JustPaste.it

Jeden obraz za tysiące słów

Zdjęcie tego chłopca dowodzi nie tylko bezsensu wojny, ale także sensu zmartwychwstania.

Zdjęcie tego chłopca dowodzi nie tylko bezsensu wojny, ale także sensu zmartwychwstania.

 

6bcfce7a5676c153088527c2d2672fec.png

Kilka tygodni temu kolega zamieścił w internecie zdjęcie małego chłopca z krótką notatką. Od razu zwróciło ono moją uwagę. Odkąd zostałem dziadkiem nie mogę przejść obojętnie obok dzieci, które są w wieku podobnym do moich wnucząt. Zawsze się za takimi dziećmi oglądam i uśmiecham, bezwiednie. A mały Hans Ament ze zdjęcia był bardzo podobny do mojego wnuczka Jakoba. Znów się uśmiechnąłem. Jednak mój uśmiech natychmiast zamarł – przeczytałem notatkę. Pochodziła z Muzeum Auschwitz. Hans urodził się w Wiedniu 15 lutego 1934 roku. Był Żydem. Gestapo aresztowało tego 10-letniego chłopca 6 kwietnia 1944 roku i 30 maja deportowało do niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz, gdzie wkrótce został zamordowany.

Wyjątkowo – bo nigdy nie ilustrujemy artykułu wstępnego – zamieszczam tu zdjęcie małego Hansa z Muzeum Auschwitz. Ten jeden obraz wystarczy za tysiące słów. To jedno zdjęcie pozwala sobie uzmysłowić całe okropieństwo wojny, która zmienia ludzi w bestie  zdolne odbierać życie nawet takim dzieciom. Na zdjęciu Hans jest jeszcze szczęśliwy, co widać w jego uśmiechu i oczach. Pewnie powstało jeszcze przed wojną. Jeszcze się bawił i śmiał, nieświadom, że wokół niego już dojrzewa zbrodnicza ideologia, która niedługo go zabije. 

Dlaczego o tym piszę? Bo za chwilę większość za nas zasiądzie to świątecznych stołów i będzie się cieszyć nadejściem kolejnych świąt wielkanocnych – pamiątki śmierci i zmartwychwstania Jezusa Chrystusa. Tylko ilu z nas naprawdę wierzy w zmartwychwstanie?

Gdy patrzę na twarz małego Hansa, nie mogę się oprzeć wrażeniu, że patrzę w twarz własnych, kiedyś małych dzieci czy obecnie moich wnucząt. I dziękuję Bogu za to, że żyję teraz, a nie w tamtych czasach, kiedy jedne dzieci zabijano za to, że były Żydami, a inne, równie bestialsko, że były Polakami. I proszę Boga, by te czasy pokoju w Europie trwały jak najdłużej. Wiem, to samolubne – przecież są miejsca na globie, gdzie wojna właśnie trwa, gdzie właśnie cierpią i giną takie dzieci, a ja tu modlę się za Europę. Wiem. Ot, bliższa koszula ciału… Bóg zrozumie.

Wielu patrzy na naukę o zmartwychwstaniu jak na wyższą teologię, nie dla maluczkich. Ale dla mnie ta nauka to prawdziwe wybawienie od smutku, jaki mnie ogarnia, gdy patrzę w oczy Hansa. Tak wielu zbrodniarzy uniknęło kary, bo byli zbyt bogaci, zbyt ustosunkowani, z politycznymi koneksjami. To być może o ich ofiarach czytamy w Księdza Apokalipsy znamienne słowa: „Kiedyż, Panie święty i prawdziwy, rozpoczniesz sąd i pomścisz krew naszą na mieszkańcach ziemi?”[1]. Ich cała nadzieja w sądzie Bożym – na przywrócenie nie tylko życia, ale i sprawiedliwości, na ogłoszenie wszechświatowi niewinności niewinnych i winy zbrodniarzy. Biblia zapewnia mnie, że mały Hans Ament zmartwychwstanie, bo kiedyś zmartwychwstał Pan Jezus Chrystus. Zmartwychwstanie, bo Królestwo Boże jest dla takich jak to dziecko. I zapewnia mnie, że zmartwychwstaną również jego mordercy, żeby na sądzie Bożym zostać skonfrontowanymi z ogromem swych zbrodni, by usłyszeć, że są winni i by przepaść na wieki.

Bez wiary w zmartwychwstanie całe nasze życie byłoby bez sensu. Dokładnie tak, jak napisał apostoł Paweł: „Bo jeśli nie ma zmartwychwstania, to i Chrystus nie został wzbudzony (…). A jeśli Chrystus nie został wzbudzony, daremna jest wiara wasza; jesteście jeszcze w swoich grzechach. (…) Jeśli tylko w tym życiu pokładamy nadzieję w Chrystusie, jesteśmy ze wszystkich ludzi najbardziej pożałowania godni. A jednak Chrystus został wzbudzony z martwych i jest pierwiastkiem tych, którzy zasnęli”[2].

Andrzej Siciński

[1] Ap 6,10. [2] 1 Kor 15,13-20.

[Artykuł ukazał się w miesięczniku „Znaki Czasu” 4/2019].