymi i płodzących zawsze płodne potomstwo. Tak uzyskano kilka hybryd, w tym polskiego żubronia, który zawsze był niepłodny, ale naukowcy skrzyżowali samce z matkami i się udało. Dlaczego to istotne? Bo człowiek dzięki odziedziczonemu po naczelnych mechanizmowi wojen miał tendencję do izolacjonizmu i kopulował w wąskim gronie - tworząc dzieci z kazirodztwa. Te jednak dzieci, dzięki temu samemu mechanizmowi wojen wyruszały na wyprawy wojenne i dopuszczały się gwałtów, co zapewniało konieczną dywersyfikację genotypu. Czasem umożliwiało też hybrydyzację. Bez outbredu, czy hybrydyzacji nie przeżylibyśmy (z powodu kazirodztwa) nawet 400 lat, gdyż kazirodztwo ogólnie rzecz ujmując, przez większe prawdopodobieństwo ujawnienia się cech recesywnych jako dominujące powoduje ogromne osłabienie genotypu.

Ideą pompy genetycznej inbred-outbred-inbred jest jednak naprzemienne osłabianie i wzmacnianie genotypu, co działa podobnie do hartowania stali. Tak samo stres ma sens tylko wtedy, gdy jest stosowany naprzemiennie z rozluźnieniem (czego dowodzi na przykład efekt Hawthorne - najpierw podnoszenie natężenia światła powodowało wzrost efektywności pracy, ale potem jego obniżenie potem również powodowało wzrost efektywności pracy). Efektywność pompy genetycznej możemy obserwować i w nowożytności.

Rewolucja rowerowa, czyli czas, po którym stworzono rower doprowadziła do tego, że związki małżeńskie, które wcześniej zakładano w parach ludzi oddalonych od siebie o 5-15 km, zakładano od tamtej pory w dystansie 30-50 km. To zaś tak bardzo poprawiło wyniki genetyczne wśród ludzi, że już wiek XX wyróżnia się od innych poziomem np. sztuki, ekonomii, czy nauki. Stąd zupełne otwarcie granic administracyjnych na świecie nie ma sensu, gdyż prowadziłoby do nadmiernego outbredu, które to zjawisko wcale na dłuższą metę nie jest korzystne, a dążenie do tego stanu, ze względu na to kim genetycznie jest człowiek - jest utopijne i szkodliwe. Granice muszą istnieć, jednak jeśli istnieją, każde państwo powinno prowadzić odpowiedzialną politykę imigracyjną. Polityka zachowawcza, czyli np. wpuszczanie tu "takich jak my" wcale nie jest odpowiedzialna, bo nic nie zmienia, a z drugiej strony ludzie, którzy się tu wzbogacili odjadą stąd, a gdy odjadą, stracimy. Nie ma czegoś takiego jak migracja sentymentalna. Jest tylko ta ekonomiczna. Żeby opuścić swój kraj, warunki w nim nie mogą nadawać się do życia (musi zostać przekroczony subiektywny próg wytrzymałości, który dla większości jest inny) i wtedy ludzie uciekają tam, gdzie im dobrze. Pozostają jednak normy umowy społecznej.

Mówienie, że człowiek i szympans ma wspólnego przodka, to jak mówienie, że jeśli w USA i UK mówią po angielsku, to zapewne dawno temu po środku oceanu atlantyckiego była Atlantyda, gdzie mówiono pierwotną wersją języka angielskiego. Szympansy, podobnie jak ameby czy też muchy, przez wiele milionów lat pozostały w niezmienionym stanie genetycznym. Po prostu przez mechanizm wojen tępiły wszystko w stadzie, co od nich różne, zarówno słabsze, jak i silniejsze. To zresztą jest istotą nacjonalizmu, który wyewoluował do dzisiejszej zdobyczy ludzkości - patriotyzmu. Istnieje pewne bardzo ważne spostrzeżenie. W eksperymencie kobieta naukowiec z kolorowym plecakiem idzie do dżungli. Szympansica chce kolorowy plecak, ale nie daje tego po sobie poznać. Szympansica angażuje więc kobietę w zabawę i gdy obie stają się rozkojarzone dobrą zabawą i rozpływają się w szczęściu, szympansica kradnie plecak i ucieka z nim na drzewo. Eksperyment ten udowadnia, że szympansy mają jak ludzie wyobraźnię, potrafią planować i potrafią myśleć abstrakcyjnie.

Jednak pewna zdobycz jest tylko zdobyczą człowieka.

Homo sapiens kiedyś nie był dominującym hominidem na Ziemi. Było ich kilka i tępiły nas. Były czasem większe, a nawet miały sprawniejsze i większe mózgi. 200 tyś. lat temu coś się jednak stało. Człowiek nagle zaczął nagle tworzyć sztukę, religię i opracowywać skomplikowane narzędzia. Opracował więc łuk i wytrzebił inne hominidy w pień. Co było przyczyną? Umiejętność fantazjowania..

O ile wyobraźnia jest umiejętnością zwizualizowania sobie prawie każdej abstrakcji, to fantazjowanie jest umiejętnością reakcji wyobraźni na stany emocjonalne człowieka. "Zmora buddystów", czyli "dzika małpa buszująca po umyśle" jest czymś, czego małpy tak naprawdę w ogóle nie mają, a co sprawia, że np. przy grillu i piwku opowiadamy o turbince Kowalskiego w wersji ultra forte max i plus combo. To dzięki umiejętności rozkojarzenia wyobraźni pod wpływem emocji zawdzięczamy cały postęp. Fantazjowanie, kreatywność i dochodzenie do rozwiązania przed poznaniem metody - to dziś potrafimy. Staliśmy się ludźmi z szympansów przez supermutację, czyli taki rzadki zespół genetyczny, który wbrew darwinizmowi był dużym pozytywnym krokiem milowym i umożliwił jednemu osobnikowi zdominowanie stada i przekazanie genów. To, co istotne, to to, że jest taka gra komputerowa, w której szympansy przez to, że nie mają fantazji są od człowieka o wiele lepsze. Szympans ma po prostu dotknąć jak najszybciej wszystkich kwadracików na ekranie w kolejności liczbowej, która wyświetliła się wcześniej.

Oczywiście problem teorii supermutacji, która miałaby wyróżnić pierwsze hominidy teoretycznie można łatwo obalić. Jeśli szympansy nie zmieniły się od milionów lat, dlatego, że tępiły wszystko to, co inne w stadzie, zarówno silniejsze, jak i słabsze, to pozostaje prosty problem - dlaczego nie zlikwidowały i odmieńca. Czy mechanizm wojen zawiódł? Nie do końca. Wdarł się pewien "koń trojański".

Otóż kobiety ludzkie różnią się tyle od szympansic (między innymi oczywiście :), że kobiety wybierają na partnerów mężczyzn, których uznają za dominujących. Szympansice tak selektywne nie są i to samce szympansów decydują o tym, który samiec pokryje samice. Tak więc można założyć, że supermutacja, która doprowadziła do wyodrębnienia się gatunku ludzkiego polegała na tym, że pierwsza samica hominidów zdecydowała się na wybranie samca dominującego i "nie dawała" każdemu. Samce tego nie rozumiały, ale nikt nie myślał o tym, by to tępić. Stąd ewolucja człowieka zaczęła się od ewolucji kobiety.

To, że staliśmy się homo sapiens we właściwym sensie zawdzięczamy hybrydyzacji i temu, że homo sapiens jakieś 200 tyś lat temu , zapewne dzięki mechanizmowi inbred-outbred-inbred hybrydyzował z neandertalczykiem (przypomnę, że Człowiek Europejski ma 1/4 kodu genetycznego neandertalczyka) - pojawiła się u nas zdobycz w postaci fantazji i dzięki niej wyeliminowaliśmy silniejsze i inteligentniejsze inne formy ludzkie - bo stworzyliśmy sztukę, religię i skomplikowane narzędzia, jak łuk. Stąd można powiedzieć, że jeśli ewolucja człowieka zaczęła się od kobiety, to to, że jesteśmy tymi, kim jesteśmy jako ludzie, zawdzięczamy mężczyzną. Według mnie w dalszej ewolucji człowiek tak jak zaczął od kobiety - tak na niej skończy, czyli mężczyźni będą wybierać dominujące kobiety.

Nacjonalizm jednak, wracając, wynika z pierwotnych instynktów, jakie człowiek odziedziczył po szympansach. Z mechanizmu wojen.

Nie demonizuję nacjonalizmu, gdyż ten właśnie mechanizm poprawił naszą genetykę. Sprawił, że naprzemiennie zamykaliśmy się w drobnych społecznościach i dopuszczali inbredu i kazirodztwa, a następnie wyruszali na wyprawy wojenne i gwałcili, czyli powodowali konieczny w naszej ewolucji outbred, hybrydyzację i dywersyfikację genetyczną. Bez tego nacjonalizmu nie przetrwalibyśmy jako ludzkość 400 lat z różnych powodów, więc był bardzo istotny, gdyż zapewnił przyspieszenie ewolucji człowieka. Tyle że nacjonalizm jest czymś pierwotnym, a podstawową ideą, sensem w ogóle ewolucji, czy manipulacji genetycznych jest pojawianie się coraz to nowszych cech, zdobyczy genetycznych, które swą skutecznością wypierają przeszłe rozwiązania. W XIII wieku nie można było mówić o żadnym patriotyzmie. Dziś jednak żyjemy inaczej i jesteśmy innymi ludźmi. Nacjonalizm wyewoluował do jego egalitarnej formy, jaką jest patriotyzm. Chciałem też podkreślić przez tą gadkę o genetyce, że niektórzy pewnie chcieliby o wiele bardziej ekstrapolować to zjawisko i stworzyć "świat bez granic", ale jest to utopia absolutnie niedopasowana nawet do tego, czym genetycznie jest człowiek i na czym polega ewolucja - po postu w stosunku do pompy genetycznej inbred-outbred-inbred darwinizm jest w tle, gdyż człowiek ewoluował zbyt szybko, aby można to było wytłumaczyć tylko darwinizmem..

Jak pisałem ten świat bez barier spowodowałby nadmiar outbredu i tym samym zatrzymał ewolucję człowieka. Obecne status quo, które i tak jest trudne dla wielu do zaakceptowania jest dla dzisiejszego człowieka najlepszym rozwiązaniem.

Obecnie nadszedł największy w dziejach ludzkości okres wymierania. W praktyce te sto lat skondensowało śmierć gatunków, która musiałaby się odbyć w przestrzeni co najmniej 100 mln lat. Wiele gatunków nie ma szans przeżycia, a my nie możemy zatrzymać ingerencji człowieka, która jest dla świata ożywionego zgubna. Możemy jednak hybrydyzować różne formy zwierzęce i roślinne, a hybrydy te mają większą inwazyjność, wigor, sprawność i przeważnie lepszy układ odpornościowy. Nie możemy sprawić, że gatunki, bez których nie możemy żyć nie wyginą, ale możemy zachować je w formie hybryd, które będą żyć o wiele dłużej, niż ich potomkowie.

Oczywiście hybrydyzacja owiana jest cieniem tajemnicy i wręcz zakłamania. Niektórzy pokazują nieudane hybrydy, jako coś ewidentnie bezcelowego, czy nawet szkodliwego. Jednak pierwszy przykład z brzegu – jeśli człowiek łowi dorsza, a dorsz nie jest hybrydą – to dziś obserwujemy jego praktyczny zanik w morzach. Gdyby zarybić te morza hybrydami – nie tylko łowilibyśmy ryby bez nadmiernych ograniczeń, ale też wyrównali resztę ekosystemu mórz.

Owszem – jednym z przykładów, że hybrydyzacja okazała się nieudana, a przez to szkodliwa, jest Afrykańsko-Europejska pszczoła zabójczyni, która opanowuje teraz obie Ameryki. Jest najbardziej agresywną pszczołą świata, choć jest pszczołą bardzo miodną. Tyle, że powód dla którego tak się stało, to fakt, że pszczoły te uciekły ze zbyt słabo zabezpieczonego laboratorium i nie zostały do końca zbadane. Wstrzymano więc wszelkie badania genetyczne na pszczołach z obawy, że jest to coś złego. Nikt dziś, oprócz mnie, nie postuluje dalszych badań nad tą pszczołą, a ja uważam, że skrzyżowanie jej z pszczołą indyjską – Apis Cerana Indica – załatwiłoby sprawę. Pszczoła ta byłaby tak samo inwazyjna, bardziej miodna, ale o wiele mniej niebezpieczna dla człowieka, a bardziej niebezpieczna dla wspomnianych wcześniej pszczół, które by wycietrzewiła w pień. Czasem po prostu forma przejściowa, choć konieczna do zaistnienia rozwiązania ostatecznego, nie jest ani bezpieczna, ani korzystna, a nadawanie jej uprawnień na równi zresztą mija się kompletnie z celem. Hybrydyzacja oznacza więc, że jeśli tworzymy hybrydy – nie powinniśmy pokazywać form przejściowych jako marnych i mizernych, a dążyć do nowego gatunku, który jest korzystny. Nawet jeśli forma przejściowa nie nadaje się do dalszych badań nad hybrydyzacją, to o wiele lepiej, niż nie-hybrydy nadaje się do badań nad GMO.

W nauce panuje jednak wiele przekłamań. Jak to, że Darwin opracował teorię ewolucjonizmu - nie opracował, a ukradł ją Alfredowi Russelowi Wallace'owi. Traktuje o tym świetnie dokument video "Wallace in Borneo" oraz "Wallace in Spice Islands" - dokument zdjęty z Internetu, gdyż burzy wszelkie idee obecnej nauki korporacyjnej. W sumie gdyby mówić prawdę, zniechęcilibyśmy wszystkich do siebie jako niby nudziarz i "Pan Racja". Gdyby kłamać, tym bardziej ludzie by nas nie lubili. Stąd uprawia się codzienną fikcję - 60% prawdy i 40% kłamstwa - łatwo strawna papka, która sprzedaje się niczym świeże bułeczki i można ją wykorzystać do zareklamowania wszystkiego. Dziś rację ma ten, kto ma tę rację wydrukowaną na banknotach, a nauka, która miała służyć dla dobra ludzkości, nie jest od tego wyjątkiem.