JustPaste.it

Dla reszty cywilizowanego świata POLSKA jest ostatnim bastionem normalności

LGBT+ i postmoderniści zafundowali cywilizowanemu światu taką rewolucję, że mieszkańcy takich krajów jak Kanada, USA, czy UK zaczynają osiedlać się w Polsce

LGBT+ i postmoderniści zafundowali cywilizowanemu światu taką rewolucję, że mieszkańcy takich krajów jak Kanada, USA, czy UK zaczynają osiedlać się w Polsce

 

Mieszkam w miejscowości, która bardzo dobrze stoi gospodarczo. Niemal rokrocznie jesteśmy na szóstym miejscu wśród gmin naszego rozmiaru pod względem rozwoju. Większość tego zawdzięczamy kilku fabrykom, z których najważniejsza swego czasu zatrudniała 4-6 tys. osób.

To, co się jednak zaczęło ostatnimi czasy dziać w naszej miejscowości jest pewnym fenomenem. Oczywiście bardzo drobnomieszczańskim jest odnosić własny „wygwizdówek” do reszty świata, ale jest to pewien fenomen, o którym stety, albo niestety muszę napisać.

Do naszej miejscowości zaczęły „zjeżdżać” osoby z USA. Ci ludzie wszem i wobec twierdzą, że w naszym kraju czują się wyjątkowo szczęśliwe i że Polska jest dla nich ostatnim bastionem normalności na świecie. Osiedlają się tu i mogą liczyć na poważne zatrudnienie, gdyż nie tylko ceni się u nas znajomość języka angielskiego, ale też zachodnie wykształcenie – zarabiają więc dość dobrze.

Ludzie Ci opowiadają o piekle, które w ich kraju zgotowały środowiska LGBT+ i postmoderniści. W krajach takich jak Kanada, USA, Wielka Brytania, czy w krajach skandynawskich istnieją prawa, takie jak „Bill C16”, które tak bardzo ograniczają swobodę wypowiedzi, że wprowadzają bardzo udziwnioną wersję „poprawności politycznej”. Otóż np. do osoby transseksualnej nie wolno powiedzieć „Pan, Pani”, gdyż to ją krzywdzi i trzeba „jej, jemu” mówić zgodnie z zaimkiem (zmyślonym), którego „ona, on” sobie życzy, np. „Pyne, jij, jewo” (oczywiście w ich kraju, gdzie trzeba ten proces przenieść na inny język”). Jeśli się tego nie zrobi, to np. w ubikacjach, gdzie najczęściej ktoś do kogoś może powiedzieć coś „niepoprawnego politycznie” istnieją telefony zaufania, więc za takie „krzywdzenie uczuć” idzie się praktycznie do więzienia. Sprawa jest zawsze z góry przegrana. Za coś takiego poleciały „głowy” i kariery naukowe, gdyż nie wszyscy się na to godzą.

Co więcej… genderyzm i seksualizacja poszły tak daleko, że gdy posyłamy dziecko do przedszkola, te ma obowiązek uczestniczyć w zabawach takich jak „burdel dla każdego”. Przedszkolak siada na krześle, a wokół rozrzucone są sex-zabawki. Reszta dzieci ma obowiązek opowiadać o „fantazjach” zabaw perwersyjnych z udziałem tych sex-zabawek. Im bardziej perwersyjna zabawa – tym większa pochwała. Rodziców, którzy nie godzą się na coś takiego i na przykład z tego powodu nie decydują się wysyłać dzieci do przedszkola czeka sąd i pewne więzienie.

W Polsce tego nie ma.

Całość tego procederu jest nadzorowana przez myśl filozoficzną postmodernistów. Postmoderniści wychodzą z założenia, że istnieje nieskończenie wiele interpretacji faktów (tego nie udowodnili), ale nie zagłębiają się w to, że większość z tych interpretacji jest fałszywa. Jeśli jednak coś zostało udowodnione (postmoderniści nie uznają dowodu naukowego), to zostało udowodnione tylko dlatego, że ktoś miał wystarczająco władzy, aby to udowodnić, czyli każdy dowód naukowy nie bierze się z obiektywnej prawdy, a z patriarchalnej, hierarchicznej dominacji. Postmoderniści piszą więc wiele prac paranaukowych, uznając je za wartościowe, ale prace te nie są nawet przez nikogo cytowane, a nawet jedynymi, którzy je czytają są ich autorzy (a i ci nie zawsze się z tego wywiązują). Otwierają się więc na radosną twórczość i stąd twierdzą, że badania naukowe potwierdzają, iż np. „płeć jest konstruktem społecznym i w nowoczesnym świecie jest kwestią wyboru”. Środowiska te zdominowały zachodnią przestrzeń polityczną i naukową, a nawet studiowanie w USA, czy Kanadzie jest w większości, nawet na kierunkach technicznych, czy medycynie okraszone obowiązkiem studiowania o ideach postmodernistycznych i konstruktach społecznych… głównie o takim pojmowaniu płci.

Zachód zmierza donikąd i jeśli wielu wydaje się, że dla reszty zachodu mamy poważny problem z PiSem i konstytucją, to prawda jest taka, że tak uważa tylko narracja zachodnich państw. Statystyczny obywatel, jeśli wie, co dzieje się w Polsce, uważa, że Polska jest jedynym i ostatnim bastionem normalności na świecie.

Jakiś czas temu w polskiej telewizji był pewien służbista i intelektualista. Powiedział, że niestety zmuszeni jesteśmy przemyśleć nasz stosunek do imigracji, zwłaszcza dlatego, że bardzo dobrze i szybko się rozwijamy, a więc coraz bardziej potrzebować będziemy ludzi do roboty. Według niego tylko i wyłącznie kwestią decyzji politycznej jest sprawienie tego, aby Polska była krajem 70. milionowym. Moim zdaniem Polacy nie zaakceptują muzułmanów w swoim kraju, ale nikt nie powie słowa, jeśli masy ludzi, nawet różnych etnicznie, przybędą do nas z reszty cywilizowanego świata. Ten proces trwa już od jakiegoś czasu i niestety, albo i stety zanosi się na to, że zachód pod względem swego zacietrzewienia o wiele bardziej się zradykalizuje.