JustPaste.it

"Wiara''

 

Gdy los jest podły i piaskiem sypie
Gdy oczy twoje łzami zakryje
Gdy nie masz już w sercu żadnej nadziei
Ani tej wiary, że coś się zmieni

Gdy człowiek dla ciebie przestał być bratni
I bilans życia nie jest już dodatni
I kiedy patrzysz ze strachem w przyszłość
Trzymając w garści jedynie nicość

I kiedy białe przestaje być białe
A dookoła wszystko czarne się być zdaje
I nie cieszy cię już nic
A z rozpaczy serce zaczyna wyć

I nie wiesz już gdzie szukać pomocy
I myślisz, że nic cię już nigdy nie zaskoczy
A w myślach najgorsze scenariusze piszesz
Lecz nie możesz tego światu dziś wykszyczeć

To pamiętaj, że nie jesteś dziś z tym sam
Że jest ktoś, kto czeka i rękę ci da
I pomoże ci znów odzyskać dziecięcy świat
Przepełniony kolorami, jak za dawnych lat

Otwórz serce swoje dziś szeroko
I modlitwę z niego wznieś wysoko
Dzięki temu poczujesz że jesteś coś wart
I odzyskasz chęć do życia, tylko uwierz w ten fakt

Wiara to sens mojego bycia
Powiedziała starsza pani u schyłku swego życia
Kobieta schorowana, przez los doświadczona
Spracowana, zapomniana, mimo to zadowolona

Kiedyś, kiedy byłam młoda wszystko było inne
Wtedy moje serce i rozum było zbyt naiwne
Nie wiedziałam wówczas co to wiara, kto to Bóg
W sumie można by powiedzieć, że to był mój wróg

Kiedy byłam młoda szalało serce moje
Hulaj dusza, piekła nie ma, mówiłam to sobie
Jednak z czasem ja dostrzegłam, że robię źle
Że życie w tym szale zatraca swój sens

Kiedy wyszłam za mąż, urodziłam dzieci
Wtedy zobaczyłam jak ten czas szybko pędzi
Zrozumiałam, że czasu cofnąć już nie mogę
Że to co zrobiłam zabieram w dalszą drogę

I coraz ciężej było mi przez życie iść
Mąż ode mnie odszedł, syn mój zaczął pić
Nie wiedziałam wtedy co ja złego robię
Dlaczego tyle tego spada na mą głowę

Aż pewnego dnia przechodząc obok kościoła
Usłyszałam jak z jego wnętrza głos jakiś mnie woła
Nie wiedząc czemu weszłam ja do środka
I usiadłam gdzieś na końcu, na drewnianych schodkach

Nagle w mojej głowie dziwnie zaszumiało
I ocknęłam się już w ławce z miną nieciekawą
Siedząc tam myślałam, co ja tutaj robię?
Przecież nigdy ja nie byłam w relacjach z tym Bogiem

Nie wiedzieć skąd dosiadła się dziewczynka
I nie mówiąc nic wręczyła mi paciorków kilka
Jeszcze wtedy nie wiedziałam jaka w nich jest moc
Że to jest różaniec i zawinęłam go w koc

Gdy do domu wróciłam wzięłam ten różaniec
Który był rozgrzany jak na piecu kamień
Od tamtego czasu odmawiam dziesiątki
W każdy dzień tygodnia z naciskiem na piątki

Bo to w piątek dokonała się moja przemiana
Kiedy kamień rozgrzał serce me do naszego Pana
Przez długie lata wiele wymodliłam
Dzięki wierze swojej życia ja nie utraciłam

I zyskałam więcej, niż bym mogła chcieć
Mam tą wiarę dzisiaj, której kiedyś nie mogłam mieć
Nie mogłam jej mieć, bo jej nie chciałam
Gdy było dobrze Boga nie szukałam

Na szczęście On pierwszy podał mi swą dłoń
I wyciągnął mnie z ciemności w której było zło
Wiara na nowo otworzyła mi drzwi
Chociaż syna pochowałam, on powiedział mi

Że teraz jest mu tam lepiej
Dzięki mojej modlitwie i głębokiej wierze
Bo to wiara ocala każde ludzkie życie
W wierze trwając życia swego nigdy nie stracicie

Mimo, że staruszka już u schyłku życia
Chce wam dać świadectwo wielkiej prawdy dzisiaj
Życie bywa różne i różnie się kończy
Bądźcie zatem czujni i miejcie otwarte na wszystko swe oczy

Obraz może zawierać: 1 osoba

 

Autor: facebook