JustPaste.it

„Boskie objawienie piekła - czas dobiega końca” - Kathryn Mary Baxter cz.8

Książka ta dedykowana jest dla chwałyBoga Ojca,Boga Syna, orazBoga Ducha Świętego

Książka ta dedykowana jest dla chwałyBoga Ojca,Boga Syna, orazBoga Ducha Świętego

 

 

19. Szczęki piekła

 

Następnej nocy zeszliśmy z Jezusem do szczęk piekła. Pan rzekł: „Przebywamy tutaj większość czasu. Nie pokażę ci jednak piekła w całości. Opowiedz światu to, co zobaczysz. Powiedz im, że piekło istnieje napraw­dę: że to wszystko, co opisujesz, jest prawdą".

Idąc, znaleźliśmy się na wzniesieniu górującym nad małą doliną. Dookoła, jak okiem sięgnąć, widziałam stosy ludzkich dusz pokrywające zbocza wzgórza. Słyszałam ich płacz. Panował tu straszny hałas. Jezus powie­dział: „Moje dziecko, to są właśnie szczęki piekła. Za każdym razem, gdy piekło otwiera swe usta, możesz usły­szeć ten straszliwy hałas".

Dusze próbowały wydostać się stąd, ale nie były w stanie, gdyż były jakby przyczepione do zbocza. Zo­baczyłam wiele ciemnych kształtów spadających niedaleko nas i lądujących z głuchym łoskotem u stóp wzgórza. Demony za pomocą wielkich łańcuchów ściągały w dół ludzkie dusze. Jezus powiedział: „Dusze te należą do osób, które zmarły właśnie na ziemi i przybyły do piekła. Działalność ta trwa dniem i nocą". Nagle zapadła wielka cisza. Jezus powiedział: „Kocham cię, Moje dziecko i chcę, abyś opowiedziała ludziom na ziemi o tym miejscu". Spojrzałam daleko w głąb piekielnych szczęk. Wydobywały się z nich krzyki bólu i udręki. Kiedy to wszystko skończy się? Będę cieszyć się, gdy zostanę zachowana od tego wszystkiego.

Nagle poczułam się bardzo opuszczona. Nie potrafię powiedzieć skąd, ale wiedziałam całym swym ser­cem, że Jezus gdzieś odszedł. Bardzo posmutniałam. Odwróciłam się w kierunku miejsca, w którym stał poprzed­nio i rzeczywiście nie było Go tam! „O nie, znowu!?" - krzyczałam. „Jezu, gdzie jesteś?"

To, co teraz przeczytasz, zatrwoży cię. Modlę się, aby przestraszyło cię to na tyle, żebyś stał się wierzą­cym. Modlę się, abyś pokutował ze swoich grzechów i nigdy nie znalazł się w tym straszliwym miejscu. Modlę się, abyś uwierzył mi, gdyż nie chcę, aby ktokolwiek został potępiony. Kocham cię i mam nadzieję, że obudzisz się, zanim nie będzie za późno. Jeśli jesteś chrześcijaninem i czytasz tę książkę, upewnij się co do twojego zba­wienia. W każdym momencie bądź przygotowany na spotkanie z Panem, gdyż czasami nie ma po prostu czasu na pokutę. Zachowaj swoją lampę świecącą i pełną oliwy. Przygotuj się, gdyż nie wiesz kiedy On powróci. Jeśli się jeszcze nie narodziłeś na nowo, czytaj ewangelię Jana 3,16-19 i wołaj do Boga. On uchroni cię przed tym miej­scem wiecznej udręki.

Wołając za Jezusem, zaczęłam zbiegać po zboczu, szukając Go. Zatrzymał mnie wielki demon z łańcu­chem. Zaśmiał się i powiedział: „Nie masz gdzie uciekać, kobieto. Nie ma tu Jezusa, aby cię uratował. Już na zawsze jesteś w piekle". „Nie" - krzyczałam. „Puść mnie!" Walczyłam z nim z całych sił, jednak wkrótce leżałam związana na ziemi. W pewnej chwili lepka, dziwna maź zaczęła pokrywać całe moje ciało. Cuchnęła przy tym tak okropnie, że zrobiło mi się niedobrze. Nie wiedziałam, co będzie działo się dalej.

Wtedy poczułam, jak moje ciało i skóra zaczynają odpadać od kości! Krzyczałam w wielkim przerażeniu: „Jezu, gdzie jesteś?" Spojrzałam po sobie. Ciało, które jeszcze pozostało na mnie, pokryło się dziurami brudnosza­rego koloru i ciągle odpadało ze mnie. Miałam dziury w moich barkach, w nogach, dłoniach i ramionach. Krzy­czałam: „Nie, na zawsze już pozostanę w piekle!" Wewnątrz zaczęłam czuć robaki drążące moje kości. Nawet kiedy ich jeszcze nie widziałam, wiedziałam, że są już we mnie. Starałam się je wyciągnąć, lecz na to miejsce pojawiało się ich jeszcze więcej. Mogłam czuć w rzeczywistości jak gnije moje ciało. Tak, wiedziałam o wszyst­kim i pamiętałam dokładnie, co wydarzyło się na ziemi. Czułam, widziałam, słyszałam i doświadczałam wszelkie męki piekielne. Zobaczyłam swoje wnętrze. Byłam tylko brudnym szkieletem. Odczuwałam wszystko, co się ze mną dzieje. Widziałam innych podobnych do mnie. Wszędzie znajdowały się dusze takie, jak ja.

Krzyczałam w wielkim bólu: „Jezu, proszę, pomóż mi!" Chciałam umrzeć, lecz nie mogłam. Ponownie poczułam ogień rozpalający się u moich stóp. Wołałam: "„Gdzie jesteś, Panie Jezu?!" Rozejrzałam się po ziemi i krzyczałam razem z innymi. Leżeliśmy w małych kupkach w szczękach piekła, jak rzucone gdzieś śmiecie. Nasze dusze ściskał niewyobrażalny ból. Cały czas pytałam: „Gdzie jesteś Panie Jezu?"

Zastanawiałam się, czy to tylko sen i czy mogę obudzić się. Czy rzeczywiście znalazłam się w piekle? Czy popełniłam tak wielki grzech przeciwko Bogu, że straciłam swoje zbawienie? Co się stało? Czy zgrzeszyłam przeciwko Duchowi Świętemu? Przypomniałam sobie całe nauczanie biblijne jakie kiedykolwiek słyszałam. Wie­działam, że gdzieś u góry, nade mną znajduje się moja rodzina. Z przerażeniem zdałam sobie sprawę, że znalazłam się w piekle razem z innymi duszami, które znałam i z którymi rozmawiałam wcześniej.

Czułam się strasznie dziwnie, mogąc oglądać swoje własne wnętrze. Robaki ponownie zaczęły wypełzać ze mnie. Krzyczałam z bólu i z przerażenia.

W tym momencie demon powiedział: „Zawiódł cię twój Jezus, nieprawdaż? Cóż, teraz jesteś własnością szatana" Zaśmiał się i usadowił mnie na grzbiecie czegoś. Odkryłam wkrótce, że siedziałam na grzbiecie żywego trupa jakiegoś zwierzęcia, które podobnie jak ja, miało sine, martwe ciało, pełne nieczystości i zgnilizny. Powie­trze wypełniał przeraźliwy odór. Zwierzę ze mną na grzbiecie zaczęło wspinać się na jakiś występ skalny. Panie, gdzie jesteś, pomyślałam. Mijaliśmy wiele dusz wołających o ratunek. Usłyszałam głośny hałas, kiedy szczęki otworzyły się i kolejne dusze wpadły do środka piekła. Ręce miałam związane z tyłu. Ból me był stały. Pojawiał się nagle i odchodził. Za każdym razem, gdy ból przychodził, krzyczałam i czekałam ze strachem, aż minie. My­ślałam, jak się stąd wydostanę? Co jest jeszcze przede mną? Czy to koniec? Co zrobiłam, że zasłużyłam na piekło?

„Panie, gdzie jesteś?" - rozpaczałam w bólu. Płakałam, lecz łzy nie płynęły, tylko suchy szloch wstrząsał mym ciałem. Zwierzę zatrzymało się. Podniosłam głowę i zobaczyłam piękny pokój, bogato, ekstrawagancko wyposażony, z błyszczącymi klejnotami w środku. Siedziała w nim piękna kobieta, ubrana w królewskie stroje. Zastanawiałam się z rozpaczą, co to wszystko ma znaczyć. Powiedziałam: „Kobieto, pomóż mi, proszę". Podeszła bliżej i splunęła mi w twarz. Przeklęła mnie i powiedziała do mnie wiele złych rzeczy. „Panie, co mnie jeszcze czeka?" - zawołałam. Zaśmiała się złowrogo. Nagle, tuż przed moimi oczyma, kobieta zaczęła zmieniać się w mężczyznę, kota, konia, szczura i w młodego chłopca. Czymkolwiek chciała być, tym była. Miała wielką, złą moc. Na górze jej pokoju widniał napis „Królowa szatana".

Zwierzę niosło mnie przez kilka godzin i zatrzymało się. Zostałam zrzucona na ziemię. Spojrzałam do gó­ry i zobaczyłam armię mężczyzn pędzących na koniach wprost na mnie; zostałam zepchnięta na bok. Oni również byli szkieletami w sinym kolorze śmierci. Kiedy przejechali, podniesiono mnie i wtrącono do celi. Ktoś zamknął drzwi. Rozglądałam się płacząc z przerażenia. Modliłam się, jednak bez nadziei. Płakałam i pokutowałam tysiące razy za moje grzechy. Myślałam o wielu rzeczach, które mogłam zrobić, aby przyprowadzić innych do Chrystusa i pomóc im, gdy mnie potrzebowali. Pokutowałam za rzeczy, które uczyniłam i za rzeczy, których nie zrobiłam, a chociaż powinnam.

„Panie, ratuj mnie!" - wołałam. Ciągle, bez ustanku wołałam do Boga, aby mi pomógł. Nie widziałam Go, ani nie czułam. Byłam w piekle, podobnie jak cała reszta. Upadłam na podłogę w bólu i dalej płakałam. Po­czułam, że jestem stracona w piekle na zawsze. Mijały godziny. W tym czasie słyszałam wiele razy, jak szczęki piekła otwierały się z hałasem i kolejne dusze wpadały do tego straszliwego miejsca. Ciągle wołałam: „Jezu, gdzie jesteś?" Nie było żadnej odpowiedzi. Robaki ponownie zaczęły drążyć moją duchową postać. Czułam je w środku. Wszędzie była obecna śmierć. Nie miałam ciała, organów wewnętrznych, krwi i nadziei. Dalej wyciągałam ze swego wnętrza robaki. Wiedziałam wszystko, co się wydarzyło i chciałam umrzeć, lecz nie mogłam. Moja dusza miała rzyć wiecznie.

Zaczęłam śpiewać o życiu i mocy w krwi Jezusa, która może zbawić od grzechu. Wtedy to przyszły de­mony, trzymając w swych rękach włócznie i zażądały, abym przestała. Zaczęły mnie dźgać. Wszędzie, gdzie mnie raniły, czułam żywy ogień. Ciągle, bez ustanku mnie dźgały. Wołały: „Szatan jest tu bogiem. Nienawidzimy Jezu­sa i wszystkich, którzy Go popierają!" Kiedy nie przestawałam śpiewać, wywlokły mnie z celi i zaprowadzili nad wielką dziurę. Powiedziały: „Jeśli nie przestaniesz, będziesz jeszcze bardziej przez nas dręczona". W końcu prze­stałam i wróciłam do celi.

Przypomniałam sobie werset z Biblii, który mówił o upadłych aniołach zachowanych w związaniu do czasu sądu ostatecznego. Zastanawiałam się, czy nie był to mój sąd. „Panie, zbaw ludzi na ziemi" wołałam. „Obudź ich, zanim nie jest za późno!" Przypomniałam sobie wiele wersetów, lecz nie wypowiadałam ich z obawy przed demonami.

Skażone powietrze wypełnione było krzykami i jękami. Blisko mnie przemknął szczur. Kopnęłam go precz. Pomyślałam o swoim mężu i dzieciach. „Panie, nie pozwól, aby się tu znalazły" - wołałam, gdyż zdawałam sobie sprawę gdzie przebywam. Bóg nie mógł mnie usłyszeć. Pomyślałam, że uszy Wszechmogącego są za­mknięte na krzyki z piekła. Wielki szczur podbiegł i ugryzł mnie. Krzyknęłam i odrzuciłam go od siebie. Byłam jednym wielkim, bolącym ciałem. Ogień znikąd powoli zaczął zbliżać się do mnie. Mijały sekundy, minuty, go­dziny. Byłam grzesznikiem i znalazłam się w piekle. Błagałam o śmierć. Szczęki piekielne wydawały się być całe wypełnione moim krzykiem. Inni przyłączali się do mojego płaczu - straceni na zawsze - bez nadziei! Chciałam umrzeć, lecz nie mogłam.

Upadłam na podłogę, czując całą tę udrękę. Słyszałam, jak szczęki ponownie otworzyły się i następne du­sze wpadły do piekła. Zaczął palić mnie ogień, co spowodowało następną falę bólu. Byłam świadoma wszystkie­go, co się działo. Miałam ostry, jasny umysł. Wiedziałam, że kiedy dusza nie jest zbawiona na ziemi i umiera, przychodzi prosto tutaj. „Mój Boże, ratuj mnie! Proszę, ratuj nas wszystkich!" Przypomniałam sobie całe swoje życie i tych wszystkich, którzy mówili mi o Jezusie. Przypomniałam sobie modlących się o uzdrowienie i to jak Jezus podźwignął ich z choroby. Pamiętałam również Jego słowa o miłości, pocieszeniu i wierności. Pomyślałam sobie, że gdybym była bardziej taka jak Jezus, nie znalazłabym się tutaj. Wspominałam wszystkie dobre rzeczy, które dał mi Bóg - powietrze, którym oddycham, pokarm, dzieci, dom i to wszystko, co dawało mi radość. Lecz jeśli On jest dobrym Bogiem, dlaczego jestem w piekle? Nie miałam siły podnieść się, lecz moja dusza ciągle płakała: „Wypuśćcie mnie stąd!"

Wiedziałam, że gdzieś nade mną rzeczywistość toczy się dalej, że moi przyjaciele i rodzina prowadzą normalne życie, że tam jest śmiech, miłość i dobroć. Wszystko to jednak zaczęło zacierać się pod wpływem ogromnego bólu. Półmrok i ciemna, brudna mgła wypełniały tę część piekła. Wszędzie świeciło żółte, przyćmione światło, a zapach psującego się i gnijącego ciała był wprost nie do zniesienia. Minuty wydawały się ciągnąć jak godziny, a godziny rozciągały się w nieskończoność. Kiedy to wszystko miało się skończyć?

Nie spałam, nie odpoczywałam, nie jadłam, ani nie piłam. Byłam tak wygłodniała i spragniona, jak nigdy wcześniej w życiu. Byłam też bardzo senna, lecz ból nie dawał o sobie zapomnieć. Za każdym razem, gdy szczęki otwierały się, następny ładunek straconej ludzkości lądował w piekle, zastanawiałam się, czy znam kogoś z nich? Czy przyjdzie tu także mój mąż?

Minęło wiele godzin, odkąd znalazłam się w piekle. Zauważyłam, że moją celę zaczyna wypełniać świa­tło. Nagle ogień zgasł, szczury gdzieś uciekły, a ból odszedł. Rozglądałam się za drogą ucieczki, lecz nie widzia­łam żadnej. Zastanawiałam się, co się stało? Spojrzałam na drzwi celi, wiedząc, że dzieje się coś strasznego. I wtedy piekło zaczęło się trząść, a ogień zapłonął na nowo. „Boże, pozwól mi umrzeć" krzyknęłam i zaczęłam drapać swoimi kościstymi dłońmi podłogę celi. Krzyczałam i płakałam, lecz nikt o to nie dbał.

Nagle zostałam wyniesiona z celi przez jakąś niewidzialną siłę. Kiedy odzyskałam świadomość, staliśmy z Panem obok mojego domu. Zawołałam: „Panie, dlaczego!?" i upadłam w rozpaczy u Jego stóp. Jezus powie­dział: „Uspokój się" i nagle spłynął na mnie pokój. Podniósł mnie delikatnie i zasnęłam w Jego ramionach.

Gdy się obudziłam następnego dnia, czułam się bardzo źle. Całymi dniami przeżywałam na nowo okrop­ności piekła wraz z jego torturami. W nocy budziłam się, krzycząc, że pełzają we mnie robaki. Panicznie bałam się piekła.

 

 

20. Niebo

 

 

Po opuszczeniu szczęk piekła chorowałam przez wiele dni. Kiedy spałam, musiało palić się światło. Po­trzebowałam mieć przy sobie cały czas Biblię i czytać ją bez przerwy. Moja dusza była wstrząśnięta. Wiedziałam teraz, czego doświadcza dusza, gdy trafi na stałe do piekła. Jezus mógłby powiedzieć, abym się uspokoiła i pokój spłynąłby na moją duszę, lecz kilka minut później i tak obudziłabym się, krzycząc histerycznie ze strachu. Przez cały ten czas wiedziałam, że nigdy nie byłam sama. Jezus zawsze był ze mną. Wiedziałam o tym, lecz czasami nie czułam Jego obecności. Bałam się powrotu do piekła. Obawiałam się czasami przebywać w obecności Jezusa, gdyż nie chciałam już więcej z Nim tam wracać. Starałam się opowiedzieć innym o moich doświadczeniach w piekle, jednak nie słuchali mnie. Błagałam ich: „Proszę, odwróćcie się od swoich grzechów, kiedy jeszcze jest czas". Trudno im było uwierzyć w to, że Jezus nakazał mi, abym napisała o piekle.

Pan upewnił mnie w tym, że jest Bogiem, który mnie uzdrawia. Nigdy nie zostałam całkowicie uzdro­wiona chociaż od lat byłam osobą wierzącą. On jednak uzdrowił mnie teraz.

I wtedy ponownie się stało. Będąc w domu z Panem, zaczęliśmy wznosić się wysoko w górę, w niebiosa. Pan powiedział: „Chcę pokazać ci miłość i dobroć Bożą, cudowne dzieła Pana oraz część nieba". Przed nami zo­baczyłam dwie ogromne planety, piękne i wspaniałe w całym swym majestacie. Sam Bóg był tam światłem. Spo­tkał nas anioł i powiedział do mnie: „Ujrzyj dobroć i uprzejmość Pana, twego Boga. Jego miłosierdzie trwa na wieki". Biła od niego wielka miłość i czułość. „Dostąp mocy, potęgi i majestatu Boga. Pokażę ci miejsce, które przygotował On dla Swoich dzieci".

Nagle przed nami wynurzyła się duża planeta wielkości Ziemi" Usłyszałam głos Ojca mówiącego: „Oj­ciec, Syn i Duch Święty są jedno. Ojciec i Syn są jedno; Ojciec i Duch Święty są jedno. Posłałem Swojego Syna na śmierć krzyżową, aby nikt nie musiał zginąć, lecz teraz" - powiedział to z uśmiechem - „pokażę ci miejsce przygotowane dla Moich dzieci. Troszczę się bardzo o wszystkie swoje dzieci. Smucę się, gdy matka pozbywa się swego dziecka, owocu swego łona. Opiekuję się każdym dzieckiem, które zostaje usunięte przed czasem. Wiem o nich wszystkich i troszczę się o nie. Znam czas, kiedy życie zaczyna się w łonie. Wiem o wszystkich dzieciach mordowanych, gdy ciągle są jeszcze w ciałach swych matek, o przerwanych życiach, wyrzuconych i niechcianych. Wiem o wszystkich poronionych i o tych, które urodziły się kalekie. Dusza istnieje od momentu poczęcia. Moi aniołowie schodzą na dół i przynoszą te dzieci do Mnie, kiedy umrą. Mam miejsce, gdzie mogą rosnąć, uczyć się i być kochane. Daję im całe ciała i odnawiam te, które utracili. Daję im ciała chwały".

Na całej planecie odczuwało się, że jest się kochanym. Wszystko było doskonałe. Tu i tam, pomiędzy so­czystą, zieloną trawą i taflami krystalicznie czystej wody, znajdowały się place zabaw z marmurowymi krzesłami i wypolerowanymi na wysoki połysk drewnianymi ławkami, na których można było usiąść. I były tam dzieci. Wszędzie, gdzie tylko spojrzeć, było widać zajęte czymś dzieci. Każde z nich ubrane było w nieskazitelnie białą szatę i sandały. Szaty były tak białe, że aż błyszczały we wspaniałym blasku planety. Obfitość kolorów planety jeszcze bardziej podkreślała biel ich ubrań. Aniołowie strzegli bram, a imiona dzieci zapisane były w księdze. Widziałam malców, którzy uczyli się Słowa Bożego i muzyki ze złotej księgi. Byłam zaskoczona, widząc wszel­kiego rodzaju zwierzęta, które podchodziły i siadały obok dzieci, które uczyły się w tej anielskiej szkole. Nie było tu smutku ani łez. Wszystko było bezgranicznie piękne, radosne i szczęśliwe. Następnie anioł pokazał mi inną planetę pełną życia i wspaniałości, która jaśniała przede mną jak wielkie światło świecące z mocą milionów gwiazd. Z daleka ujrzałam dwie góry z czystego złota, które po zbliżeniu okazały się dwiema złotymi bramami, wysadzanymi diamentami i innymi klejnotami. Wiedziałam, iż była to nowa ziemia, a miasto, które rozciągało się przede mną w chwale, było nowym Jeruzalem - miastem Boga, które zstąpiło na ziemię.

I nagle z powrotem znalazłam się. na starej Ziemi - Ziemi oczekującej ognia ostatecznego, który mógł oczyścić dla chwalebnych Bożych celów. Również tutaj znajdowało się nowe Jeruzalem - stolica tysiąclecia. Widziałam ludzi wychodzących z jaskiń i gór i zmierzających do miasta. Królem był Jezus, a wszystkie narody ziemi przynosiły Mu dary i składały hołd.

Jezus dał mi wykład tej wizji. Powiedział: „Wkrótce powrócę i zabiorę ze sobą tych, którzy pomarli we Mnie, a potem tych, którzy pozostali i żyją, pochwycę do Mnie w powietrze. Dopiero po tym wydarzeniu Anty­chryst będzie rządził ziemią, aż do wyznaczonego czasu; i wówczas nastanie ucisk tak wielki, jakiego nie było nigdy wcześniej, ani potem już nie będzie. Wtedy też powrócę ze swoimi świętymi i szatan zostanie wrzucony do otchłani, gdzie pozostanie w związaniu przez tysiąc lat. W tym czasie Ja - z Jeruzalem - będę rządził ziemią. Po tym okresie szatan zostanie wypuszczony na chwilę lecz pobiję go światłością Mego przyjścia. Stara Ziemia przeminie i nastanie nowa. Zstąpi na nią nowe Jeruzalem, a Ja będę rządził na wieki wieków".

 

 

21. Fałszywa religia

 

 

Pan powiedział: „Jeśli ludzie na ziemi posłuchają się Mnie i będą pokutować ze swoich grzechów, po­wstrzymam dzieła Antychrysta i bestii, aż nadejdzie czas odnowy. Czyż mieszkańcy Niniwy nie pokutowali sły­sząc prorockie słowo Jonasza? Jestem ten sam wczoraj, dzisiaj i na wieki.

Upamiętajcie się, a ześlę wam czas błogosławieństwa. Mój lud musi kochać się i pomagać sobie wzajem­nie. Musi nienawidzić grzechu, lecz kochać grzeszników. Poprzez tę miłość wszyscy poznają, że jesteście Moimi uczniami.

Gdy Jezus mówił, ziemia otworzyła się i ponownie znaleźliśmy się w piekle. Ujrzałam wzgórze pokryte martwymi pniami drzew, którego zbocze pełne było dołów oraz szare sylwetki chodzących i rozmawiających ludzi. Wszystko wokół miało siny kolor. Podążałam za Jezusem krętą i brudną drogą wiodącą na szczyt. Podcho­dząc bliżej, zobaczyłam ludzi, którzy mieli całe, jednakże martwe ciała. Byli związani razem za pomocą liny, która ciągle okręcała się wokół nich. Chociaż nigdzie nie widziałam ognia, wiedziałam, że jesteśmy w piekle. Zobaczyłam bowiem, jak martwe ciała odpadały od kości i ponownie szybko odrastały. Dookoła czuć było śmierć, lecz ludzie zdawali się tego nie zauważać. Pochłonięci byli bardzo poważną konwersacją. Jezus zaproponował: „Posłuchajmy o czym rozmawiają".

Jeden z mężczyzn pytał: „Czy słyszałeś może o tym człowieku zwanym Jezusem, który przyszedł, aby usunąć grzech?"

„Tak, znam Jezusa" - odpowiedział ten drugi. „Obmył mnie z moich grzechów. Nawiasem mówiąc nie wiem, co właściwie tu robię".

„Ani ja" - powiedział pierwszy.

Jeszcze inny mężczyzna dodał: „Próbowałem świadczyć o Jezusie mojemu sąsiadowi, lecz on nie chciał nawet o tym słuchać. Kiedy mu zmarła żona przyszedł do mnie, aby pożyczyć pieniądze na pogrzeb. Pamiętałem jednak jak Jezus powiedział, że mamy być przebiegli jak węże i niewinni jak gołębice; odwróciłem się więc od niego. Podejrzewałem, że i tak mógłby wydać te pieniądze jeszcze na coś innego. Rozumiesz, musimy być do­brymi szafarzami naszych majętności".

Pierwszy mężczyzna zauważył: „Tak bracie, pewien chłopiec w naszym kościele potrzebował odzieży i butów, lecz jego ojciec pił. Odmówiłem więc kupienia czegokolwiek dla jego syna. Daliśmy mu w ten sposób lekcję".

„Cóż" - powiedział drugi, nerwowo szarpiąc wiążącą go linę - „zawsze musimy uczyć innych żyć tak, jak Jezus żył. Ten człowiek nie miał prawa pić. Niech więc cierpi".

Jezus rzekł: „Głupcy, nierozumni, powstańcie do prawdy i kochajcie się żarliwą miłością. Pomagajcie bezradnym, dawajcie potrzebującym, nie oczekując niczego w zamian. Ziemio, jeśli się upamiętasz, będę cię bło­gosławił i nie przeklnę cię. Obudź się ze snu i przyjdź do Mnie. Uniżcie się i skłońcie swe serca przede Mną, a przyjdę i będę z wami mieszkał. Będziecie Moim ludem, a Ja będę waszym Bogiem".

 

 

 

Źródło: Kathryn Mary Baxter