JustPaste.it

Metoda na kreatywność - jak wpaść na POMYSŁ

Bardzo prosta, intuicyjna i bardzo skuteczna metoda, którą wykorzystują wszyscy ludzie bardzo kreatywni

Bardzo prosta, intuicyjna i bardzo skuteczna metoda, którą wykorzystują wszyscy ludzie bardzo kreatywni

 

Dla wielu osób to pytanie może się wydać absurdalne. No bo przecież niejeden ma pomysły z kapelusza i za bardzo nie wie, co z nimi zrobić. Wskaźnik temperamentów MBTI mówi, że są takie typy ludzi, którzy mają talent do wymyślania rzeczy, które wcześniej nie istniały (INFP, ENFP), choć są i inne typy, które nie wiedzieć jak by się wysilały, zawsze za dobry pomysł uznają coś, co już wcześniej istniało, zostało sprawdzone i okazało się efektywne (np. ESTJ) i tacy ludzie wpadają tylko na takie pomysły. Poniekąd ważne jest, aby wiedzieć jak w ogóle podkręcić swoją kreatywność i wpaść na coś, co będzie "tylko nasze" i jako takie da nam satysfakcję, jaką daje kreatywność.


Metoda, którą opiszę, wywodzi się z pewnego "ćwiczenia" dla krytyków i recenzentów filmowych, które to ćwiczenie daje pewnym ludziom dozę komfortu. Po prostu niektórym ludziom o wiele bardziej komfortowo jest obejrzeć najpierw końcówkę filmu, aby zaraz potem obejrzeć cały film.
Podobnie sprawa ma się z wpadaniem na pomysł.


Dzielimy nasze "poszukiwania" na dwa etapy:
1. Ustalamy co jest problemem, wyszukujemy wszystkie pytania i staramy się tak ująć cały model, aby w naszej subiektywnej ocenie najlepiej nadawał się do rozwiązania problemu. Trochę się z nim "pałujemy" ("bijemy głową w mur"), ale w momencie zbyt dużego nasilenia "pustki w głowie" przechodzimy do punktu 2.
2. W drugim punkcie wyobrażamy sobie siebie za jakiś konkretny czas (realna ocena ile zajmie nam rozwiązanie tego problemu) - na przykład 2 dni. Wyobrażamy sobie, że mamy już rozwiązanie tego problemu, mamy je w głowie i możemy na nie patrzeć, więc widzimy to rozwiązanie. Oczywiście oprócz pustki i kilku rozmytych abstrakcji nie wiadomo skąd nic nie widać, ale wyobrażamy sobie, że studiujemy to rozwiązanie przez jakąś chwilę, bo je mamy. Udajemy, że widzimy jego złożone elementy. Po minucie, lub dwóch powracamy do kroku pierwszego.

Powtarzamy te dwa kroki przynajmniej kilka razy. Możemy odnosić wrażenie, że za każdym razem, gdy przechodzimy z jednego kroku do drugiego, trochę spójności problemu się gubi, ale o to w tym chodzi i nie należy się przejmować. Powtarzamy te dwa kroki do momentu, gdy jesteśmy tak "zblokowani", że nie jesteśmy w stanie wykonać ani jednego kroku dalej (żadnego z dwóch kroków). Zostawiamy ten problem wtedy na jakiś konkretny czas (powiedzmy połowę z tego, ile trwało wykonanie kolejki następujących po sobie kroków 1 i 2), aż do momentu niemal pełnego komfortu świadomości i zaczynamy cały proces od nowa. Kiedy skończymy - powtarzamy cały proces - i tak do skutku.

Może się to wydawać łopatologiczne i bezsensowne, ale tak naprawdę osoby, które są bardzo silnie kreatywne i wpadają na naprawdę genialne pomysły takie "bujanie się" między tymi dwoma "krokami" uznają za naturalne i wręcz jest to wpisane w ich podświadomość jakby od urodzenia.