JustPaste.it

Wspomnienie o Mirosławie Bregule

W 1. rocznicę śmierci

W 1. rocznicę śmierci

 

02 listopada 2007 odszedł tragicznie Mirek Breguła. 2.11.2008 o godzinie 11:00 w kościele pw. św. Marii Magdaleny przy ulicy Bożogrobców w Chorzowie odbędzie się msza w intencji ŚP. Mirosława Breguły w pierwszą rocznicę Jego śmierci.

Mirosław Breguła wraz z Henrykiem Czichem w latach osiemdziesiątych założyli zespół UniVerse, który odnosił sukcesy na festiwalu w Opolu. UniVerse istnieje do dziś.

„Przecież tak mało chcę. Trochę spokoju i żebym kochać mógł..." M. Breguła

 

W pierwszą rocznicę śmierci Mirosława Breguły (02.11.2008.) - wspomnienie

 

Jest kto, co by wzgardziwszy te doczesne rzeczy

chciał ze mną dobrą sławę mieć tylko na pieczy,

a starać się, ponieważ musi zniszczeć ciało,

aby przynajmniej imię po nas tu zostało?

Jan Kochanowski, Pieśń XIX, ks. II

Jan Kochanowski napisał kiedyś, że najważniejszym celem, jaki powinien przyświecać człowiekowi przez całe jego życie, jest dobra sława po śmierci. Dotąd będziemy żyć, dopóki ktoś będzie o nas pamiętał. Każdy z nas powinien dążyć do wypracowania własnej legendy, wybudowania „pomnika trwalszego niż ze spiżu" (Horacy, Egzegi monumentum). Non omnis moriar, pisał Rzymianin, nie wszystek umrę. I dzisiaj, zważywszy na pierwszą rocznicę tragicznej śmierci Mirosława Breguły z Universe, te słowa wydają się być niezwykle aktualne.

Często okazuje się, że życie jest krótsze, niż mogłoby być. Tym trudniejsze jest nasze zadanie: wypracowanie dobrej sławy, która uwiecznia to, co przemijalne. Wszystko przemija, jak słusznie stwierdził ksiądz Jan Twardowski, ludzie „tak szybko odchodzą". Trzeba się śpieszyć, żeby móc ich kochać, móc ich podziwiać... Mirek żyje w pamięci tysięcy osób, w setkach domów rozbrzmiewają jego utwory. A więc trwa. I będzie trwać.

„(...) głos, co jeszcze śpiewać mógł. Mógł brzmieć. Mógł ludziom radość dać." Mógł żyć, mógł trwać. Ale zdecydował inaczej. Jeden z najwspanialszych polskich wokalistów, obdarzony fantastyczną, przejmującą barwą głosu, postanowił odejść. Nigdy już nie dowiemy się, co wpłynęło na tą dramatyczną decyzję. Słuchając piosenki Mr. Lenon odnoszę wrażenie, że Mirek śpiewał o sobie. Jakby już wtedy wiedział... W jego tekstach zawsze usłyszeć można autentyczność, emocjonalność. Piosenki te są prawdziwe. Podszyte lekką nutką melancholii, pełne najprawdziwszych emocji. Autor musiał być osobą wrażliwą, dostrzegającą w świecie to, czego nie widać na pierwszy rzut oka, potrafiącą zatrzymać się w biegu, aby coś przemyśleć, z czymś się oswoić. Mirku, „idolu wrażliwych serc". Nadal istniejesz. „Miliony zranionych serc żałobą pokryły się"... Lecz mit, mit Mirka nadal trwa. „Twój głos, twój styl pozostał w wielu z nas."... Pamiętaj o tym... Nawet teraz, uciekając w noc...

Nigdy wcześniej nie słyszałam piosenek tak prawdziwych, tak szczerych, tak nasyconych emocjami, z tak piękną i doskonale dobraną muzyką. I chyba już nigdy nie usłyszę... Wczytując się dokładniej w teksty utworów Universe śmiało można by rzec, że ich autor musiał być osobą niezwykle wrażliwą, wspaniałą. Tak, Mirek był świetnym człowiekiem, chociaż może nie wszystko w jego życiu ułożyło się tak, jakby tego chciał. Coś przecież musiało skłonić go do tej dramatycznej decyzji, jaką podjął. Ale być może dopiero teraz zaznaje prawdziwego szczęścia. A może żałuje tego wyboru widząc, jak wielu ludzi pozbawił przyjaciela, jak wielu ludzi kocha jego muzykę...

Mirek, powiedz mi, „jakim cudem cofnąć czas"? Wszyscy chcielibyśmy to wiedzieć. Gdyby się udało, nie dopuścilibyśmy do tego, co się stało... Ale to była twoja decyzja. My możemy tylko powiedzieć, że udało ci się „godnie świat zostawić". Pozostawiłeś mu swoją piękną muzykę, swego ducha, swoje emocje, swój uśmiech. I niech tak pozostanie.

Teraz Universe gra dalej, bez Mirka. To chyba dobrze, zapewne on tego właśnie by sobie życzył. Zespół wiele utracił, nigdy nie będzie już taki sam. Ale będzie. Oby jak najdłużej. Mirek na pewno by tego chciał. Ostatnia dotąd płyta zespołu, „Mijam jak deszcz" to świadectwo niezwykłe. Pożegnanie z ogromną częścią historii Universe. Pożegnanie z Mirkiem. Ale nie pożegnanie z jego muzyką. Ona będzie już na zawsze, dopóki fani będą pamiętać o tym niezwykłym człowieku. Pomimo, że, Mirku, z talerzy pełnych łez wypijam morze smutku, nie poddaję się. Jeszcze tli się nadzieja, że spotkamy się znów. A teraz? Ciebie wołam, ale cisza i pustka dookoła...

Czasami, wsłuchując się w teksty Mirka, może się wydawać, iż on już wcześniej myślał o tym, że chce to zrobić... W jego tekstach bardzo często pojawia się motyw śmierci. „Chyba płynę tam, gdzie wszystko się kończy. I nie wiem, co wiem" - śpiewał Breguła. Wiedział, że kiedyś odejdzie, czasem odnoszę wrażenie, że w słowach „Obym tylko wiarę w cuda aż do końca miał, któryś wiatr zabierze i mnie, chciałbym godnie świat zostawić, chociaż boję się" chciał nas przed czymś ostrzec...

Jednak Mirek poruszał w swych tekstach wszelkie tematy dotyczące ludzkiego życia, jest więc oczywiste, że i temat śmierci musiał się w nich pojawić. Ale on posuwał się dalej, nie pisał o śmierci, jako odległym zjawisku, ale o śmierci, która dotyczy także jego, dotyka jego osoby: „Znowu jestem sam i czuję jej powiew, tak słodki jak lód. Chyba skądś ją znam i czekam, co powie. Trochę się boję tych słów. Chodź ze mną i śpij. Będziesz miał to, czego nie ma nikt. Chodź ze mną i śpij. Już przecież nie masz sił". „A może ja wiem, jak śmierci na nerwach zagrać?". Wiedziałeś, Mirku, oj, wiedziałeś... „A może to ja zaproszę ją kiedyś do mnie?"... Słyszałeś, że „Podobno warto żyć, nosić swój krzyż co dnia, godnym, sprawiedliwym być, by każdemu z was umieć spojrzeć w twarz". Dlaczego zwątpiłeś w tą prawdę?

W życiu Mirka Breguły bardzo wielką rolę odgrywała miłość. Śpiewał tyle pięknych piosenek o miłości. Była dla niego sensem życia. Dla tych, których kochał, chciał umieć zrobić wszystko, nawet „w perły zmienić deszcz". To się popsuło. Na pewno musiało to niezwykle dotknąć Mirka. Był bardzo wrażliwą osobą. Może tracił wiarę w swoją wartość? Śpiewał kiedyś: „Czasem ktoś jest zły, że nie znaczy nic i pije do rana"... Ten aspekt z życia Breguły jest chyba najtrudniejszy dla nas wszystkich... I dla niego też na pewno był. „Zawsze, kiedy jest mi źle, piję piwo w naszym barze"... „Leje się piwo, jest OK." Chyba jednak nie było... Ale miałeś rodzinę, kochających synów, siostrę, fanów. Czy nie warto było dalej żyć?...

Wydaje się, że dla Mirka zgasły wszystkie gwiazdy. Księżyc nawet zgasł... Został mu tylko ból, nieproszony, ale swój, więc miał go w sercu. Dlaczego nie zaczekałeś rok, czy dwa, by nasz król - czas sprawił cud? By Ci było lżej? Nie zaczekałeś... Zostawiłeś nas wszystkich. Musiało Ci być strasznie ciężko. Coraz rzadziej widziałeś świat kolorowo, coraz lepiej czułeś się sam ze sobą. Dlaczego sądziłeś, że Twych łez nie może widzieć nikt? Wtedy byłoby Ci lżej. Śpiewałeś, że nie płaczesz, bo szkoda łez, że świat tak okrutny jest, zabija, bezlitośnie szerzy śmierć. Zastanawiałeś się, skąd więc ma pokój na nim być. Kto wie, czy warto dalej żyć? Doszedłeś do wniosku, że nie warto. Nawoływałeś, że żyje się tylko jeden raz, a czasu jest coraz mniej. Żebyśmy zwolnili. I wiem, że powinniśmy zwolnić nasz bieg. Przystanąć i zastanowić się. Miałeś rację...

Czekałeś po blady świt, na tych kilka słów: weź się w garść, wytrzyj łzy... Ale nie nadeszły. Zostałeś tylko Ty i noc... Oddaleni bezpowrotnie... aż po grób... Jakże wymowne są w tym momencie słowa: „Gdybym w sercu miasta konał w środku dnia, co byś dla mnie zrobił, co dla ciebie ja?". Ty dla nas zrobiłeś wiele. Ale w tym momencie, kiedy naprawdę potrzebowałeś wsparcia, nikt nie zrobił niczego dla Ciebie. Byłeś tak radosnym człowiekiem, że nikt nie zauważył. Nie pomyślałby... Byłeś wrażliwy, prawdziwy, szczery... Taki byłeś jeszcze wczoraj... A dziś, tak, jak sen, skończyło się.

A teraz jesteś tam, na wymyślonej łące. Może nadszedł dla Ciebie ten dobry dzień. Wyrwałeś się, hen za chmury. Strach tu zostawiłeś, wbiłeś na kij. Całe to wariactwo ujrzałeś z góry. Tylko ja zostałam tutaj. Bo ja bez Ciebie zginę! Bo ja bez Ciebie nawet nie wiem, jak żyć. Ale muszę się tego nauczyć.

Jest piosenka, która tak dobrze opisuje uczucia Mirka. Jedna z wielu. Tytułowy utwór ostatniej płyty UniVerse. Przeczytajmy jej tekst jeszcze raz. Wsłuchajmy się w te słowa. To pożegnanie, jakie Mirek nam zostawił nie wymaga żadnego komentarza...

Mijam jak deszcz

Jak niechciana szarość chmur

Wiem coraz mniej

Coraz więcej słyszę bzdur

 

Mój ogień już śpi

Ledwie się tli

Jak? Jakim cudem cofnąć czas?

Jak odnaleźć w sobie siebie?

Tego nie wiem...

 

Mijam jak deszcz

Już nie boli prawie nic

Nie chcę już biec

Bo naprawdę nie mam sił

 

W drodze na szczyt

Mój anioł stróż znikł

Gdzieś zagubiony w gęstej mgle

Szuka wiary i nadziei

I siebie

 

Mijam jak deszcz

Jeszcze tęczę zrzucam z chmur

Jaki jest sens

Niespełnionej wiary w cud?