JustPaste.it

Wcale nie zgwałcił kursantki

Pod takim tytułem ukazał się w internecie frapujący artykuł. W połowie października sąd uniewinnił instruktora nauki jazdy oskarżonego o gwałt na 20-letniej kursantce.

Pod takim tytułem ukazał się w internecie frapujący artykuł. W połowie października sąd uniewinnił instruktora nauki jazdy oskarżonego o gwałt na 20-letniej kursantce.

 

 Do zdarzenia miało dojść w 2006 roku. Poszkodowana nie poinformowała o tym wówczas nikogo. Jak argumentowała, dopiero, kiedy jej siostra chciała pójść do tej samej szkoły na kurs prawa jazdy, powiedziała o gwałcie rodzinie, a ta zawiadomiła prokuraturę. Sąd nie dał wiary oskarżeniom i dowodom w tej sprawie. Oskarżony od początku postępowania nie przyznawał się do winy.

Artykuł jest ciekawy z paru powodów. Dotyczy stosunków międzyludzkich pomiędzy parą ludzi (to powód pierwszy z paru...).

Po drugie... Ukazał się w dziale „Motoryzacja” pośród tytułów nieco bardziej związanych z ruchem samochodów - Niesportowa postawa Ferrari! Miss i jej galeria! Policja w 35-letnim aucie! Polka w kalendarzu Pirelli! Pracę straci 1500 osób! Auta rozcinali strażacy. A1 dłuższa o 65 km! Wśród nich są dwa również nawiązujące do pań, jednak w aspekcie ich związku z autami, zatem są to związki dobrowolne, niewinne i wysoko opłacane. Czytając owe sądowe wieści w motoryzacyjnym dziale, nie można przejść (a nawet... przejechać) obojętnie obok pytania - a co byłoby, gdyby kursantkę zwabił sztygar, pilot, kucharz, policjant? Czy wówczas notka ukazałaby się w dziale górnictwo, lotnictwo, kuchnia polska, kronika kryminalna? (Choć ostatnia klasyfikacja wydaje się przypadkiem właściwie dobrana)...

Trzeci aspekt... Owszem, bywają gwałty urojone przez panie, jednak wiele jest prawdziwych, ale nie do udowodnienia, zwłaszcza po paru latach. Wskazówka dla potencjalnych gwałcicieli - od początku nie przyznawać się do winy. Złodzieje także wyznają zasadę - złapią cię za rękę, wmawiaj, że nie twoja.

Po czwarte... "Sąd nie dał wiary oskarżeniom i dowodom w tej sprawie" - no cóż, sąd jest niezawisły, ale nie jest z istoty swej nieomylny. Inny skład, inne miasto, inne czasy, a wyrok mógłby być odmienny od zasądzonego. Facet został uniewinniony, co nie oznacza, że nie popełnił przestępstwa; oznacza, że dowody były niewystarczające. Można zastanowić się - a niby jaki interes miałaby ta dziewczyna, aby po dwóch latach wymyślić (w końcu wstydliwe i szokujące) wydarzenie? Jeśli fałszywie oskarżyła ujeżdżacza (samochodowego), to powinna ponieść odpowiedzialność karną. Wskazane byłoby skorzystanie z wariografu. Jeśli panna nie jest znana jako konfabulantka, zaś instruktor ma podobne sprawy na swoim koncie... Lecz cóż - sąd ma lepszych specjalistów do dyspozycji. I podobno zależy mu na poznaniu prawdy. Taki przynajmniej powszechny panuje osąd.

Piąty punkt, to konkretne propozycje. Wskazówka dla pań - wdziewajcie pełen rynsztunek wzorując się na panach (spodnie, kufajka, gumofilce) i nałóżcie na twarz szary makijaż (albo zastosujcie bezmakijażowe a naturalne odstraszanie). Wasz imaż ma odstręczać nawet półniewidomego, przygłuchego, kulawego i wyposzczonego satyra. Młodzi instruktorzy nie powinni być dopuszczeni do tej pracy. Nabór na kursy organizować po czterdziestce. Firmy organizujące kursy na prawo jazdy powinny stosować zniżki dla osób stosujących solidne zabezpieczenie całego steku - kto pamięta Nielsena, który wybrał się pod więzienny prysznic w "Nagiej broni", kiedy to w więzieniu nachyla się po mydło i jakież rozczarowanie maluje się na facjacie niedoszłego amanta?

Dodatkowo za pazuchą trzymajcie magnetofon. Na bereciku z antenką powinny być szczere ostrzeżenia – "nie daję" (zarówno w znaczeniu "nie wręczam", jak również w sensie "nie roznóżam") oraz "rozmowa może być rejestrowana" (takie nawiązanie do czasów młodości matek). Zamiast zbyt obszernych napisów, mile widziane urocze a graficzne ogólnie znane symbole - przekreślone banknoty oraz krzyżyk na wyrazie SEX, tudzież wizerunek magnetofonu. W regulaminie egzaminu powinno być zastrzeżenie (i to w związku z unijną unifikacją prawną modą na nierozróżnianie płci w przepisach) - kursanci mogą zdawać wyłącznie w długich niejaskrawych spodniach. Im mniejsze rozumki, tym dłuższe nogawki, jednak mogą być obiektywne trudności z tym oszacowaniem... Taki zapis jednocześnie uniemożliwiałby panom walczącym o równość, usadowianie się w sukienkach i w stringach obok instruktora (wszak są tacy, co to na znak protestu gotowi są nosić damskie fatałachy!)... Lesbijki i geje powinni (sami dla własnego dobra) wyraźnie sugerować instruktorowi swoje niewinne (jak to ustalono kilkanaście lat temu) odchylenia od normy (podobno) niesprawiedliwie ustalonej przez większość społeczeństwa. Zresztą instruktorki i instruktorzy również powinni wysyłać odpowiednie sygnały, aby podczas szkolenia nie dochodziło do całkiem grzesznych sytuacji...

Powyższe propozycje powinny być przeanalizowane przez związki studentów, które powinny sformułować odpowiednie zapisy w regulaminie dotyczącym strojów wdziewanych z okazji egzaminów ustnych.

No i jaką moc ma dodany wyraz "wcale"? "Wcale nie zgwałcił"? A czym się to różni od "Nie zgwałcił". Jest to zbędna interpretacja wyroku, ponadto wyraźnie sugerująca, że dziennikarz przesadnie uwierzył w niewinność instruktora, zatem ujawnił swą stronniczość. Żurnalista nie powinien wypowiadać się po jednej ze stron, wszak to jest notka sądowa, nie felieton. Potocznie ów wyraz funkcjonuje dość powszechnie (wzmacnia przeczenie), jednak w oficjalnych tekstach jest zbędny, a nawet składniowo niepożądany: "Wcale nie podpisano umowy", "Wcale nie zniesiono wiz", "Wcale nie chorujemy częściej", "Wcale nie jest instruktorem", zatem powinien być pomijany.