JustPaste.it

Trochę humoru, ale i też powagi - kreatywność

Kreatywność jest fantastyczna. Zadziwia pomysłowością i uzyskanymi efektami.

Kreatywność jest fantastyczna. Zadziwia pomysłowością i uzyskanymi efektami.

 

 

 

 

Inna jest kreatywność bogatych i biednych.

 

Kreatywność biednych. Polega ona na stosowaniu nietypowych rozwiązań przy realizacji teoretycznie niewykonalnych przedsięwzięć czy zaspokajaniu głębszych potrzeb duchowych. Kreatywność ta, wynika z braku pieniędzy lub dostępu do odpowiednich narzędzi. Dlatego, to kreatywność biednych. Wyjątek stanowią sytuacje, gdy mimo wszystko usługa jest niedostępna. Wtedy z takich rozwiązań korzystają też bogaci.


049e9644b1620c85c5b51b1053a680e1.jpg

Cel, który jest niemożliwy do zrealizowania, a jednak osiągalny?

Brzmi to poważnie i prawie magicznie. Zrozumienie tego fenomenu jest jednak naprawdę proste. Analizowanie problemu, wykazałoby że nie da się tego zrobić.

Przykład: do realizacji zadania potrzebna jest długa drabina.

  • Nie ma odpowiednio długiej drabiny. Zadanie jest niewykonalne.

  • Można kupić/wypożyczyć specjalną drabinę. Koszty realizacji zadania rosną. Zadanie nie jest ekonomicznie opłacalne lub nie ma na to pieniędzy, zadanie jest niewykonalne.

Poniżej widzimy, że zadanie jest wykonalne i nie generuje dodatkowych kosztów.

0dcd158dcd2562e76a346857f74a6cb8.jpg

 

Kreatywność działa od zawsze. Wiejskie dziewczyny ozdabiały stroje, aby wyglądać atrakcyjniej. Nie miały pieniędzy na złoto, importowane tkaniny, czy zamówienie wyrobu u rzemieślnika. Ozdabiały koszule i spódnice, odzież mężów, dzieci. Czasem robiły to dlatego, aby nie wyglądać gorzej od sąsiadów. To ważny powód, aby nie czuć się gorszym. Nitka, igła i praca zwinnych dłoni. W efekcie może powstać coś atrakcyjniejszego od produktu masowego i jest to niepowtarzalne, więc jeszcze bardziej wartościowe.

Chińscy producenci elektroniki. Zaczynali od chałupniczego montowania urządzeń. Nie stać ich było na taśmę produkcyjną i automaty. Zatrudniony człowiek był tani. Siedział obok kilkunastu innych w otaczającym go bałaganie i lutował układy scalone, cieniutkie druciki… . Jakość była różna. Dziś niektóre produkty Chińskie nie odbiegają jakością od produktów światowych. Niektóre nadal są tak produkowane i przy odpowiednim doborze pracowników, dają radę konkurencji.

ea977b9de02fc7349b215acd04a65d53.jpg

Kreatywność taka jest cechą ludzi biednych, ale bogatych intelektualnie. Kreatywność tego typu, wymuszona jest często koniecznością. Całe społeczeństwa, jak Rosja ma to w genach. Kiedyś było to także w mentalności Polaków.

Starsi ludzie pamiętają jeszcze codzienność PRL-u. Wysokie ceny, kiepskie zaopatrzenie sklepów, niskie pensje, to wymuszało kreatywność. Przerabianie rzeczy. Naprawa we własnym zakresie bezpieczników (przepalony drucik. W to miejsce wtykało się inny, taki jaki się miało. Chyba że kupiło się bezpiecznik w sklepie, albo ukradło z zakładu. W sklepach najczęściej nie było tego, czego się potrzebowało, więc zbierało się i trzymało jakieś druty i inne szpargały na takie okazje. Niektórzy starsi ludzie zbierają takie „śmieci” do dziś.). Ile rzeczy ludzie mogli zrobić we własnym zakresie? Prawie wszystko.

72684bd6e728366cd1be451cc9688601.jpg

Ludzie sumienni, uczciwi, nawet ci z wykształceniem i wiedzą, jednak mniej kreatywni i mniej obrotni towarzysko, mieli wtedy gorzej. Dziś tam, gdzie nie dominują układy, rozdzielniki, gdzie nie trzeba kombinować, tam żyją oni normalnie i godnie. Wtedy osoba z wykształceniem, ale bez tej kreatywności, była uważana za nieudacznika. Inni dostawali talony na samochody, szybkie przydziały na mieszkanie, załatwiali sobie telefon w mieszkaniu (inni czekali latami, często bezskutecznie, cwani dorabiali sobie na państwowym sprzęcie, realizując prywatnie zamówienia.

Gdy ktoś umiał pozyskać zagraniczne foldery i rozrysować sukienkę, bluzkę i potrafił to uszyć. Mógł szpanować elegancją. Mógł komuś coś uszyć. To było coś.

Ile potrzeba było kreatywności, aby ustawić się jako ajent zwyczajnej kawiarenki. W PRL-u otwierało to wielkie możliwości. Do historii przechodziły opowieści. W Warszawie knajpek było wtedy mniej, a ajent, miał nie wysychające źródełko piwa. Nikt nie dochodził, jak to się działo, więc nikt tego nie badał. Tajemnica była banalna. Kierownik kawiarenki, kupował od konwojentów piwo jadące do Hali Mirowskiej. Kierownik sklepu zarabiał w łapę - nie sprzedając piwa, konwojenci też zarobili, a najwięcej, dużo więcej od nich zarobił, ajent kawiarenki (menu w takich miejscach było wtedy bardzo ograniczone, do kilku pozycji: kawy, herbaty, jednego gatunku piwa i obowiązkowej wtedy w takich lokalach WZ-tki. W lepszych lokalach w dużych miastach menu było trochę szersze i ciastek było kilka do wyboru. A klienci nie byli wybredni. Nikt wtedy nie marudził. Ajent miał najwięcej klientów, gdy kończyły się miesięczne limity towaru. A tu źródełko nie wysychało. Sprzedaż herbaty, kawy, ale nie wliczanej do utargu, to był banał i nie wymagał żadnej kreatywności. Jednak już takie proste ale kreatywne przekręty, to w czasach PRL-u, w czasach niedoborów na rynku, z prowadzonego państwowego biznesu robiły finansowy raj. To były czasy do których dziś jeszcze niektórzy tęsknią, ponieważ byli wtedy młodzi a piwo dla nich było tylko piwem (w sklepie była tylko jedna marka piwa i nie było wyboru).

Połączenie dwóch rozbitych samochodów w jeden (gdy żaden z nich nie nadawał się do remontu) i to różnych marek, było w PRL-u sztuką zaradności. I taki samochód mógł spokojnie jeździć po drogach. Dziś to nie do pomyślenia. Przepisy, coroczne kontrole techniczne… . Państwo dziś ogranicza kreatywność.

Wtedy państwo też ograniczało kreatywność.

Produkcja bimbru, jako dzika konkurencja dla monopolu państwa socjalistycznego była ścigana. Jednak tu także działała kreatywność, gdy zagroziła wizyta osoby z pałeczką. Niejedna komenda milicji była zaopatrywana przez „producentów” i niczego nie trzeba było się obawiać ze strony wścibskiego państwa.

Pamiętam też z tamtego czasu „poważną” sprawę, pokazywaną z oburzeniem w dzienniku telewizyjnym. To były już czasy Jaruzelskiego. Partnerstwa państwowo prywatnego. Ktoś kupował pieczywo (chleb i bułki), tam gdzie było w sprzedaży i zawoził, i sprzedawał (drożej) tam, gdzie nie dowożono pieczywa. Złapali go i potępiali w Dzienniku Telewizyjnym, na pewno siedział. Jakiś czas potem za takie działanie chwalili.

Kreatywność więc niesie też w sobie ryzyko, że to się nie uda, że coś się zniszczy, że ktoś się przyczepi, że złamie się jakiś przepis, że coś się straci, nawet życie.

cb1fe112090682b08e7ec362dc60cef8.jpg

Ale gdy jest potrzeba. A czasem to konieczność, wtedy ryzyko się nie liczy. Można zrezygnować, bo jest to niewykonalne. Jednak gdy nie ma zasiłków a trzeba zarobić na potrzeby rodziny, gdy bardzo się czegoś chce. Wtedy trudno jest zrezygnować. Taka sytuacja wymusza kreatywność, rozwiązania nietypowe i pogodzenie się z istniejącym ryzykiem.

 

4613e1ac1f66afda01ed83a15374027f.jpg

Dziś kreatywność ograniczają przepisy, wyższe dochody, ale też dostępność towarów (także używanych). Kiedyś sprzęt się zużywało, a gdy stary sprzęt dało się naprawić, to nie myślało się, aby kupić nową rzecz (nie było na to ludzi stać. Szczególnie, aby kupić sprzęt z drugiej ręki). Dziś mamy inaczej, działający sprzęt odchodzi do schowka, potem na śmietnik a kupuje się nowy model. Wtedy, za PRL-u, to było nie do pomyślenia i to z dwóch powodów, bardzo trudno było znaleźć ten nowy model i było to drogie (jak na siłę nabywczą wypłaty. Kiepskie krajowe radio kosztowało miesięczną pensję. Dziś za przeciętną pensję można kupić wysokiej klasy markową wieżę z dobrymi głośnikami).

Bogactwo społeczeństwa ogranicza kreatywność. I to nie przepisy, posiadanie pieniędzy i dostępność towaru. Następstwem tego jest „lenistwo”. Jeśli stać kogoś na to, aby kupić coś wysokiej jakości czy taką usługę, to nie chce się tego robić samemu. Nie ma to sensu.

1783a55c05162b3c7b1a7cd8ef8ca36b.jpg

A kreatywność bogatych? W społeczeństwach zamożnych nie chodzi o potrzeby bytowe. Chociaż jest tam obecna wynalazczość, postawiona na zrealizowanie ambitnych celów i potrzeba do tego, i pieniędzy, i narzędzi. Powszechnie kreatywność wykorzystywana jest dla zaspokojenia potrzeb duchowych. Realizuje się coś kreatywnego, aby zrobić to dla zrobienia i poczucia emocji, satysfakcji... . Gdyż istnieją potrzeby, których nie da się zaspokoić, kupując coś gotowego. To podziw innych, samo-satysfakcja, zaspokojenie wielu indywidualnych głębszych potrzeb duchowych.

Potrzeby wewnętrzne, są tak samo ważne jak bytowe.

Czy potrzeba ozdobienia haftem koszuli, to była potrzeba bytowa wieśniaczki? Dziś odzież kupuje się z zasady gotową i jest ona w przystępnej cenie. Stąd mało kto zajmuje się szyciem i tak wykorzystuje swoją kreatywność. Szuka się innych miejsc własnej aktywności i może to być rękodzieło. Co jeszcze?

Chcesz się z kimś spotkać, miło spędzić czas, a nie ma odpowiedniej oferty? Zorganizuj coś sam, coś co spełnia twoje oczekiwania. Nocna jazda rowerami ozdobionymi led-ami? Załatwione. Potrzeba jedynie wyobraźni, półfabrykatów, czy kupionych specjalnych led-ów, zaplanowanie trasy i umieszczenie w odpowiednim miejscu informacji o wyprawie. Jeśli będzie fajnie, następnym razem będzie więcej chętnych do udziału. Jeśli chodziło nam o kontakt z ludźmi?

68cd9e38de8be6fd1f23d6f5717193d0.jpg

I spełniło się, co, coś magicznego.

Czujemy, że żyjemy, że coś od nas zależy, potwierdzamy sobie, że jesteśmy twórcy, mamy nowych przyjaciół, czy co tam kto potrzebuje. Wydaje się to proste. Korzystanie z kreatywności nie jest wcale proste. Wymaga odwagi, umiejętności myślenia, zrozumienia swoich potrzeb i potrzeb innych, a często i specjalnych umiejętności, by to nie było naiwne i prymitywne.