JustPaste.it

Niemcy: uruchomiono telefon antyprzemocowy dla mężczyzn

DOM powinien być dla wszystkich dobrym, bezpiecznym miejscem. Epidemia koronawirusa ukazuje jeszcze wyraźniej, że może być też piekłem.

DOM powinien być dla wszystkich dobrym, bezpiecznym miejscem. Epidemia koronawirusa ukazuje jeszcze wyraźniej, że może być też piekłem.

 

W większości przypadków ofiarami przemocy domowej są kobiety i dzieci. Eksperci przyjmują, że tylko niewielki odsetek tego zjawiska wychodzi na jaw. Ofiarami domowej agresji mogą padać jednak także mężczyźni, co jest właściwie tematem tabu.

Nadrenia Północna-Westfalia i Bawaria uruchomiły z tego względu ogólnoniemiecki telefon antyprzemocowy dla mężczyzn. Pod bezpłatnym numerem 0 800 1239900 telefon czynny jest od zaraz. Pomyślany on jest jako wspyrcie dla mężczyzn, którzy padają np. ofiarami przemocy domowej czy przemocy o podłożu seksualnym, stalkingu lub zmuszani są do zawarcia małżeństwa.

Równe prawa

Przedstawiając ten projekt władze landowe zaznaczają, że chcą one tak samo zwalczać przemoc wobec kobiet  jak i mężczyzn. Na drodze intensywniejszej, ponadregionalnej współpracy tabuizowany temat przemocy wobec mężczyzn będzie skuteczniej trafiał do świadomości społeczeństwa. Obydwie szefowe odpowiednich resortów w Nadrenii Północnej-Westfalii i Bawarii wskazują przy tym na liczby Federalnego Urzędu Kryminalnego, który stwierdził, że w roku 2018 odsetek mężczyzn będących ofiarami przemocy w związkach partnerskich czy rodzinie lekko wzrósł do 18,7 proc. w porównaniu z rokiem 2017 (17,9 proc.). Oprócz telefonu antyprzemocowego dla mężczyzn, pod adresem www.maennerhilfetelefon.de istnieje także oferta poradnictwa w sieci.

Brak kontroli społecznej

Pierwsze dane pochodzące z okresu koronakryzysu zdają się potwierdzać to, o czym eksperci ostrzegają już od tygodni.

Telefon antyprzemocowy dla kobiet „Gewalt gegen Frauen" odnotowuje dużo więcej zgłoszeń. W ubiegłym tygodniu jego pracownicy mówili o wzroście rzędu 20 proc. Jeszcze do początku kwietnia liczba zgłoszeń była podobna jak w roku 2019. W obecnym wzroście tej liczby nietrudno jest dopatrzeć się związku z koronakryzysem. Nakaz pozostawania w domu, zamknięte szkoły, praca w skróconym wymiarze czasu i praca zdalna to czynniki dodatkowo stresujące rodziny mieszkające nierzadko w ciasnocie. Poza tym brak jest społecznej kontroli przez szkoły, przedszkola czy krąg znajomych i rodziny.

To, że raporty władz czy placówek pomocowych do tej pory nie wskazują jeszcze na wyraźny wzrost przemocy domowej jest zrozumiałe, ponieważ wiele takich incydentów nie jest zgłaszanych władzom albo w statystykach ujmowane są one dopiero później. Jak podaje Kinderschutzbund, organizacja pomocy dzieciom, wydziały ds. dzieci i młodzieży odbierają mniej zgłoszeń o krzywdzie dziejącej się dzieciom, co jednak nie oznacza, że nie ma ona miejsca. Zanim kraj nie zastygł w bezruchu z powodu koronawirusa około 60 proc. tych zgłoszeń pochodziło ze szkół, przedszkoli i od lekarzy-pediatrów - wyjaśnia prezes tej organizacji Heinz Hilgers.

 

Źródło: dw.com

Licencja: Creative Commons