Gdy bezradność zamienia się w styl
mierny bo temat ważny
ale pozór ją zwodzi
jak niestały kochanek
swym natchnieniem zapewnień
oszust zawsze na sprzedaż
Pełzną stare złudzenia
obraz dziwnym brzmi fałszem
kontur gubi swą ostrość
przemieszaną paletą
okłamanych kolorów
Wkrada się schematyczność
zła jałowa trywialność
treści mienią się kiczem
ramy lśnią na bazarze
Nagie prawdy i kłamstwa
znów w tych samych mundurkach
prześcigają się kunsztem
fałszowanych oznaczeń
w tandetnej ignorancji
farbowanych zapewnień
Efekt próchnieje blichtrem
oczekując na kasę
czas doradza naiwnym
jak dzieło przehandlować
geszefciarze nie kryją
że ich kusi warcholstwo
Tylko oczy pytają
znowu brnąc na pół ślepo
czemu mistrz cechu słabnie
czy był zręcznym kuglarzem
jak bronić wizerunku
gdy tło wokół szarzeje
Twarze kryją spojrzenia
płótna wstydzą się kresek
które czas niezbyt wprawnie
rozpiął na dni blejtramach
@JanuszD.