JustPaste.it

Media podają prawdę... niekoniecznie pełną

24 października redakcja Onetu aż tak została zaskoczona informacją o wypadku pewnej reporterki, że w dwóch różnych artykułach opisano to wydarzenie.

24 października redakcja Onetu aż tak została zaskoczona informacją o wypadku pewnej reporterki, że w dwóch różnych artykułach opisano to wydarzenie.

 

O godz. 9:05 zamieszczono artykuł "Śmiertelnie potrąciła pieszego i uciekła" -
W Żywcu na Podbeskidziu pijana kobieta śmiertelnie potrąciła pieszego i uciekła z miejsca wypadku - informuje RMF FM. W nocy policja bezskutecznie poszukiwała kierującej samochodem kobiety. Ostatecznie to mąż przywiózł ją na komendę. Kiedy kobieta tam trafiła, miała ponad półtora promila alkoholu w organizmie.

Natomiast o godz. 10:45 -

"Pijana reporterka śmiertelnie potrąciła pieszego" -
Pijana dziennikarka "Dziennika Zachodniego" śmiertelnie potrąciła pieszego i uciekła z miejsca zdarzenia. Do wypadku doszło w Żywcu. Kobieta potrąciła 47-latka tuż przed skrzyżowaniem i odjechała z miejsca wypadku. Policjanci w wyniku rozmów ze świadkami zdarzenia ustalili kto mógł być sprawcą wypadku. Kobieta została przywieziona do żywieckiej komendy przez małżonka. 31-letnia dziennikarka miała 1,7 promila w wydychanym powietrzu godzinę po wypadku. Kobieta trafiła do policyjnej izby zatrzymań. Grozi jej 12 lat więzienia.

Po zorientowaniu się w dublu, redakcja zdjęła jeden z tytułów ze strony głównej. A jakiż to? Obstawiamy? Zdjęto drugi link ze strony głównej (liczba dyskutantów - ok. 70, pierwszy zaś osiągnął ok. 350 wpisów).

Można spekulować, czym kierowała się redakcja zdejmując wybrany artykuł - przypadek (rzut monetą?), czy zbyt kontrowersyjny tytuł, bijący w dziennikarski a szlachetny stan? Pierwszy artykuł wskazuje na kobietę jako sprawcę wypadku. Drugi nie tylko podaje płeć, wiek, stopień upojenia, ale także tytuł medium. A to już zbyt wiele jak na... bezstronną notatkę.

Media to największa władza - jeśli wypadek był spowodowany przez księdza, policjanta, posła, to w tytule eksponowano ten fakt bez kosmetycznego tuszowania. Przedstawiciele Kościoła, Policji czy Sejmu nie zapytaliby redakcji – "a dlaczego tak wyraźnie określacie funkcję sprawcy, czy nie można byłoby to przemilczeć?", bowiem gdyby takie pytanie ujawniono (z niemałą satysfakcją!), to dopiero byłaby sensacja, której media oczywiście nie zatuszowałyby w ramach walki o prawdę w demokratycznej Polsce. Ale przecież nie ma nakazu podawania wszystkich szczegółów, jeśli redakcja nie uzna ich za społecznie pożądane. No i redakcja tak uznała. O co więc chodzi...

Oceńmy działalność Wojewódzkiego, Majewskiego i innych medialnych postaci, w tym dziennikarzy. Oni mogą każdego wziąć na swój warsztat i ośmieszyć, obgadać, obrazić. Jeśli przesadzą, to najwyżej za parę miesięcy zapłacą grzywnę (z konta ich wydawców), zdobędą sławę kosztem swych ofiar i zażyczą sobie wyższego wynagrodzenia, bo i oglądalność wzrośnie...

Niby wszyscy są równi wobec prawa, jednak społeczeństwo oczekuje od księdza, policjanta, polityka, dziennikarza, prawnika, czy lekarza jednak wyższych standardów, tak w życiu osobisty, społecznym, zawodowym. Na drogach z jednej strony zabijają pijane menelowate indywidua, jednak z drugiej strony także osoby społecznie zaszeregowane cokolwiek wyżej. I nie ma recepty na nich wszystkich.  100 tysięcy rocznych zatrzymań potencjalnych zabójców? Dwa lata za jazdę po pijanemu? Kto tyle odsiedział? Śmiechy z Temidy! Czas jest sprzymierzeńcem pijanicy, a jeśli ofiara wypadku nie zajmowała wystarczająco wysokiego miejsca w naszym społeczeństwie, to sprawiedliwość będzie iluzoryczna.

A przy okazji całkiem inna sprawa, także szokująca!Trudno orzec, czy każdy prawy mąż odwiózłby winną żonę na komisariat po ucieczce z miejsca wypadku, ale raczej nie, bowiem przed opisanym wypadkiem nie słyszałem o takim przypadku. Po raz pierwszy przeczytałem tę zaskakującą wiadomość w aspekcie małżeństwa przynajmniej w połowie... dziennikarskiego. Spekulacje - "dlaczego to uczynił?", to osobny rozdział dziennikarstwa polskiego... Zwykle (taki jednak zwyczaj i to raczej na całym świecie) współmałżonek nie denuncjuje drugiej połówki (bez aluzji do alkoholu!), choć w historii znane są przypadki donosu na kogoś ze swojej rodziny pod wpływem mniej lub bardziej wartościowych ideologii... Nawet sądy podczas procesów zezwalają na odstąpienie od zeznań mogących zaszkodzić rodzinie.

Ciekawe są kulisy tego dziennikarskiego wypadku i to aż w dwóch aspektach...

PS  Gdyby w Polsce prawo było prawem, to sprawczyni otrzymałaby wstępnie trzymiesięczny areszt, co uzmysłowiłoby potencjalnym a przyszłym sprawcom tragicznych wypadków drogowych, że Temida jest istotnie surowa wobec pijanych kierowców. A jest tragifarsa!