JustPaste.it

Rodzina matki - Lejcyki

Pozazdrościłem Zdzisławowi Sadowskiemu sukcesów w poszukiwaniu moich przodków (ze strony ojca), więc powiedziałem sobie to ja poszukam przodków ze strony matki

Pozazdrościłem Zdzisławowi Sadowskiemu sukcesów w poszukiwaniu moich przodków (ze strony ojca), więc powiedziałem sobie to ja poszukam przodków ze strony matki

 

Pozazdrościłem Zdzisławowi Sadowskiemu sukcesów w poszukiwaniu moich przodków (ze strony ojca), więc powiedziałem sobie to ja poszukam przodków ze strony matki. Na szczęście znałem dziadków ze strony matki: Józefa Lejcyka syna Ignacego urodzonego w 1888 r w Wohyń i Balbiny Chmielewskiej córki Feliksa urodzonej w 1891 r w Milanowie, którzy wzięli ślub  w 1912 r.    

Dziadek Józef miał  pięcioro rodzeństwa, braci Aleksandra ur. 21/1899 r, Stanisława ur. 70/1901 r, siostry Marię po mężu Surowiec, Walerię po mężu Kazubek, Ludwikę po mężu Stanisławie Rabczuk. Dziadek pracował jako fornal w majątku hrabiego Żółtowskiego w Milanowie. Niestety nie udało mi się znaleźć śladu Ignacego Lejcyka (chyba że źle było zapamiętane imię pradziadka). 

Babcia Balbina Chmielewska miała pięciu braci, Ludwika, Stanisława, Piotra, Wacława, Sylwestra. Dziadkowie Józef Lejcyk i Balbina Chmielewska, wzięli ślub prawdopodobnie w 1912 r.                                                  

W wypadku pradziadka Feliksa Chmielewskiego, udało mi się znaleźć datę jego urodzin w Grabowie, metryka 165/1872 r i datę ślubu z wdową Katarzyną Chulewicz 68/1890 r w Parczewie. Już rok później urodziła się moja babcia Balbina. To przykre, ale nic więcej nie udało mi się znaleźć o rodowodzie ze strony matki. Jak to porównać z moim rodowodem ze strony ojca.

Dziadkowie Józef i Balbina mieli w sumie 12-ścioro dzieci, ale przeżyło tylko 7-mioro: Stanisław ur. 1912 r, Kazimierz ur. w 1914 r, Maria ur. w 1921 r po mężu Julianie Spiczyńska, matka Zofia ur. 1925 r, Wincenty ur. 1928 r, Kunegunda ur. 1931 r po mężu Henryku Karasewicz i  Krystyna ur. 1937 r po mężu Marianie Czornak.

708acd7907af056b4959c8b17a7adfe9.jpg

 

Przed wybuchem II wojny światowej rodzina Lejcyków żyła sobie spokojnie i uprawiała gospodarstwo w Milanowie.

Rodzina matki w czasie okupacji musiała się ukrywać w Nasutowie, ze względu na niebezpieczeństwo aresztowania przez hitlerowców. Po skończeniu 18 lat matka Zosia przeniosła się do Warszawy, gdzie zastało ją Powstanie Warszawskie. Matka zgłosiła się do pomocy powstańcom  jako sanitariuszka i łączniczka, a po upadku powstania została wraz z innymi wywieziona do obozu do Berlina. Jej brat Kazimierz działał w partyzantce.

Jego oddział przejęła Armia Radziecka i skierowała go do szkoły lotniczej. Wujek Kazimierz latał na jednoosobowych samolotach zwiadowczych  (pilot za całe wyposażenie miał spadochron, pistolet, łopatkę i porcję żywności) na tyły frontu. Trzy razy był zestrzelony w tajdze, często w takim odludziu,             

że do najbliższych zabudowań wiejskich miał kilka dni marszu, a nawet dwa tygodnie. Jak Kazimierz z armią szli przez Milanów to zatrzymali transport, aby Kazik mógł od wujka Wacka (który prowadził gorzelnię), nabrać ile się da kanistrów gorzałki. Po zakończeniu wojny mama Zofia wróciła do Milanowa do rodziny. Matka chciała się uczyć i pracować. Wkrótce w poszukiwaniu pracy wyjechała do Lublina, gdzie poznała i wzięła ślub z ojcem Mieczysławem    Kostką.