JustPaste.it

Za krwawe bitwy i śmiertelne choroby

Co takiego atrakcyjnego jest w krwawych bitwach i śmiertelnych chorobach, że wielokrotnie wznoszono za nie toasty? Zachowało się o takich toastach sporo wzmianek, zwłaszcza we wspomnieniach oficerów angielskich stacjonujących w Indiach w XVIII i XIX wieku, chociaż prawdopodobnie za krwawe bitwy i śmiertelne choroby pito w wielu kasynach oficerskich na całym świecie. Oczywiście nie były to toasty oficjalne i wznoszone były tylko w ściśle określonym  gronie składającym się wyłącznie z młodych oficerów. Kierowała nimi ambicja i chęć awansu, który wiązał się większym uposażeniem, prestiżem, władzą, lepszą kwaterą, itd. Awans w hierarchii wojskowej był ściśle związany awansem towarzyskim, pułkownik, czy major byli częściej i chętniej zapraszani na przyjęcia niż na przykład porucznik, a żony wyższych oficerów zachowywały się wyniośle wobec niższych oficerów i ich żon, itd. ,itd. Presja do  awansowania była więc ogromna, a dla młodszego oficera jedynym sposobem przesunięcia się w hierarchii wojskowej było wykruszenie się, któregoś ze starszych oficerów w wyniku krwawej bitwy lub śmiertelnej choroby, stąd się wzięły takie toasty.

4203ac7f-40f1-4280-81c1-ecc053995870_f1400x900_small.jpg

Takie toasty wnoszono nieoficjalnie, nie były one poprawne moralnie i żaden z młodych oficerów nie chwalił się nimi poza gronem swoich rówieśników. Taki jednak zwyczaj i sposób myślenia wymusił shierarchizowany system uzyskiwania awansu w instytucjach wojskowych. W angielskiej marynarce wojennej na przykład już w XVIII wieku funkcjonowała lista dowódców okrętów. Gdy porucznik, który wybitnie się wyróżnił w jakiejś akcji, albo na skutek poparcia możnych protektorów albo szczęśliwego dla niego zbiegu okoliczności zostawał dowódcą okrętu to znajdował się na upragnionym szczycie kariery porucznika i na progu kariery dowódcy.

Oczywiście tysiące poruczników starzało się i umierało w stopniu porucznika, tylko nielicznym udawało się awansować dzięki ambicji, protekcji lub szczęściu. Świeży dowódca okręty, który dostał się na listę w określonym dniu stawał się najmłodszym dowódcą w całej królewskiej marynarce, a każdy kto był wpisywany na tę listę po nim, był już niżej w hierarchii. Nikt nikogo nie mógł na liście przeskoczyć, nowy dowódca w stopniu porucznika, nazywany już jednak kapitanem dostawał a początku niewielki okręcik na przykład kuter pocztowy i od tej chwili jego dalszy awans zależał od ubywania dowódców znajdujących się na liście przed nim. Jeżeli wypadł ktoś z miejsca nr 57 jego miejsce zajmował ten co dotychczas miał nr 58 i wszyscy znajdujący się poniżej przesuwali się na liście o jedno miejsce.

Nic więc dziwnego że zmiany na liście były pilnie śledzone przez wszystkich dowódców, których kariera zależała od numeru pozycji. Lista chyba się sprawdziła, bo funkcjonuje do dzisiaj, zdolności  i inicjatywę porucznik musi wykazać zanim zostanie na nią wciągnięty. Poza tym każdy dowódca był i jest  rozliczany nie tylko z tego co zdziałał ale również z tego czego nie zrobił , a mógłby zrobić gdyby wykazał się inwencją.  Młody dowódca, który nie podpadał i nie zawodził dostawał coraz większe okręty, większy kuter, potem małą korwetę, większą korwetę, potem małą fregatę … itd. Od stażu i wielkości okrętu zależała wysokość poborów i pozycja społeczna, admirałowie często zostawali lordami. Ruch na  liście w czasie pokoju mnie był duży za to podczas wojny krwawe bitwy, śmiertelne rany i choroby powodowały, że kariera młodych dowódców nabierała tempa.