Czy przyczynowość definiowana jest po prostu za pomocą rachunku prawdopodobieństwa?
Nie ma tak być. W świecie, po części za pomocą intuicji, tak samo założenia teoriomnogościowe (algorytmy komputerowe). Po drugiej części, za pomocą złożenia wielu kanonów Milla z systemami zmiennych wartości (rzeczywistoliczbowych, kategorii stanów) zjawisk (znajomość współczesnych chorób na wierchuszce metod "leczniczych").
To jest hybrydyzowanie nauki...
Tak funkcjonuje szczególnie fizjologia ale w przyczynowości nieścisłej (humanistycznej). Człowiek po wypadku niszczącym układ płucny jest oznaczany jako przypadek zgonu na covida (Polska!). Na łagodzenie zaziębienia jest stosowany gripex czy jakiś tam ibuprom a nie kontemplacja.
Aspiryna złączona z czymś może działać silniej - wtedy przyczyną nadmiernego działania nie była tabletka.
Determinizm ścisły, to implikacja: P(o) => S(o'). Przyczyna więc skutek. Ważne to jest w dedukowaniu.
Czy przyczyną wyrzucenia trójki (jestem chrześcijaninem!) na kości do gry jest spadek tej kości z ręki gracza?
Jeśli nie, to czy należy wprowadzić pojęcie przyczyny cząstkowej? - problem humanistyki, w tym farmacji
Kofaktor czy warunki dalekiego tła nie są przyczyną!!
Nie można za bardzo (chamsko) upraszczać bo nie można relatywizować. Kolor jest CMYK, RGB i HSV i już.
Tak jak sylogistyki Arystotelesa nie podważa się logiką modalną typu może, musi. Może, musi - to bardziej retoryka bo ilu było chrześcijan gorących.
Zdrowie nie ma pokwantowanych kofaktorów istotnych ale przyczynę wiary versus niewiary. Nie mylić z tzw. wiarą w ludzi (herezją antropocentryzmu).
Rozpatrzmy znaną kuleczkę z wypustkami
Przyczyną mutacji wirusów jest osłabienie odporności osobniczej.
Przyczyną covida jest stres (od strony powierzchownej - bo biorąc rozmiar gryp jako oczywisty - co nie znaczy wyczerpujący w adekwatności definicyjnej), covirus disease to korelat stresu a grypy i vir'y występują w tle a nie na pierwszym planie - nie są od niemal niczego istotnego "organizacyjnie" zależne (tym bardziej w męczennickiej Polsce). Ziółka pomijam w rozważaniach bo trzeba by je pić stale podczas sezonów. Wracając, do stresu przyczynia się życie przy braku wiary w Boga.
System implikacji oraz przyczyn jest pozornie 2-elementowy: osłabienie immunologi + wejście mikroba.
Pozornie bo zarówno patogen jak i osłabienie odporności mają jeden czynnik: stres z powodu złej duchowości.
Nie liczy się to co powierzchowne (zewnętrzne) ale to co jest wewnątrz.
Jedna jest przyczyna tej bestii. Praktyczny ateizm. Stres to zło a zło to niewiara. Nie mnożyć bytów ponad potrzebę.