JustPaste.it

Po co się trawnik kosi?!

Buczenie. Silny, upierdliwy hałas nie wiadomo kiedy i jak długo. Jakby wielki odkurzacz sąsiada (który go włącza i wyłącza nawet z 5 razy w "sesji").

Jak pompowanie liści dmuchawą, druga wynaturzona głupota, może tak w ogóle ustanowiona tylko jako że dla zarejestrowanych polskich bezrobotnych.
Skąd jest frazeologizm "liście pompować"? Bo do tego pasuje nieźle.

I co potem robią z tą trawą miejską, pełną substancji smolistych?! Krowie pewnie dają jeść, nie? Jak urzędnik co tam stwierdzi, prędzej świnie jego "znajomy" wybije rolnikowi na plandemię jakiegoś H20N50 czy, wyśmiejmy, nitkowirusa. Po nitce do nadutrzymania, drania.
Wysoka, ekologiczna, normalna i bogata trawa ucinana zostaje bez ładu, estetyki. Bo poczucie ubóstwa (jakże katolickie dzisiaj) widocznie się tutaj realizuje, pod szumną ekologiczną
"trumną". Tak jak w kościele - ubóstwo ścian i mistyki, chyba że to ujmiemy że to bogactwo jak zardzewiałe sprzęty rdzewne - narosła skorupa nieużytecznie niszczy całość. Tak jak łyżka kuchenna tylko nominalnie nierdzewna (choć może dodaje żelaza do krwi).

W ogóle to dalsze porównania każdy sobie może sam znaleźć tylko trzeba wyrwać się z letargu. Syf jednej rzeczy jest podobny do syfu drugiej - odwzorowanie zbiorów niemal wyczerpujące w swej równomierności.

Pod kały psie to chyba głownie jest i żeby dziecko się nie zgubiło, było dostrzegalne przez matkę. Zakały...
Przed palaczostwem się ostrzega na samej paczce a tu substancje smoliste jak regularnie na balkonie przy ulicy (a jak daleko to osiada, nawet od średniej szerokością ulicy). Ludzie to chyba lubią bo pozwala na wyzwolenie nerwicowego pedantyzmu w jeszcze większym stopniu. Tak jak kał niemal gniazdujących albo już gniazdujących na balkonie gołębi, pozwala pani domu na temperację nudy (może jednorazowo ale Polak przecież jest wyuczony tzw. pozytywnego myślenia, cieszenia się z rzeczy małych - drobiazgów stałych i okolicznościowych).