JustPaste.it

Luter uczniem Judasza?

Czy Lucyfer jest darem dla ludzi, czy ludzie darem dla niego? Jeżeli Jezus był kuszony dobrobytem i bogactwem. to co dopiero zwykły człowiek, który opętany może stać się bestią

Czy Lucyfer jest darem dla ludzi, czy ludzie darem dla niego? Jeżeli Jezus był kuszony dobrobytem i bogactwem. to co dopiero zwykły człowiek, który opętany może stać się bestią

 

 

Jezus z uczniami w Gadarze

Zapada głęboka cisza. Idą w kierunku miasta położonego na wzgórzu. Tomasz przerywa ciszę,
mówiąc: «Jak tu cuchnie!»
«To źródła. To jest Jarmuk, a te budowle to termy rzymskie. Dalej jest piękna, wybrukowana droga do
Gadary. Rzymianie chcą podróżować wygodnie. Piękna jest Gadara!» – mówi Piotr.
«Będzie jeszcze piękniejsza, jeśli tu nie znajdziemy pewnych... istot... a przynajmniej w wielkiej
liczbie» – rzuca Mateusz przez zęby.
Przechodzą przez most na rzece, wdychając nieprzyjemne zapachy wód siarkowych. Przechodzą tuż
obok term, mijając wozy rzymskie. Wchodzą na piękną drogę o bardzo szerokim bruku, prowadzącą
do miasta na szczycie wzgórza, pięknie otoczonego.
Jan podchodzi do Nauczyciela:
«Czy to prawda, że niegdyś do tych wód zrzucano skazanego na pogrążenie we wnętrznościach
ziemi? Moja matka mówiła nam to, kiedy byliśmy mali, żebyśmy rozumieli, że nie powinniśmy
grzeszyć. W przeciwnym razie piekło rozwarłoby się pod stopami przeklętego przez Boga i
pochłonęłoby go. To na wspomnienie i jako ostrzeżenie pozostają potem te pęknięcia, przez które
wychodzą niemiłe zapachy, żar i te piekielne wody. Ja bym się bał w nich kąpać...» [– wyznaje na
koniec Jan.]
«Bałbyś się czego, chłopcze? Nie zepsułyby cię. Łatwiej można zepsuć się przez ludzi mających piekło
w sobie, z których wychodzi smród i trucizny. Psują się jednak tylko ci, którzy sami mają do tego
skłonność» [– mówi Jezus.]
«A czy mnie mogliby zepsuć?» [– pyta Jan.]
«Nie. Nawet gdybyś był wśród zgrai demonów – nie» [– wyjaśnia Jezus.]
«Dlaczego [– wtrąca się od razu Judasz Iskariota. –] Cóż on ma innego niż wszyscy?»
«To, że jest czysty pod każdym względem. I dlatego widzi Boga» – odpowiada Jezus.
Judasz śmieje się złośliwie. Jan powraca do swego pytania:
«Zatem te źródła nie są ustami piekieł?»
«Nie. Przeciwnie. To dobre rzeczy, umieszczone tam przez Stwórcę dla Jego dzieci. Piekło nie jest
ukryte w ziemi. Ono jest na ziemi, Janie. W sercach ludzi. Tam z drugiej strony osiąga pełnię.»
«Czy jednak piekło istnieje naprawdę?» – stawia pytanie Iskariota.
«Cóż ty mówisz?» – >pytają zgorszeni towarzysze.
«Pytam: czy ono rzeczywiście istnieje? Ja w nie nie wierzę i nie jestem osamotniony [w moich
poglądach].»
«Poganin!» – wołają przerażeni.
«Nie, Izraelita. Jest nas wielu w Izraelu nie wierzących w pewne bajki» [– stwierdza Judasz.]
Wielu krzyczy: «Jak więc możesz wierzyć w Raj?»
«A sprawiedliwość Boża?»
«Gdzież byś umieścił grzeszników?»
«Co zatem powiesz o szatanie?»
[Judasz odpowiada:]
«Mówię to, co myślę. Przed chwilą zarzucono mi, że jestem kłamcą. Pokazuję wam, że jestem
szczery, nawet jeśli was to gorszy i czyni mnie wstrętnym w waszych oczach. Zresztą nie jestem sam
w Izraelu. Izrael poczynił postępy w nauce przez kontakty z Grekami i Rzymianami, którzy są tego
zdania. A Nauczyciel – jedyny, którego osąd szanuję – nie może tego wyrzucać ani mnie, ani
Izraelowi. On przecież chroni Greków i Rzymian, jest ich jawnym przyjacielem... Ja wychodzę z
następującego filozoficznego założenia: skoro wszystko jest pod kontrolą Boga, to wszystko, co
robimy, jest działaniem zgodnym z Jego wolą. W rezultacie On musi nas wszystkich tak samo
wynagrodzić, bo jesteśmy jedynie narzędziami, którymi On porusza. Jesteśmy istotami pozbawionymi
woli. Nauczyciel również to mówi: “Wola Najwyższego. Wola Ojca”. Oto jedyna Wola. I ona jest tak
nieskończona, że przygniata i niweczy ograniczoną wolę stworzeń. W efekcie to Bóg czyni zarówno
Dobro, jak i Zło, które wydaje się, że my czynimy. On je narzuca. Nie ukarze nas więc za zło. W ten
sposób dowiedzie Swej sprawiedliwości. Nasze winy bowiem nie są dobrowolne, ale narzucone przez
Niego. On chce, żebyśmy to czynili, żeby było Dobro i Zło na ziemi. Kto jest zły, ten służy mniej złym
ludziom jako środek do pokutowania. [Zły] zaś sam też cierpi, że nie może być uznany za dobrego. W
ten sposób odpokutowuje swoją część winy. Jezus to powiedział. Piekło jest na ziemi i w sercach ludzi.
Co do szatana ja go nie czuję. Nie istnieje. Kiedyś w niego wierzyłem, lecz od jakiegoś czasu jestem
pewien, że to wszystko jest wymysłem. Kiedy się o tym przekonujemy, osiągamy spokój.»
Judasz wygłasza te teorie z butą tak niezwykłą, że inni wstrzymali oddech... Jezus milczy, więc Judasz
usiłuje Go sprowokować:
«Prawda, że mam rację, Nauczycielu?»
«Nie.»
To “nie” [Jezusa] jest tak suche, że wydaje się jakby wybuchem.
«A jednak ja... nie odczuwam szatana i nie przyjmuję, [że istnieje] wolna wola, Zło... I mam po mojej
stronie wszystkich saduceuszy. I wielu innych w Izraelu i poza nim jest mojego [zdania]. Nie. Szatan
nie istnieje.»
Jezus patrzy na niego spojrzeniem, które trudno opisać. To spojrzenie Sędziego, Lekarza... Kogoś
cierpiącego, zaskoczonego... to wszystko na raz... Judasz, jak uderzony, mówi na koniec:
«To pewnie dlatego że jestem lepszy od innych, bardziej doskonały, pokonałem to przerażenie ludzi
wobec szatana.»
Jezus milczy, więc [Judasz] się unosi:
«Mówże! Dlaczego nie odczuwam strachu?»
Jezus milczy.
«Nie odpowiadasz, Nauczycielu? Dlaczego? Boisz się?»
«Nie. Ja jestem Miłością. A Miłość powstrzymuje się od osądzania, aż będzie musiała to uczynić...
Zostaw Mnie i odsuń się» – mówi, ponieważ Judasz próbuje pocałować Jezusa. I kończy jednym
tchnieniem, objęty na siłę ramionami bluźniercy: «Budzisz we Mnie odrazę! Nie widzisz ani nie
odczuwasz szatana, bo stanowisz z nim jedno. Odejdź demonie!»
Judasz, bezczelny, całuje Go i śmieje się, jakby Nauczyciel powierzył mu w tajemnicy jakąś pochwałę.
Wraca do pozostałych, którzy zatrzymali się oszołomieni. Mówi im:
«Widzicie? Potrafiłem otworzyć serce przed Nauczycielem i czynię Go szczęśliwym, bo okazuję Mu
zaufanie i otrzymuję pouczenie. Wy – przeciwnie!... Nigdy nie ośmielacie się mówić. To dlatego że
jesteście pyszni. O! Ja nauczę się od Niego więcej niż wy wszyscy. I będę mógł przemawiać...»
Doszli do bram miasta. Wchodzą wszyscy razem, gdyż Jezus na nich czekał. Kiedy jednak przechodzą
przez bramę, Jezus nakazuje:
«Niech Moi bracia i Szymon idą naprzód zgromadzić ludzi.»
[Judasz reaguje:] «Dlaczego nie ja, Panie? Nie powierzasz mi już żadnych zadań? Nie jestem już
potrzebny? Zleciłeś mi przecież dwa kolejne, które trwały miesiącami...»
«I skarżyłeś się, mówiąc, że cię oddalam. Teraz zaś uskarżasz się, bo trzymam cię przy Sobie?»
Judasz nie wie, co odpowiedzieć, i milknie. Idzie naprzód z Tomaszem, Zelotą, Jakubem, synem
Zebedeusza, i Andrzejem. Jezus zatrzymuje się, aby przepuścić Filipa, Bartłomieja, Mateusza i Jana,
jakby chciał zostać sam. Apostołowie pozostawiają Go.
Oczy Jana wiele razy błyszczały i napełniały się łzami w czasie dyskusji i bluźnierstw Judasza. Teraz
zaś jego czułe serce skłania go do odwrócenia się. Czyni to na czas, by ujrzeć Jezusa, który – nie
wiedząc, że jest obserwowany w opustoszałej uliczce, w cieniu ukrywających Go krużganków -
podnosi ręce do czoła w geście bólu, kuląc się, jak ktoś, kto ogromnie cierpi. Jasnowłosy Jan
pozostawia towarzyszy i wraca do swego Nauczyciela:
«Co Ci jest, mój Panie? Jeszcze tak bardzo cierpisz, jak wtedy, gdy Cię znaleźliśmy w Akzib? O, mój
Panie!»
«To nic, nic, Janie! Pomóż Mi swoją miłością i nie mów o tym innym... i módl się za Judasza» [–
prosi Jezus.]
«Dobrze, Nauczycielu. On jest bardzo nieszczęśliwy, prawda? Jest w ciemnościach, a nie wie, że się w
nich znajduje. Wierzy, że znalazł pokój... Czy to jednak jest pokój?»
«On jest bardzo nieszczęśliwy...» – mówi Jezus ogromnie przygnębiony.
«Nie bądź tak smutny, Nauczycielu. Pomyśl o wielkiej liczbie grzeszników, zatwardziałych w
grzechu, którzy się stali dobrzy. Tak się stanie z Judaszem. O! Z pewnością go ocalisz! Tę noc spędzę
na modlitwie za niego. Powiem Ojcu, aby uczynił mnie kimś, kto potrafi jedynie kochać. Chcę już
tylko tego. Marzyłem o tym, że oddam życie za Ciebie albo że sprawię, iż Twoja moc rozbłyśnie
poprzez moje dzieła. Teraz już [nie chcę] nic takiego. Wszystko odrzucam, wybieram życie
najpokorniejsze i najpowszedniejsze. Proszę Ojca, aby wszystko, co mam, dał Judaszowi... aby go
zaspokoić... i po to, aby zwrócił się ku świętości... Panie... powinienem Ci o czymś powiedzieć...
Sądzę, że wiem, dlaczego Judasz jest taki.»
«Przyjdź dziś w nocy. Będziemy się razem modlić i porozmawiamy» [– proponuje Jezus.]
«A Ojciec mnie wysłucha? Przyjmie moją ofiarę?» [– pyta Jan.]
«Ojciec cię pobłogosławi. Ale będziesz z tego powodu cierpiał...» [– mówi Jezus.]
«O, nie! Wystarczy, że ujrzę Cię radosnego... a Judasz... a Judasz...»
«Dobrze, Janie. Wołają nas. Biegnijmy.»
Uliczka styka się z piękną drogą. Droga to aleja przyozdobiona portykami i źródłami. Ozdabiają ją
place: jeden piękniejszy od drugiego. Krzyżuje się ona z inną podobną aleją. Z pewnością w głębi jest
amfiteatr. Ludzie dotknięci rozmaitymi dolegliwościami zgromadzili się już z boku, pod
krużgankami, czekając na Zbawiciela.
Piotr idzie na spotkanie Jezusa [i mówi]:
«Zachowali wiarę w to, o czym im powiedzieliśmy o Tobie w miesiącu Etanim. Zaraz przybyli.»
«A Ja nagrodzę ich od razu za wiarę. Chodźmy.» [– odpowiada Jezus. I w zapadającym już
zmierzchu, zdobiącym marmury czerwienią, [Jezus] uzdrawia tych, którzy czekali na Niego z wiarą.