JustPaste.it

W dziesiątą rocznicę ataku...

Około 8 rano 20 marca 1995, osoby dojeżdżające do pracy na zatłoczonej stacji tokijskiego metra zaczęły wyczuwać coś dziwnego. Niektórzy zaczęli kaszleć i z trudnością łapać oddech. Ci, którym udało się wydostać z metra na powierzchnię, zaczęli kasłać krwią, a piana wyciekała im z ust.

Kilka minut wcześniej pięciu wyznawców mało znanej apokaliptycznej grupy o nazwie Aum Shinrikyo (Najwyższa Prawda) używając zaostrzonych końcówek swoich parasoli przebiło plastikowe torby, zawierające śmiercionośny sarin - gaz podrażniający układ nerwowy. Ten sam gaz, którego używali hitlerowcy w obozach koncentracyjnych.

Chwilę potem uciekli ze stacji...

Dwanaście osób zmarło tego dnia, a ponad 5,5 tysiąca poniosło trwałe obrażenia. Stali się oni ofiarami najgorszego ataku terrorystycznego na japońskiej ziemi. Ten akt przemocy zdruzgotał obraz Japonii jako najbezpieczniejszego kraju na ziemi.

Dziś mija dokładnie 10 lat od tamtego wydarzenia. Co zmieniło się przez te dziesięć lat? Czy ukarano winnych i zadośćuczyniono ofiarom? Czy nie można było temu zapobiec? Czy nie było widocznych oznak, by przewidzieć ten akt okrucieństwa?

Prześledźmy historię sekty AUM w krótkim kalendarium:

    * Luty 1984 - Shoko Asahara zakłada sektę AUM Shinsen no Kai.
    * Lipiec 1987 - Grupa zmienia nazwę na AUM Shinrikyo.
    * 4 listopada 1989 - Tsutsumi Sakamoto, prawnik pomagający ludziom w walce z AUM, zostaje zamordowany razem z żoną, Satoko (29 l.) i jednorocznym synkiem, Tatsuhiko w ich domu w Yokohamie.
    * Luty 1990 - Asahara i 24 innych członków AUM startują w wyborach parlamentarnych, nikt z nich nie zostaje wybrany.
    * 27 czerwca 1994 - Członkowie AUM rozpylają gaz sarin w Matsumoto (prefektura Nagano), zabijając 7 osób i poważnie raniąc 4 kolejne.
    * 20 marca 1995 - Zwolennicy Asahary rozpylają sarin w tokijskim metrze, zabijając 12 osób i trwale okaleczając ponad 5,5 tys.
    * 22 marca 1995 - Policja dokonuje zmasowanych rewizji w siedzibie głównej AUM w prefekturze Yamanashi.
    * 16 maja 1995 - Asahara zostaje aresztowany.
    * 28 marca 1996 - Sąd Rejonowy w Tokio ogłasza bankructwo sekty.
    * 24 kwietnia 1996 - Rozpoczyna się proces Asahary. Asahara odmawia zeznań.
    * 24 kwietnia 1997 - Asahara twierdzi, że jest niewinny wszystkich zarzutów z wyjątkiem ataku przy użyciu gazu VX na byłego członka sekty.
    * 2 grudnia 1997 - Prokuratura redukuje ilość rannych w akcie oskarżenia, by przyśpieszyć przebieg procesu.
    * 27 grudnia 1999 - Sąd zarządza stały monitoring AUM na okres 5 lat.
    * 18 stycznia 2000 - AUM po raz pierwszy oficjalnie przyznaje, że Asahara brał udział w ataku. Sekta zmienia nazwę na Aleph, by odciąć się od przeszłości.
    * 4 października 2000 - Prokuratura po raz kolejny zmniejsza ilość zarzutów (z 17 do 13), by przyspieszyć wydanie wyroku.
    * 13 marca 2003 - Asahara milczy podczas swojego pierwszego przesłuchania.
    * 27 marca 2003 - drugie przesłuchanie lidera sekty. Asahara nadal milczy.
    * 10 kwietnia 2003 - Asahara milczy na trzecim przesłuchaniu. Sąd orzeka zakończenie śledztwa.
    * 24 kwietnia 2003 - Prokuratura wnosi o wyrok śmierci dla Asahary.
    * 31 października 2003 - Asahara nadal milczy, sąd orzeka zakończenie procesu.
    * 27 lutego 2004 - Sąd ogłasza wyrok. Asahara zostaje uznany winnym 13 przedstawianych mu zarzutów i skazany na karę śmierci.
    * Listopad 2004 - Aleph domaga się zakończenia okresu nadzoru nad grupą. Sąd okręgowy w Tokio orzeka jednak, że grupa nadal może stanowić zagrożenie i ogłasza kontynuowanie nadzoru.

A co z ofiarami? Czy otrzymały należną pomoc?

Mimo upływu tych 10 lat, rząd japoński jeszcze nie udzielił pomocy finansowej, medycznej i psychologicznej wszystkim ofiarom. "Przez ostatnich dziesięć lat wznosiliśmy te same prośby wobec rządu, ale do dnia dzisiejszego rząd nie wyciągnął do nas pomocnej dłoni" - przyznała w wywiadzie dla Kyodo News, Shizue Takahishi, która reprezentuje ofiary zamachu i ich rodziny.

Ofiary zamachu wytoczyły proces o bankructwo Aum, w którym sąd nakazał sekcie wypłatę blisko 2,8 miliarda jenów odszkodowania. Do dziś jednak nie mogą doczekać się wypłaty.

Sekta dzięki zmianie nazwy chciała uniknąć odpowiedzialności, lecz zabieg ten się nie udał, gdyż sąd postanowił, że Aleph ma obowiązek kontynuować zobowiązania finansowe AUM wobec ofiar.

Yuji Nakamura, prawnik reprezentujący ofiary przyznał, że dotychczas wypłacono zaledwie 800 milionów jenów, czyli tylko 30 procent pełnej kwoty odszkodowania. "Nawet te 30 procent to rezultat różnorodnych działań nas i naszych prawników przez te lata. Wytaczaliśmy procesy na własną rękę, uzyskiwaliśmy obietnice od rządu i mediów, i nadal mamy tylko 30 procent" - dodała Takahashi, której mąż zginął w zamachu.

Takahashi przyznała, że jeśli AUM nie jest w stanie zapłacić, rząd powinien przejąć te zobowiązania i wypłacić odszkodowania ofiarom. Uważa ona, że rząd jest odpowiedzialny za to, że nie zapobiegł atakowi.

"Dlaczego jest tak, że ofiary przestępstw zawsze na końcu przegrywają? Prawa Asahary i pozostałych liderów na procesie są zapewnione, mają prawo do uczciwego procesu i obrońcy z urzędu, a AUM dalej istnienie, gdy ofiary przestępstwa, takie jak my są zawsze pomijane" - dodała Minoru Kariya, której ojciec zginął w zamachu.

"To nie w porządku, że taka organizacja przestępcza wciąż istnieje. Nawet jeśli zmienili nazwę, korzeń ich nauk pozostał ten sam" - przyznała Shizue Takahishi.

Były członek AUM, który prosił o zachowanie anonimowości, ocenił swoich byłych przyjaciół z sekty następująco: "Oni wcale się nie zmienili. Nadal wierzą w doktrynę, której nauczył ich Asahara, doktrynę, która usprawiedliwia nawet morderstwo".

Członkowie obecnego Aleph temu zaprzeczają. Anonimowy członek sekty powiedział w wywiadzie dla The Guardian, że społeczeństwo nie ma się czego obawiać ze strony grupy. "Wierzymy, że jest złem odebranie życia" - oznajmił. "Po naszych siedzibach pełzają karaluchy, gdyż nawet ich nie zabijamy".

Wydarzenia ostatnich miesięcy mogą jednak rzucić cień wątpliwości na prawdziwość tych słów. Na jesieni poprzedniego roku członkini sekty zmarła w trakcie dziwacznego rytuału po wielokrotnym uderzeniu kijem bambusowym. Wcześniej w tym samym roku członek sekty zmarł w czasie "terapii termalnej", która polega na siedzeniu przez długi czas w wodzie o temperaturze powyżej 50 st. Grupa oficjalnie twierdzi, że porzuciła te praktyki...

Według danych agencji rządowych, obecnie Aleph liczy 1650 wyznawców w Japonii i 300 w Rosji.

Czy historia czegoś nas nauczy? Czy będzie trzeba czekać na kolejne ataki, by wyciągnąć wnioski na temat działalności sekt?

Nie zapomnijmy, że ci, którzy nie pamiętają historii, są skazani na jej powtarzanie.
Paweł Królak
20 marca 2005 r.

Wypowiedzi pochodzą z wywiadów dla Kyodo News oraz The Guardian.

 

Źródło: Paweł Królak