JustPaste.it

Odejdź i oszczędź sobie wstydu.

 

 

 

 

Odejdź i oszczędź sobie wstydu

 

 

Szanowna Pani Prezes nie raczyła swoim lotnym umysłem ogarnąć, że jeśli już porównywać obecną sytuację do stanu wojennego, to po stronie towarzysza Jaruzelskiego staje ona i jej środowisko, wzbogacone o polityków Koalicji Obywatelskiej i ich medialnych cyngli oraz dyżurnych celebrytów, mających ciężką alergię na skrót „PiS”.

Gdyby sytuacja nie była tak poważna, można byłoby skwitować ją jednym stwierdzeniem: zabawna jest opozycja w Polsce, jak rozkapryszony bachor, który wpada w histerię, bo nie dostał ulubionej zabawki. „Zabawką” jest oczywiście władza, którą wyborcy odebrali lewactwu, a to, oderwane po raz drugi od władzy, nie może się pogodzić z wolą narodu wyrażoną w demokratycznych wyborach, więc ogłasza, że demokracji nie ma. Wzywająca dziś do „walki o wolne sądy” opozycja, sama będąc u władzy, przymierzała się do reformy sądów, a Krzysztof Kwiatkowski, minister sprawiedliwości u Tuska, w 2010 r. snuł rozważania na temat braku weryfikacji środowiska sędziowskiego po 1989 r. i skupieniu się na weryfikacji pracy sędziów oraz postępowaniach dyscyplinarnych wobec nich. Dziś, kiedy Prawo i Sprawiedliwość usiłuje zapanować nad sędziowską samowolą, Platforma krzyczy coś o kagańcu. Warto jednak podkreślić, że co innego polityczne pyskówki, które od czasu schamienia Sejmu dzięki wprowadzeniu doń intelektualnej patologii w osobach Janusza Palikota czy ostatnio Klaudii Jachiry na nikim nie robią już wrażenia, a co innego błagania o interwencję w Polsce.

To już nie jest nawet kwik oderwanej od koryta patointeligencji, ale po prostu zdrada. Jej przykład dała ostatnio I Prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Gersdorf, która wysmażyła oświadczenie o końcu demokracji, wprowadzaniu „ustawy kagańcowej” i bredziła coś o stanie wojennym.

Szanowna Pani Prezes nie raczyła swoim lotnym umysłem ogarnąć, że jeśli już porównywać obecną sytuację do stanu wojennego, to po stronie towarzysza Jaruzelskiego staje ona i jej środowisko, wzbogacone o polityków Koalicji Obywatelskiej i ich medialnych cyngli oraz dyżurnych celebrytów, mających ciężką alergię na skrót „PiS”. Wszak to oni zachęceni przez Donalda Tuska zamierzają rozwijać metodę „ulica i zagranica”, bo przecież niedoszły „zbawca” totalnych wprost im to zalecił. Gersdorf więc lata po Europie i opowiada niestworzone brednie o Polsce, licząc na zewnętrzną interwencję.

 

 

Dziś Małgorzata Gersdorf pisze coś o zbrukaniu zaszczytnego miana sędziego „słowami byłego prokuratora i członka Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej o pożądanej przez władze »mentalności służebnej« sędziów.” Po pierwsze, gdyby środowisko prawnicze zostało zweryfikowane po 1989 r., nie byłoby w nim pewnie i tego prokuratora, i paru kolegów po fachu pani prezes. To, że tak się nie stało, to wina środowiska, więc pretensje do siebie. Po drugie, sędzia ma służyć Polsce i Polakom. Po to jest i na tym się jego rola zaczyna i kończy. Tego chcą Polacy i tego wymaga od sędziowskiej kasty obecna władza. Pani Gersdorf najwyraźniej marzy się inna mentalność. Może mentalność sędziego Milewskiego, który „stawał na baczność” przed rzekomym telefonem od premiera Tuska i obiecywał mu dogodne terminy i skład sędziowski w procesie? A może mentalność byłego już (na szczęście) sędziego Wojciecha Łączewskiego, który będąc czynnym sędzią zabrał się za udzielanie rad rzekomemu Tomaszowi Lisowi w kwestii walki z nielubianą władzą? A może jej własna? Pani prezes jest tak apolityczna, że razem z KOD-em latała palić świeczki w ramach protestu „w obronie” Sądu Najwyższego, a przyłapana na gorącym uczynku twierdziła, że naród widział co innego, niż widział i że powinien bardziej wierzyć jej niż swoim oczom.

To jedynie utwierdza społeczeństwo w przekonaniu, że sądy są dziś ostatnim bastionem postkomuny. I że nie będziemy żyli w normalnym, demokratycznym państwie, póki władza sądownicza będzie pozostawała poza wszelką kontrolą i odpowiedzialnością.

Szanowna Pani Prezes, trzeba było nie obrażać Polaków kuriozalnymi wyrokami, trzeba było się „oczyścić” po 1989 r., to dziś Pani środowisko nie mierzyłoby się z pogardą społeczeństwa. Sędziowie na swoją opinię wśród Polaków sami ciężko i solidnie zapracowali. Jeśli ogłaszają się nadzwyczajną kastą, oświadczają, że pragną zemsty, skazują babcię, która z głodu ukradnie kostkę masła na więzienie i uniewinniają kolegę po fachu czy innego celebrytę za jawne łamanie prawa, to niech nie liczą na ludzki szacunek. Ani na to, że społeczeństwo będzie w obronie ich wygody sterczeć nocami pod Sejmem. Rząd usiłuje dziś naprawić sytuację. Przekonać naród, że sędziowie nie stoją ponad prawem, że jako trzecia władza podlegają władzy narodu, a Pani środowisko robi wszystko, by utrzymać patologiczny układ. Atakując polskie państwo i władze komunałami na poziomie Mateusza Kijowskiego, pani prezes także solidnie na społeczną niechęć pracuje. I ma rację prezydent Andrzej Duda, że jako prawnik wstydzi się za poziom Małgorzaty Gersdorf. Każdemu przyzwoitemu człowiekowi jest zwyczajnie wstyd. I to jest najłagodniejsze odczucie. Kiedyś tego rodzaju zdrada była karana co najmniej infamią. Albo i gorzej, tylko za wskazanie, jak karano kiedyś zdradę, dziś sądy orzekają kary, więc niewiele osób ma odwagę ten rodzaj odpłaty wymieniać.

Na razie pani prezes i jej upolitycznieni koledzy, walczący z demokratycznie wybraną władzą, mają wielkie szczęście, że żyją w Polsce, a nie w Niemczech czy Francji. Tam za podobne wyskoki prawdopodobnie byliby już poza zawodem. I pozostaje tylko mieć nadzieję, że w Polsce w końcu zapanuje demokracja na tak upragnionym przez nich zachodnim poziomie i sędziowie wreszcie zaczną podlegać władzy i ponosić konsekwencje swojego postępowania. Skończymy wtedy z patologią postokrągłostołową. I może będziemy wreszcie mieli normalne sądy. Bez funkcjonariuszki opozycji w todze I Prezesa Sądu Najwyższego i jej równie upolitycznionych kolegów, obrażających sprawiedliwość, która podobno jest ostoją mocy i trwałości Rzeczypospolitej.

 

Autor: warszawskagazeta.pl