JustPaste.it

Fotele - przyjemnośc na krótkich nóżkach

Jeszcze kilkaset lat temu prawo do wygody mieli wyłącznie władcy i głowy wielkich rodów. Dla nich tworzono masywne, zdobione trony i wielkie wspaniałe fotele, w których najważniejsi w rodzinie wypoczywali z pokolenia na pokolenie. Reszta siadała (o ile w ogóle dostała zezwolenie) na stołkach, krzesłach lub zydelkach.

 

Zabawa w siadanie

 


Na francuskim dworze fotele były zarezerwowane tylko dla króla i zabraniano je zajmować komukolwiek innemu. Na krzesłach bez poręczy mogło zasiadać najbliższe otoczenie władcy. - pisze Witold Rybczyński w książce „Dom. Krótka historia idei”.- Stołków bez oparcia mieli prawo używać wyłącznie niektórzy ze szlachty, a twardych, składanych – najniższej rangi urzędnicy.

Skoro na dworze komfort zarezerwowany był dla koronowanych głów, wybitni stolarze także nie zaprzątali sobie fotelami głowy. Tworzyli meble do podziwiania, a nie dla czyjejkolwiek wygody. Podejście do tej tak istotnej dla ludzkości kwestii zmieniło się za czasów Ludwika XV. Wtedy pojawiły się pierwsze wygodne meble do siedzenia. Tę swoistą rewolucję zawdzięczamy królewskiej metresie Antoinette Poisson, szerokiej publiczności znanej jako madame de Pompadour, która rozbudziła zainteresowanie władcy rzeczami małymi, intymnymi i komfortowymi.

Ludzie, spędzający dotychczas większość czasu stadnie, wzorem monarchy, zapragnęli wreszcie intymności. Przytulne saloniki – rozmaite buduarki i świątynki dumania – stworzone do przyjmowania najbliższych przyjaciół, do ploteczek i miłosnego baraszkowania, zaczęły powstawać nie tylko na dworach, ale i w mieszczańskich domach. Ustawiano w nich wygodne kanapki, berżery, a także ekskluzywne szezlongi przeznaczone do leniuchowania w pozycji półleżącej. Najpopularniejszy był jednak wyściełany fotel; szeroki, głęboki i miękki.

Nie dla psa kiełbasa

W domu podświadomie każdy z nas wybiera miejsce, w którym czuje się najlepiej, najbezpieczniej. Jakże często jest to właśnie mebel, na którym spędzamy sporo czasu czytając, popijając napoje, rozmyślając – obszerny, pokryty mięciutką tapicerką, ustawiony koło kominka lub w bibliotece. Większość z nas ma taki ulubiony fotel; niechętnie ustępujemy go innym domownikom, gości sadzamy w nim tylko od wielkiego dzwonu, bezwzględnie pędzimy z niego psy i koty, choćbyśmy tolerowali ich wszystkie inne fanaberie.

Kształt i kolor fotela w zasadzie nie mają znaczenia. Jeden woli toczony z dębiny lub orzecha antyk, komuś spodoba się tapicerowana berżera z wydłużonymi siedzeniami, jeszcze ktoś inny wybierze nowoczesną konstrukcje z aluminiowych rurek lub giętej sklejki. Miłośnikom popartu spodobają się skórzane obicia w ostrych kolorach, wyprawione na wysoki połysk, fani angielskiego stylu wiejskiego nie przejdą obojętnie obok tradycyjnego uszaka w kwiecistej lub kraciastej „sukieneczce”, a minimaliści, których inspirują japońskie i skandynawskie wnętrza, wybiorą fotel o prostych geometrycznych liniach – w surowych spokojnych barwach, najchętniej bez wzorów.

Fotele z pamięcią

Kupując fotel – przyjaciela na lata – nie dajmy się zwieść. On musi być nie tylko ładny, ale i wygodny. Stworzono go przecież po to, aby pofolgować jednej z podstawowych potrzeb ludzkości, czyli dążeniu do relaksu. Projektanci, aby zrealizować pomysł i stworzyć coś nie tylko pięknego, ale i użytecznego, muszą doskonale znać anatomie człowieka, wiedzieć, w jakiej pozycji najlepiej odpoczywa kręgosłup. Dlatego wiele współczesnych wzorów imituje kształt ludzkiego ciała, ma wysuwane podnóżki, zagłówki i ruchome oparcia.

Tajemnica sukcesu kryje się także pod elegancką tapicerką. Materiał, z jakiego wykonano fotel, musi być miękki, sprężysty i trwały.

- Renomowane firmy stosują najnowsze osiągnięcia, czyli pianki poliuretanowe i lateks – mówi projektantka z salonu Szmidt & Szmidt Anna Kochman. – Niektóre tworzywa śmiało można nazwać inteligentnymi, gdyż obdarzone są „pamięcią”. Dzięki temu, że pianki zawsze wracają do pierwotnej formy, meble nie odkształcają się.


Czy autorka artykułu, który znaleźć można w dwumiesięczniku "WERANDA", w numerze 4/2001 (lipiec/sierpień), na stronie 44 - Joanna Halena, zmieniła nasz pogląd na fotel, mebel niby zwyczajny, lecz jak bardzo niezastąpiony po całym dniu pracy, lub w chwili błogiego lenistwa?