JustPaste.it

Korona – wirus nadziei

„Zobacz co ten sku***syn już narobił”  – mówi w sobotę pewien mężczyzna do kolegi w hipermarkecie, komentując puste półki i tłumy przy kasie z koszykami panicznie napakowanymi zapasami żywności. Tak, „narobił” już dużo i nie wiadomo ile jeszcze „narobi”. Ale trzeba uczciwie przyznać, że to co „robi” sam wirus na dzień dzisiejszy jest zaledwie znikomym promilem tego co w związku z jego obecnością robi ludzkość.

Bynajmniej nie oceniam, że to co robimy jest niewłaściwe czy przesadzone, nawet z zarzutami o sianie paniki przez media byłbym bardzo ostrożny – bo w tym co jedni ocenią jako sianie strachu inni słusznie dostrzegą skuteczną formę edukacji w zakresie higieny i podstawowych nawyków istotnie redukujących tempo rozprzestrzeniania się i zasięg wirusa. Zauważam jedynie fakt, że nasza odpowiedź na nagłe zagrożenie (realne czy przesadzone) jakim okazał wirus jest zdumiewająco potężna. I to mnie napawa ogromną nadzieją. Okazuje się bowiem, że my – ludzkość – jesteśmy w stanie praktycznie z dnia na dzień zmienić nasze zachowania po to by uniknąć zagrożenia. Jesteśmy w stanie zaakceptować niedogodności i zaadoptować się szybko do nowych warunków po to by przetrwać.

Nagle okazuje się, że tysiące fabryk mogą wstrzymać produkcję, że miliony osób mogą zrezygnować z podróży lotniczych, że setki milionów ludzi będzie prawdopodobnie musiało trochę dłużej korzystać ze swojego starego smartfona, samochodu, czy pralki. Że będziemy pewnie skazani na więcej trudności i niewygód – ale te nas przecież nie zabiją ponieważ jesteśmy zdolni do szybkiej adaptacji!

Co więcej, bardzo wielu z nas zobaczyło w ostatnich dniach jak fałszywym założeniem jest upatrywanie bezpieczeństwa w majątku, finansach, wskaźnikach wzrostu ekonomicznego. To co się naprawdę liczy to zdolność ludzkości do samoorganizacji i współdziałania w obliczu niespodziewanych zmian, zdolność do dostarczania sobie na czas środków potrzebnych do życia na tej planecie. Paniczne gromadzenie zapasów „dla siebie” to droga do samozagłady, nawet przy stosunkowo niewielkich zewnętrznych zagrożeniach . Zdolność mądrego współdziałania w dzieleniu się tym czego potrzebujemy do życia to droga do normalnego funkcjonowania nawet w bardzo niepewnych czasach.

Mam mocne wewnętrzne przekonanie, że już wkrótce opanujemy ten kryzys. Mam jednak również głęboką nadzieję, że nie stanie się to zbyt szybko i zbyt bezboleśnie dla nas – ludzkości. Tak jak ciężka choroba skłania człowieka do przestawienia priorytetów i zmiany złych nawyków tak obecny kryzys może być potężną lekcją, z której ludzkość wyjdzie mądrzejsza, bardziej dojrzała, bardziej odpowiedzialna.

Nie uciekniemy np. przed konsekwencjami katastrofy ekologicznej i klimatycznej, którą sprowadzamy na siebie własną zbiorową głupotą i złymi nawykami, ale w czasie choroby możemy przecież przejrzeć na oczy i zobaczyć, że da się żyć inaczej. Może więc po wstaniu z łóżka, ludzkość zamiast sięgnąć po kolejnego papierosa wybierze spacer po lesie…