JustPaste.it

Ciemna strona kreatywności

Od paru lat słowo „kreatywność” robi niesamowitą karierę. Wszyscy rozumieją, że jest to cecha pozytywna, lecz czasami lepiej urodzić się mniej kreatywnym...

Od paru lat słowo „kreatywność” robi niesamowitą karierę. Wszyscy rozumieją, że jest to cecha pozytywna, lecz czasami lepiej urodzić się mniej kreatywnym...

 

Od paru lat słowo „kreatywność” robi niesamowitą karierę. Wszyscy rozumieją, że jest to cecha pozytywna, pożądana na rynku pracy, wśród artystów, w życiu codziennym. Każda osoba inteligentna musi być kreatywna, a co dopiero geniusz! Jeśli brak Ci wyskakujących z głowy dobrych pomysłów, pomogą Ci trenerzy kreatywności, szkoły, techniki rozwoju… Jednak badania nad tą cechą ludzkich procesów poznawczych pokazują, że czasami lepiej nie urodzić się zbyt kreatywnym.

4ad3528ab9f42f26f7ffbed403bb7737.jpg

Gdy patrzymy na wybitne osobistości świata nauki trudno nie zbudować w sobie przekonania, że im wyższa inteligencja tym większy poziom kreatywności, twórczego myślenia. I tak też jest – istnieje dodatnia korelacja między punktami IQ a pomysłowością. Ale tylko do pewnego momentu, o którym mówi „hipoteza progu”. Poziom twórczości rośnie, aż IQ osiągnie 120 punktów – wtedy korelacja przestaje być istotna statystycznie. Tak jakby zbyt duże rozwinięcie układu nerwowego, zbytnie jego usystematyzowanie, zbytnia wydajność, blokowały kreatywność. Może tak skonstruowany układ nie musi ubiegać się o pomoc przy rozwiązywaniu problemów, gdyż radzi sobie dobrze, z tym co już zdążył przetworzyć? Trzyma się ściśle wyznaczonych reguł, które wcześniej okazały się skuteczne? Tak czy inaczej inteligencja jest potrzebna, by stworzyć rzeczy nowe, pomysłowe, ale osoby wybitnie kreatywne raczej nie będą lubiły rozwiązywać zadań logicznych, a ci z kółka szachowego nie będą się odzywać przy burzy mózgów.

Psycholodzy, którzy jak wiadomo kochają korelację, próbowali znaleźć jakiś łącznik między twórczością a cechami osobowości. Wyniki jednak okazały się dość skromne. Prof. Edward Nęcka, wybitny polski psycholog, którego zagadnienie twórczości zainteresowało na tyle, że napisał o nim już kilka książek mówi, że korelacje te często nie potwierdzają się w kolejnych badaniach lub istnieją na granicy błędu statystycznego. Część jednak trzyma się mocno. Niezależność sądów, autonomia jednostki, szeroki wachlarz zainteresowań, silne ego, wysoki poziom energii do działania - ta charakterystyka wydaje się występować razem z twórczością. Nęcka zadaje jednak pytanie, czy nie są to po prostu cechy jednostek wybitnych, u których pomysłowość będzie po prostu jeszcze jedną wartością charakterystyczną? Z bardziej indywidualnych cech profesor proponuje więc postawę estetyczną, tolerancję na bodźce wieloznaczne oraz preferencję do umiarkowanego ryzyka. Znosząc stan niepewności przy wykonywaniu niedokładnie przedstawionych problemów, poszukując prostego, eleganckiego rozwiązania osobie szybko pojawią się w głowie nowe, dobre pomysły. Pomocnym jest też narcyzm – utrzymuje wiarę w wybitność idei gdy od jej właściciela odwraca się popularność.

c447f86bf68178b44a248a73b20eb6b4.jpg

Lecz psychologowie odkryli jeszcze jedną korelację – między kreatywnością a psychotycznością. W końcu kto jak kto, ale artyści to są pomysłowi. Okazuje się, że wiele ich łączy z osobami chorymi np. na schizofrenię. Pisałem już o tym, lecz znowu napomknę, że obie te grupy charakteryzują się łatwością w tworzeniu nowych rozwiązań, szerokie, przepuszczalne kategorie obiektów, częste dążenie do samotności, kwestionowanie szeroko przyjętych norm społecznych, przeżywanie niezwykłych wrażeń zmysłowych… Osoby twórcze częściej też cierpią na zaburzenia nastrojów, czasem na poziomie psychotycznym. Częściej dosięga ich psychoza maniakalno-depresyjna czy też lżejsze formy dwubiegunowych wahań emocjonalnych. Osoby dotknięte takim zaburzeniem przeżywają na zmianę okresy skrajnej depresji i euforycznej manii, kiedy to tygodniami nie mogą spać bo mają głowy pełne pomysłów. Jest to korelacja tak dobrze widoczna, że badacze cech osobowości Eysenck i Claridge wysnuli hipotezę, jakoby twórczość i schizofrenia wyrastają z tego samego pnia genetycznego, choć inaczej urzeczywistniają się na poziomie fenotypu.

Dowodem na genetyczne powiązanie twórczości i szaleństwa można szukać wśród rodzin wybitnych artystów. Dobrym przykładem wydaje się tutaj Ernest Hemingway, który chorobę afektywną dwubiegunową odziedziczył niejako od ojca. Wśród pięciorga rodzeństwa pisarza dwójka cierpiała na ciężkie zaburzenia depresyjne zakończone samobójstwem. Ernest miał trójkę dzieci z czego jedno z chorobą afektywną i skłonnościami do transseksualizmu, oraz jedno z ciężką depresją i psychozą pourazową. Z trójki wnuczek zdrowego emocjonalnie syna jedna popełniła samobójstwo a jedna męczyła się z nawrotami epizodów skrajnej depresji. Podobna sytuacja tyczy się wybitnej pisarki Virginii Woolf. Przez cztery pokolenia, średnio u połowy jej rodziny ujawniały się takie zaburzenia jak choroba afektywna, cyklotymia, zespół Aspergera, hipochondria czy powracające epizody depresyjne…

Wniosek, że kreatywność wiąże się z zaburzeniami emocjonalnymi jest jednak zbyt daleko idący. Wybitne artystyczne jednostki, którym przytrafiło się żyć z chorobą psychiczną, chociaż są bardzo wyrazistym przykładem takiej korelacji, nie są jednak ostatecznym dowodem. Można jednak z pewnością założyć, że osoby zaburzone przejawiają niektóre cechy osobowości podobne do obserwowanych u osób kreatywnych. Na pewno też z pomysłowością koreluje psychotyczność.

Brak mi jednak badań nad treningiem kreatywności. Może osoby z IQ 140, 150, nauczywszy się stosować inne, bardziej otwarte schematy, są jeszcze bardziej skuteczne w działaniu? Bo kreatywność ludzka niejednokrotnie mnie już zaskoczyła – polecam na ten przykład tę stronę, gdzie można przekonać się, że design nie jedno ma imię. Gdyby ktoś chciał wzmóc swój potencjał takie zadania mogą mu w tym pomóc. Chyba ;)

b0b2c26c10a0867d4aaf55495545fa0b.jpg

 

Źródło: http://www.neurotyk.net/?p=163