JustPaste.it

Duchowość i świat

Autor  - Wiesław Matuch
Wrocław, 23-11-2007

47919354ba297d7ccd3f6b0e76d62f7f.jpg

Wiele osób myśli, że świat jest czymś różnym od spraw duchowych. Tymczasem rozwój duchowy nigdy nie jest ucieczką od twardej rzeczywistości. Rozkwit wnętrza nie jest izolacją i zamykaniem się w sobie. W rozwoju ważne jest doświadczenie. Negując świat - stawiamy się poza doświadczeniem. Rzetelny rozwój pragnie rozpoznać znaczenie zjawisk w otaczającym świecie. Mądry człowiek jest ciekawy świata. Stawia sobie różne pytania, np. czy we Wszechświecie istnieją inne rasy i cywilizacje, i kto ich stworzył.

Teoria, że im bardziej odseparujemy się od świata, tym więcej zyskamy nieba, jest błędną koncepcją. Wyrzekając się siebie, odmawianie sobie przyjemności a w zamian poszukując cierpień i ofiar, jest wejściem na ścieżkę degradacji i chorób psychicznych. Rozwój duchowy i modlitwa polega raczej na akceptacji życia, takim jakie ono jest i nieustannym staraniu się zrozumienia jego różnych struktur, sprzeczności, napięć i zależności.

Niezwykle trudno modlić się i wzrastać duchowo nie wiedząc co się wokół nas dzieje. Wrażliwość w konfrontacji z życiem jest istotą modlitwy. Klepanie pacierzy, różańców i mantr, nic nikomu nie da. Podobnie uczęszczanie do świątyń i kaplic. Czy ktoś zauważył ludzi, którzy przystępują do Komunii świętej, że z miesiąca na miesiąc stają się lepsi? Mnie się wydaje, jak zaobserwowałem, że dzieci z rodzin ateistów są lepsze i rozsądniejsze.

To czego tradycja nas naucza - jest przeszłością, a prawda i rozwój nie może być czasem przeszłym. Gdyż prawda nigdy jeszcze nie została odkryta, a rozwój ma to do siebie, że kroczy w przód. Pamięć, która minęła, nie może być rzeczywistością tu i teraz. Prawda zawsze dotyczy naszego teraz, aktualnego odczuwania istnienia.

Prawda, rozwój czy medytacja, realizuje się poprzez doświadczenie doczesności, czasu aktualnego, na stałej obserwacji do wewnątrz siebie i na zewnątrz siebie. Pamięć ani czas nie mają wpływu na prawdę.

Błagania, korne modlitwy wznoszone do Boga, bicie się w piersi, wyznawanie win, do niczego nie prowadzi. To raczej pokrętna droga. Jest coś, co nie ma początku i końca, wieczny ruch, którego rozum nie jest w stanie uchwycić. Upokarzanie się wobec tej wspaniałej, wiecznej siły, nie ma najmniejszego sensu. Siła ta wcale od nas tego nie oczekuje.

Wszystkie modlitwy i nabożeństwa zostały wymyślone przez umysł, aby zbudować z nich pewną religijną teorię. A słabym i zagubionym sercom się spodobała i zaczęto ją w całym świecie rozpowszechniać. Ile przy okazji tej wyimaginowanej teorii zarobiono pieniędzy, to nie potrzeba o tym mówić. Na każdej chwytnej idei można zarobić ogromne pieniądze. Oczywiście tego typu czynności, dla rozwoju duchowego nie są potrzebne.

Prawda i rozwój wewnętrzny pojawia się wtedy, gdy wydobędziemy z siebie optymizm, uśmiech, życzliwość, spontaniczność i kochające serce otwarte dla każdego. Prawda to pokonywanie bólu, agresji i nienawiści.

Rozwój duchowy, który nie uwzględnia rzeczywistości, jest drogą do nikąd. Ważna jest jakość serca i rozumu, a nie ile wyklepie się pacierzy, albo ile wysłucha się kazań w kościele. Rozwój duchowy to czysty i bezbronny umysł i bezpojęciowe serce, lekkie i wielkie.

Jakiekolwiek ścieżki i praktyki z zakresu duchowości nikomu nic nie dadzą, czy to buddyjskie, hinduistyczne, czy katolickie. Wszystkie te kierunki i teorie wyprodukował człowiek w poszukiwaniu istoty wyższej od siebie, a gdy jej nie znalazł, postanowił na tym zarabiać pieniądze. Ani cel, ani pośrednie praktyki, nie są same w sobie celem. Cel jest nieogarniony, niepoznawalny. To, co widzimy oczami, jest jedynie jego przejawem.

Wszystkie ścieżki duchowe, mantry, różańce, odwoływanie się do Boga albo do diabła, to jedynie atrapy, których cechą charakterystyczną jest doprowadzenie do samouwielbienia, popularności i niezliczonych teorii, które człowiek bardzo lubi słuchać i tworzyć i oczywiście wszystko w przeliczeniu na pieniądze.

Gdy się to wszystko pokona, oczyści z tych naleciałości umysłu, charakteru i ludzkich potrzeb, może uda nam się chwycić przynajmniej palec Boga?

Jak najbardziej, osoba rozumiejąca to wszystko, może chodzić do kościoła, modlić się jak inni. To jej w niczym nie przeszkadza. W sercu zawsze jest niezależna i pozostaje ponad.

 

Źródło: http://www.sm.fki.pl/SMN.php?nr=duchowosc_i_swiat