JustPaste.it

Irlandia - dlaczego tu jestem - gwoli wyjasnienia

Wielu Polaków wyemigrowało z powodów finansowych. Część jednak postanowiła wyjechać z Polski również z innych powodów.

Wielu Polaków wyemigrowało z powodów finansowych. Część jednak postanowiła wyjechać z Polski również z innych powodów.

 

Aby wyjasnic wszelkie niejasnosci.

Nie jestem z tych, ktorzy odmawiali sobie jeansow, bo nie bylo pieniedzy. Nie jestem z tych, ktorych rodzice z utesknieniem wpatrywali sie w kaledarz czakajac na 1/10 kazdego miesiaca. Nie jestem z tych, ktorych nie stac bylo nigdy na kupienie pizzy na obiad. Kiedy bylam jeszcze w liceum nigdy nie bilam piwa o polke nizej niz Pilsner Urquell. Zawsze imprtowane. Kiedy zaczelam palic, to tylko Marlboro. Kiedy poszlam na studia nie odwiedzalam "pomidora' czy innych, bo tam piwo kosztowalo 'tylko' 3zl, a wiec chodzili tam ci, ktorych nie bylo stac . Tak bylo przez dlugi czas. A mimo to jestem tu.
Bo tu nie chodzi o to, ze MNIE nie starczalo do pierwszego, czy ze MOIM rodzicom brakowalo na spodnie dla mnie. Mnie ten bol nigdy nie dotknal. I gdybym sie tem nie przejmowala, rzeczywiscie moglabym sie okazac snobka.
Tu chodzi o to, co cie otacza.Ewa musiala przez caly tydzien wyzyc na paczce makaronu i 3 przecierach pomidorowych, bo byly 3 w domu, wszystkie na studiach, a mama w malenkim panstwowym przedsiebiorstiwe a tata alkoholik w trakcie rozwodu. Za stypendium ten makaron sobie kupowala, za prace w kiosku na dworcu - sos. Akademika nie przyznali, bo mama dostawala 1000zl miesiecznie, a na uniwersytecie byli tcy, co dochod na osobe w rodzinie mieli 10zl. I bylo ich duzo - ich i ich wspanialych markowych ciuchow czy tez niezbyt starawych samochodow. Polepszylo jej sie, gdy dostala rente. Za gruzlice. Teraz jest w Szkocji. Szczesliwa. Teskni za domem. Dzwoni do mnie. I dopiero teraz sie przyznaje, jak bywalo zle. Jakbym ja tego nie widziala.
Tu chodzi o to, co osoby tobie bliskie doswiadczaja. Dorota nigdy nie doczekala sie alimentow na swoje malenstwo. Przez te nascie lat. Bo on juz ma inna rodzine. niby panstwo mialo placic, ale... Cos tam z ustawa nie wyszlo. Jej corka jest juz duza, wie, ze ich nie stac na napo gazowany. Oklary korekcyjne kupila jej ciocia z Niemiec, w jej kuchni stoi wanna. Nie ma zlewu. Ale to nie jest jeszcze naprawde biedna rodzina. Bo to przeciez nie jest rodzina. To tylko ONA i jej corka, ona k...a, co to probowala faceta na ciaze zlapac, ale przejrzal i odpowiednio szybko od niej uciekl. Do innej. Corka go nie zna. Moja go na ulicach tego malego miasteczka, zaledwie kilkanascie tysiecy plotkujacych, ciekawskich i okrotnych mieszkancow, i nie rozpoznaje go. No, bo niby jak. I skad.
    Przykladow sa setki, tysiace, prawie tyle, ilu ludzi w Polsce. Ja natomiast, juz w trakcie studiow, patrzylam na to z niechecia. Na  kolejne rzady rujnujace moje nadzieje na normalne zycie, na kolejne dziwne ustawy i kolejne wariactwa dziwnych ludzi. Patrzylam na przyjaciol, znajomych i na obcych i czulam tak ogromna niechec przed mieszaniem sie w to...
     Chcialam cos zobic przez chwile. Bo wydawalo mi sie, ze to niemozliwe, ze ja i moi przyjaciele o podobnych pogladach musimy miec jakis wplyw na otaczajaca nas rzeczywistosc. Bylam na wyborach raz, drugi... Glosowalam za wejsciem do Unii, tak jak wszyscy moi znajomi i rodzice, gdyz wydawalo mi sie, ze to cos zmieni. Pozniej kolejne wybory...
    Nie zmienilo sie nic, poza moim wyjazdem. Najpierw tak na chwilke, zobaczyc, na wakacje. mialam pieniadze, nie musialam tu pracowac. Ale chcialam. Poznawalam ludzi, bawilam sie, uczylam. Wrocilam do Polski. Do tego zbiorowego, narodowego marazmu, jak wtedy myslalam. Do tego bolu i cierpienia. Mojego bolu i cierpienia.
    Bo nie moglam zrozumiec, jak to mozliwe, ze miejsce, ktore jest tak piekne, wspaniale, ma tak niesamowita historie i ludzie jest tez takie straszne. jak to mozliwe, ze kraj o takim potencjale moze go tak nie wykorzystywac? Ogladanie wiadomosci bolalo, sluchanie tez. I zaczelam odliczac dni. Do wyjazdu.
    A teraz jestem tu i jest mi wygodnie. Pracuje, zyje, bawie sie. I ciepie, bo tesknie. Tesknie do tego kraju ogarnietego marazmem, do mojego domu. Ale za kazdym razem gdy tam wracam dzieje sie to samo. Po kilku dniach zaczynam dostrzegac te kolosalne roznice. Ten marnujacy sie potencjal. To szalenstwo, i wcale nie jest to pozytywne szalenstwo.
    Wiec wracam znow do Irlandii. I znow szalenczo, bolesnie tesknie. Bo chce wrocic do kraju, do domu.
    Podobno kazdy Polak tak ma. Syndrom...

Przedruk za zgodą autorki 

 

Źródło: Irlandia oczami Polki