JustPaste.it

Miłość nie myśli złego

Jak z grzechem postąpić

Jak z grzechem postąpić

 

"Aby się uwolnić od gniewu - co nie oznacza bynajmniej kultywowania jego odwrotności w postaci łagodnej słodyczy - trzeba przede wszystkim zrozumieć pożądanie."

Co to znaczy zrozumieć? Wyznaczyć kwanty zjawiska? Ale jak, skoro przestrzeni nie zdefiniowaliśmy oraz osi współrzędnych i wykresów funkcji?

W języku potocznym 'zrozumieć' znaczy pojąć na łapu capu, w widzimisiu.
Więc powyższe traktować można za frazes powstały z idealizmu, jakiego na eiobie jest tak bardzo pełno.

Rozumienie zła daje zło jeśli zabrakło aktywacji Łaski Uświęcającej. Czyli Ducha Świętości.

Nie da się zrobić z - czy też przy pomocy - rozumu pełni bo pełnię daje tylko Bóg. Mamy nie tylko zrozumienie analityczne. Jest rozumienie syntetyczne, świadomość syntetyczna. Inaczej zjawisko (duchowe, fizyczne - każde) będzie się rozbijać na elementy, powierzchowności atrybutów - które można drążyć na obszerne podręczniki. A nasza świadomość syntetyczna którą stanowi intuicja także jest jakoś niepełna, bo brakuje jej adekwatności uruchomienia i mocy. Lepiej jest więc polegać na Bogu, nawet jeśli jest się słabym grzesznikiem (byle nie ateistą czy dwulicowym letnim). Nawet po chrzcie człowiek jest słaby - wynika to z tego że Ziemia nie jest rajem.

To co z człowieka wychodzi to czyni go nieczystym. Jeśli zatem myślimy o czymś niedobrym przetwarzając to jakkolwiek, w pamięci, intelekcie, marzeniach, jakimkolwiek elemencie/systemie duszy to podtrzymujemy słabość bo aktem decyzji powzięliśmy wtedy zamiar kontynuacji obecności zła wewnątrz. Tak to działa. Wg św Pawła miłość (czyli np. dusza czysta) nie myśli o złym. Ani intelektualnie, ani sercem/pragnieniem - o tym. No potrzeba zdrowej absolutności, paradoksalnie. Inaczej człowiek przefilozofuje okazje do modlitwy do Ducha.

Nie pozbędziemy się zła myśląc jakby się go pozbyć bo to nie o samodzielność się rozchodzi. Mamy być zawsze dziećmi Ojca, który wg księdza Natanka ostatnio -- tak samo jak Jezus przyjął nasze człowieczeństwo i cierpiał na krzyżu.

Bóg się dla nas ofiarował a  n i e  jakoś tam dla Swego Ojca/Syna. Jego Syn nie musiał Go ani trochę przebłagać tylko nas przemienić. 613 nas nie obowiązuje literalnie ale duchowo, to bardziej była konkretyzacja na tamte warunki. Około Noego mieli jedynie 7 przykazań (nie licząc poleceń Boga "prywatnych", natchnień czy podobnych) i wtedy było z tym dobrze...

Będąc "przy" Bogu musimy przyjąć także, a raczej najpierw Jego Ducha. Bez żywiołu atmosfery nie ma dźwięków, komunikacji bo nie mają jak przechodzić.
Inaczej, nie można być przy Bogu będąc poza Bogiem, nie-w Bogu. On nie zna oddzieleń. I nie chce pamiętać grzechu, zresztą grzech to pomysł Jego przeciwnika.