JustPaste.it

O Pio

Ten świat nie stworzył Bóg lecz Anioły, które przez pychę wyszły z Nieba. Stąd kleszcze, pluskwy, dzuma i cholera, łańcuch pokarmowy i wielo inkarnacyjna wędrówka dusz

Ten świat nie stworzył Bóg lecz Anioły, które przez pychę wyszły z Nieba. Stąd kleszcze, pluskwy, dzuma i cholera, łańcuch pokarmowy i wielo inkarnacyjna wędrówka dusz

 

Przeczytałem pierwszy tom rozmów z O Pio. Wiedza ta ma imprimatur JPII czym była kanonizacja Świętego./świstak/ 

Mówi Wiesław Matuch.

Od strony praktycznej rozmowy z Ojcem Pio wyglądały następująco. Przychodziło się do mieszkania Pani Krysi w bloku, na ogół była już kolejka oczekujących w przedpokoju. Wiedza Ojca Pio czekała gotowa do przekazania. W tle zawsze słychać było nastawiony odbiornik ze stacją Radia Maryja, tak aby można było posłuchać audycji i modlitw, a przy okazji radio zagłuszało rozmowy z Ojcem, które odbywały się obok w pokoju. Średnio trwały 20 minut. Nie zawsze były to rozmowy z Ojcem. Wiedza Ojca Pio przekazywana była również poprzez Anioła Stróża Ojca. Zastępowała Go często Teresa Neuman. Schodzili tak samo różni świeci, ale nie do każdego.

Wiedza Ojca Pio była fascynująca. Każdy mógł odnaleźć w rozmowach to czego potrzebował na dany czas. Pani Krysia była normalną kobietą, zamężną z trójką dzieci. Mąż bardzo dbał o dom. Kiedy z rana wychodził do pracy – w tym czasie odbywały się rozmowy, początkowo do 16 a pod koniec już do godz. 13. Tak zarządził sam Ojciec. Ciekawostką było to – opowiadała mi o tym sama Pani Krysia – jak dzieci były małe cały czas widziały Ojca Pio. Ubrany jak dawniej w habit. Gdy podrosły, ten dar został im cofnięty. Kiedy Pani Krysia poprosiła kolejną osobę na rozmowę, siadała na krześle a rozmówca obok na drugim. Pytała co słychać, jak się sprawy mają? Trwało to minutę może dwie. Nagle w rozmowę włączał się Ojciec. Pani Krysia robiła grymas wycofania na twarzy, jakby jej dusza wychodziła z ciała. Faktycznie tak było. Wchodził w jej ciało Ojciec Pio. Następował pełny spokój, równowaga ciała, zamknięte oczy. Przeżegnał się, powiedział: „pokój z tobą” i rzekł – „Jestem Ojciec Pio”.

W tym momencie każdy klękał na dwa kolana z szacunku, że rozmawia z przybyszem z Nieba. Ale Ojciec po chwili zawsze prosił: „usiądź synu/córko”. Dalsza część rozmowy odbywała się już na siedząco na ogół ze łzami w oczach. Wiedza Ojca Pio płynęła z Nieba, jak sumień. Większość osób miała spisane pytania na kartkach. Ojciec najpierw sam od siebie mówił przez dłuższą chwilę, następnie rzekł: „teraz pytaj co chcesz wiedzieć”. Wiem z własnego doświadczenia, że na niektóre pytania (raczej za głębokie, nie na poziomie pojmowania umysłowego, w jakim w danej chwili byłem) – odpowiadał: „tego pytania nie było”. W następnych latach na to samo pytanie, była już odpowiedź.

Wiedza Ojca Pio zawsze trwała w pogotowiu. Gdy chodzi o listy na które również Ojciec odpowiadał, to rzecz miała się następująco. Wiem z relacji samej Pani Krystyny. – Kiedy jeszcze była w kuchni i kończyła zmywać naczynia, lub robiła inne czynności, często zerkała okiem czy Ojciec jest w pokoju obok. Pojawiał się nagle, przechodził przez ściany i siadał w fotelu. Wybierał listy do odpowiedzi. Był w postaci fizycznej, po staremu – w habicie. Kiedy skończyła sprawy w kuchni szła do pokoju, siadała za biurkiem, Ojciec naprzeciwko. Osobiście wybierał listy, Krystyna Mu je czytała, a pod pytaniami pisała odpowiedzi dyktowane przez Ojca. Zawsze było podobnie. Raz Ojciec Pio przyszedł w pełnej chwale do Krystyny. Gdy Go zobaczyła – miesiąc czasu płakała, nie mogła się uspokoić, straciła ochotę do dalszego życia – tak był piękny. W stanie wojennym walizki z listami musiała przenieść na działkę. Pod jej oknami ZOMO strzelało gazem do ludzi, aresztowania, itd. Było niebezpiecznie. Krystyna miała już wcześniej doświadczenia z władzami. Prześladowano ją, przesłuchiwana przez bezpiekę, zmieniała miejsce zamieszkania. Chciano ją kupić, by informowała kto przychodzi na rozmowy, itp.  Gdy chodzi o rozmowy z Janem Pawłem II, to odbywały się one w Kurii Krakowskiej. Krystyna jeździła i na miejscu odbywał się kontakt. Wówczas Jan Paweł był biskupem, a potem kardynałem. To wiem od samej Pani Krystyny. Natomiast gdy Karol Wojtyła został papieżem i zamieszkał w Watykanie, pośrednikiem stał się Dyrektor Radia Watykańskiego. Często bywał w Polsce, miał rozmowy z Ojcem. Posiadał doskonały kontakt z Janem Pawłem II – wiedzieli o sobie, łączyła ich tajemnica rozmów z Ojcem Pio. Jan Paweł pisał list następnie szef Radia przyjeżdżał do Polski na rozmowy i przedstawiał list Ojcu. Na pytania papieża odpowiadał podczas rozmowy. Tak było przez wiele lat. Jako interesującą informację podam, którą mi z kolei Ojciec Pio powiedział na rozmowie: „Papież ma już osobisty, bezpośredni kontakt z zaświatami” .

O PIO

ŻYCIORYS ŚWIĘTEGO OJCA PIO (1887-1968)

Ojciec Pio z Pietrelciny to zwykły człowiek, mędrzec i jednocześnie mistyk. Ukryta miłość do Jezusa sprawiła, że upodobnił się do Niego, wynikiem czego pojawiły się na jego ciele stygmaty a w duszy niezwykłe dary.

Francesco Forgione przyszedł na świat w Pietrelcina w południowych Włoszech 25 maja 1887 r.  Jego mama Peppa mówiła, że był niepodobny do innych chłopców: ,,nigdy nie był niegrzeczny, czy źle się zachowywał”. Był niezwykłym dzieckiem. Od piątego roku życia miewał wizje Nieba. W wieku 12 lat przyjął sakramenty, I Komunię Świętą i bierzmowanie.

Prowadził dość ascetyczny styl życia. Wskutek umartwień i słabego zdrowia, bliski był śmierci. W pewnym momencie życia zdecydował się przyjąć franciszkański habit Kapucynów, rozpoczynając nowicjat – a wraz z nim intensywne życie, nauki i duchowości. Przyjął imię zakonne brata Pio z Petrelciny.

W roku 1910 otrzymał święcenia kapłańskie w katedrze Benevento. W lipcu 1916 roku Ojciec Pio został wysłany do klasztoru w San Giovanni Rotondo i tam przebywał aż do śmierci.

Ojciec Pio otrzymał stygmaty z rąk niezwykłej postaci 20 września 1918 roku, gdy modlił się przed krzyżem umieszczonym na chórze starego kościółka. Rany stygmatów pozostały otwarte i krwawiące przez pięćdziesiąt lat. Tuż przed śmiercią zniknęły. Z tego powody do San Giovanni Rotondo przyjeżdżało mnóstwo ludzi: lekarze, naukowcy, dziennikarze, fotoreporterzy i zwyczajni ludzie, chcąc zobaczyć ,,niezwykłego braciszka”.

Tak mówił o stygmatach: ,,Cóż mogę powiedzieć ci o moim ukrzyżowaniu? Mój Boże! Co za wstyd i co za upokorzenie odczuwam gdy próbuję opowiedzieć komuś co uczyniłeś mi, twemu nędznemu stworzeniu! Stało się to rankiem 20-go (września) — byłem na chórze, po odprawieniu Mszy świętej, gdy niespodziewanie ogarnął mnie błogi spokój podobny do miłego snu. Wszystkie zmysły mojej duszy, wewnętrzne i zewnętrzne, znajdowały się w stanie niewypowiedzianego spokoju. Wewnątrz mnie i wokół panowała głęboka cisza, przejął mnie pokój i potem w mgnieniu oka odczułem nagle całkowite opuszczenie wraz z kompletnym oderwaniem się od wszystkiego. Gdy to się działo zobaczyłem tajemniczą postać, podobną do tej którą już widziałem 5-tego sierpnia, jedyna różnica była w tym, że z Jego rąk, nóg, i z boku kapała krew. Ten widok przestraszył mnie: tego co czułem w tym momencie nie da się opisać. Myślałem, że umrę — i umarłbym — gdyby Pan nie interweniował i nie podtrzymał mego serca, które omalże nie rozsadziło mi piersi. Zjawisko zniknęło a ja zdałem sobie sprawę, że moje ręce, stopy, i bok były przebite i sączyły krew. Możesz wyobrazić sobie mękę jaką odczuwałem wówczas i jaką niemalże odczuwam każdego dnia. Rana serca nieprzerwanie krwawi, zwłaszcza od czwartku wieczór do soboty. Mój Boże, umieram z bólu, męki i wstydu jaki odczuwam w głębi duszy. Boję się, że wykrwawię się na śmierć! Mam nadzieję, że Bóg słyszy moje jęki i odwróci tę rzecz ode mnie.”

Doświadczał przez wiele lat cierpień duchowych, a bóle swych ran znosił z zadziwiającą pogodą. Przyjmował w milczeniu liczne uwagi przełożonych, a zawsze milczał w obliczu oszczerstw. Kiedy miał być poddany badaniom i restrykcjom w swej duszpasterskiej posłudze, przyjął to wszystko z głęboką pokorą i poddaniem. Wobec niesprawiedliwych oskarżeń i pomówień zawsze milczał.

 

23 maja i 17 czerwca 1923 roku Kongregacja Św. Oficjum nałożyła na Ojca Pio ograniczenia na kontakty z ludźmi. Lecz pod koniec czerwca na prośbę ludności z powrotem mógł On odprawiać Msze św. Niestety – jeszcze raz w 1931 roku otrzymał zakaz sprawowania funkcji kapłańskich za wyjątkiem prywatnego sprawowania Mszy św. Prawo do spowiedzi wiernych i odprawiania Mszy św. przywrócono Mu dopiero w 1933 roku.

 

5 maja 1956 roku Ojciec Pio otworzył założony przez siebie szpital nazwany Domem Ulgi w Cierpieniu (na rozmowie z Ojcem Pio w Krakowie, powiedział do mnie: „gdybym mógł zburzyłbym już ten szpital, bo leczą się w nim wyłącznie dzieci prominentów, a miał być dla biednych).

 

Śmierć śmierć Ojca Pio nastąpiła w dniu 23 września 1968 roku, o 2.30 rano, w wieku 81 lat. Na Jego pogrzeb przybyły nadzwyczaj liczne rzesze, około 100 tysięcy osób.

 

W dniu 20 lutego 1971 roku, papież Paweł VI, przemawiając do Przełożonych Zakonu Kapucynów, powiedział o nim: “Patrzcie, jaką miał sławę, jak wielu ludzi zjednoczył przy sobie! Ale dlaczego? Może był filozofem? Może był mędrcem? Może miał jakieś środki do dyspozycji? Dlatego, że odprawiał pokornie Mszę świętą, spowiadał od rana do wieczora i był, trudno to wypowiedzieć, naznaczony stygmatami naszego Pana Jezusa Chrystusa. Był człowiekiem modlitwy i cierpienia”.

2 maja 1999 roku, podczas uroczystej Koncelebry Eucharystycznej na placu Św. Piotra w Rzymie, Ojciec Święty Jan Paweł II, na mocy władzy apostolskiej ogłosił Błogosławionym Sługę Bożego Pio z Pietrelciny, wyznaczając jego liturgiczne wspomnienie na dzień 23 września. Kanonizacja Ojca Pio miała miejsce 16 czerwca 2002 roku na Placu św. Piotra w Rzymie.

 

NIEZWYKŁE UMIEJĘTNOŚCI OJCA PIO

 

Zapachy fiołków

Zapach Ojca Pio – fenomen ten pozwalał na odczuwanie obecności Ojca poprzez charakterystyczny dla niego aromat (zapach fiołków – sam tego wielokrotnie doświadczyłem). Ów zapach wydobywał się z jego ciała, ubrań lub przedmiotów które dotknął. Czasem był wyczuwalny w różnych miejscach, również w innych krajach. Dzieje się to do dziś, już po śmierci Ojca Pio. Zapach jako znak, że jest w pobliżu.

 

Jasnowidzenie

Dzięki wyjątkowej zdolności Ojciec Pio mógł spoglądać do wnętrza człowieka. Ten dar szczególnie objawiał się podczas spowiedzi. Na rozmowach w Krakowie z Ojcem Pio przez Panią Krystynę, wiedział wszystko o nas. Wypowiadał każdemu osobiście jego tajemnice z życia. Mnie również. Przekazał mi wiedzę o mojej przyszłości – jak ona będzie wyglądała. Do tej pory wszystko się zrealizowało. Mnóstwo zdarzeń mógłbym podać, jak Ojciec Pio przewidywał co się za chwilę lub później stanie. Słyszałem to bezpośrednio od Niego. Wszystko się sprawdziło co do joty.

 

Ojciec Pio wysłuchuje modlitw, jest wielkim pośrednikiem

Modlitwy za życia Ojca Pio były szczególnie skuteczne. Ale po śmierci również. Kidy przychodził do Nowej Huty ludzie na rozmowach z Nim prosili o różne łaski. I działy się. Sama Pani Krystyna opowiadała mi, jak Ojciec kazał jej jeździć do Przemyśla. Tam były rozmowy grupowe. Odpowiadał na pytania i niektórych uzdrawiał na miejscu. Po śmierci Pani Krysi i zakończeniu rozmów, które trwały za życia i po śmierci Ojca Pio łącznie co najmniej 50 lat – do dziś ludzie modlący się za Jego wstawiennictwem doświadczają wielu łask.

Bilokacja

Jeden z tajemniczych darów jaki Ojciec Pio posiadał, to dar bilokacji. Objawiało się to tym –  był fizycznie obecny w jednym miejscu, ale jednocześnie doświadczano jego obecności także gdzie indziej. Istnieją dowody na to, że od czasu wystąpienia z armii w r. 1916 Ojciec Pio nigdy nie opuścił San Giovanni Rotondo, a jednak był widziany w wielu miejscach na świecie, nawet w Kalifornii. Spytałem o tą kwestię Ojca Pio osobiście na rozmowie. Powiedział, że „dusza potrafi się rozszczepiać”. Ojca Pio widziano nawet w 5 miejscach jednocześnie.

Błogosławiony Don Orione mówił o darze bilokacji Ojca Pio. Powiedział on: „Byłem w kościele św. Piotra w Rzymie, aby wziąć udział w uroczystościach beatyfikacyjnych św. Teresy. Był tam również Ojciec Pio pomimo faktu, iż w tym samym czasie był on również w swoim klasztorze. Widziałem go. Uśmiechał się i poprzez tłum ludzi zbliżał się w moim kierunku. Jednak, kiedy był już całkiem blisko mnie, zniknął”.

 

To czego oficjalne źródła nie podają

Oczywiście znacznie różni się wiedza, jaką nam Ojciec Pio przekazywał w Nowej Hucie, niż ta co zawarta została w tysiącach książek na Jego temat. W tych książkach nic nie wyszło na jaw, i żadna wiedza z Nieba nie dostała się do nich. Zwykłe kościelne książki. Ja przeczytałem prawie wszystkie o Ojcu Pio, by coś tam znaleźć z wyższych sfer. Nic. Ogromna różnica. Natomiast Ojciec Pio umiał się dostosowywać do świadomości rozmówcy w Nowej Hucie. Jak widział, że dana osoba nie jest w stanie więcej zrozumieć, to nie mówił nigdy o nowej-starej wiedzy z Nieba. Wszystko pozostawało po kościelnemu. Zdecydowana większość rozmawiających z Ojcem Pio nic nie wiedziała. Ojciec szanował niewiedzę innych. Schodził do ich poziomu umysłowego. To co kościół wydał po śmierci i za życia Ojca Pio, to jedynie malutki promyk wiedzy. Pozostaje nadal dla kościoła tajemnicą kim naprawdę był Ojciec Pio, jaką misję miał spełnić, jaką spełnia nadal. I ewentualnie Jego spadkobiercy, którzy otrzymali poznanie tej wiedzy z zaświatów.

Niezwykłym fenomenem Ojca Pio było również to, że przez 50 lat nie dał się nikomu sfotografować. Z całego świata przyjeżdżali do Ojca Pio choćby tylko po to, by mieć z nim zdjęcie. Niestety fotki nie wychodziły. Dlatego nie ma fotografii z młodych lat Ojca Pio, poza paroma. 50 lat pustki fotograficznej i filmowej. Ludzie zaczęli nalegać na przełożonych, aby przemówili do Ojca Pio i dał się w końcu fotografować. Lecz On dalej twardo na „nie”. Użyto więc szlachetnego podstępu wobec niego. Nakazano mu pod ślubem posłuszeństwa, jaki składał wiele lat wcześniej, by dał się fotografować. Ojciec Pio z pokorą wykonał wolę przełożonych. I od tej pory zdjęcia wychodziły. Możemy się nimi cieszyć.

 

Życiorys Ojca Pio opracowałem na podstawie faktów historycznych i własnych przeżyć związanych z rozmowami pod Krakowem. Z Ojcem Pio rozmawiałem około 35 lat. Zdarzały się okresy, że nawet co dzień mogłem uczestniczyć w rozmowach. Ojciec sam mi proponował. Mówił, że przyjdzie czas kiedy rozmów nie będzie.

Wiesław Matuch   /prowadzi wiesiorynki na you tube/