JustPaste.it

PIEKŁO MAXA Bruce Moen / uczeń Roberta Monroe/

BRUCE MOEN PODRÓŻ POZA WSZELKIE WĄTPLIWOŚCI zabawna ilustracja osobistego piekła jakie fundują sobie grzesznicy za życia . Do reszty rozdziałów link na górze

BRUCE MOEN PODRÓŻ POZA WSZELKIE WĄTPLIWOŚCI zabawna ilustracja osobistego piekła jakie fundują sobie grzesznicy za życia . Do reszty rozdziałów link na górze

 

6115a9cb48f01eedf31946d69cbd2782.jpg

odnośnik/link  do orginalnej publikacji pozwoli Wam przeczytać online całą książke Bruca Moena , wystarczy klikac na tytuły rozdziałów

Rozdział 10

Piekło Maxa

Kościół, w którym wyrosłem, nauczał, że piekło to miejsce wiecznego cierpienia. Jeśli złamię reguły obowiązujące w moim jednym jedynym życiu, twierdzono, moja dusza spędzi resztę wieczności na torturach w piekle. Większość systemów religijnych mówi o tej kwestii, lecz w żadnym przypadku nie jest to temat przyjemny. Podczas jednej z moich podróży do Życia po Śmierci spotkałem Maxa, który zasługiwał na piekło, czymkolwiek by ono nie było. Jego piekło nie było jednakże tym, czego się spodziewałem.

W czasie jego ostatniego życia w świecie fizycznym Max był psychoterapeutą. Z opisów osób, które Maxa znały, doszedłem do wniosku, że równie dobrze można by go nazwać emocjonalnym sadystą. Uwielbiał zadawać ludziom psychiczny i emocjonalny ból. Był wykształcony, prowadził własną praktykę, i był w tym naprawdę dobry. Potrafił wynajdywać wrażliwe punkty swoich pacjentów, wiedział jak sondować ludzki umysł aż do jego najgłębszych, najciemniejszych zakamarków, w których kryły się nigdy nie ujawniane tajemnice i obawy. Wiedział jak wykorzystywać te tajemnice i obawy, aby za ich pomocą nieustannie zadawać im emocjonalne i mentalne tortury. Nie twierdzę tu, że swoje wykształcenie wykorzystywał tylko i wyłącznie w tym celu. Niektórym pewnie nawet pomógł. Lecz jego przyjaciele, ukochani i koledzy często stawali się celem słów i czynów. Jednym słowem, Max należał do ludzi, którzy dla zabawy wyrywają muchom skrzydła. Słyszałem jak kiedyś swoją ulubioną zabawę Max nazwał "Chcę patrzeć jak walczycie".

W miarę upływu czasu, delikatnie badając, Max poznawał twoje najciemniejsze tajemnice i obawy. Był świetnym psychoterapeutą i potrafił zebrać potrzebne sobie informacje w pozornie najbardziej zwyczajnej konwersacji. Małe pytanko tu, małe pytanko tam... nie miało znaczenie jak długo zabierze mu zdobycie tych informacji, ważne było to, że w końcu je zdobywał. A kiedy już poznał i zrozumiał na jakich zasadach działają twoje obawy, wybierał kogoś innego, kogo zbadał już wcześniej, i dopiero ten ktoś atakował twoje słabostki.

Na przykład załóżmy, że najbardziej boisz się tego, że ktoś odkryje, że jesteś gejem. I nie jest to jakaś twoja zwyczajna troska, rozumiesz, ale raczej niepokojąca obsesja, głęboko zakorzeniony strach przed ujawnieniem. Może wciąż się martwisz, że twoja kariera w rządzie się skończy, jeśli współpracownicy poznają twoją tajemnicę. W twoim przypadku, Max pewnie by doprowadził do spotkania między tobą a nienawidzącym homoseksualistów dziennikarzem, którego obsesją jest to, że faceci z rządu któregoś dnia zniszczą świat. Urządziłby to spotkanie tak, że i on byłby na nim obecny i mógłby obserwować fajerwerki. Zanim wasza dwójka spotkałaby się, Max rzuciłby od niechcenia kilka informacji tobie o nim, a jemu o tobie, co tylko podsyciłoby wasze obawy. Owe informacje nie zawsze są subtelne; ostatecznie Max chce być pewien, że walka na pewno się zacznie i że on będzie mógł ją sobie obejrzeć.

Jeszcze jeden przykład wystarczy, jak sądzę, abyś miał pełen obraz emocjonalnie sadystycznej natury Maxa. Podczas najzwyklejszej rozmowy na przyjęciu, Max przedstawi ci się jako terapeuta i skieruje rozmowę na twoje najgłębiej skrywane obawy. Nie ma w tym nic złego, w końcu jest przecież lekarzem. Mogłaś go nawet spotkać wcześniej na jakichś przyjęciach, może obracacie się w tym samym kręgu znajomych. Zaczynasz mu ufać na tyle, żeby sądzić, że może to właśnie Max będzie w stanie pomóc ci poradzić sobie z czymś, co jedynie valium trzyma jeszcze na dystans. Kilka miesięcy temu obchodziłaś swoje pięćdziesiąte urodziny i zaczynasz obsesyjnie, bezsensownie bać się starzenia. Nie wyglądasz już tak jak kiedyś, co wywołuje najróżniejsze czarne myśli. Może jedną z największych twoich obaw jest to, że jakaś rewelacyjna młoda kobieta zagnie parol na twojego męża, a on się na to złapie. W takim przypadku Max pewnie zaprosi na następne przyjęcie kogoś wyjątkowego. Może będzie to rewelacyjna młoda kobieta, której do życia potrzebne jest jak powietrze uwodzenie mężów na oczach starzejących się, kiedyś pięknych żon. A potem sama siebie za to nienawidzi. Max zorganizuje to wszystko, oczywiście w jak najbardziej niewinnych okolicznościach. Ale założę się, że wcześniej rzuci jakąś uwagę lub dwie wszystkim zainteresowanym, a potem będzie się świetnie bawił. A jeśli Max zrealizuje swój plan, to ta wasza walka będzie zaledwie początkiem równie wielu emocjonalnie śmiertelnych spotkań.

Uświadamiam sobie, że przedstawiłem Maxa jako klasycznego łajdaka. Cóż mogę powiedzieć, gość był złośliwym, utalentowanym, emocjonalnym sadystą. Na ile wiem, Max zmarł nie odpokutowawszy za swoje czyny. Zgodnie z zasadami kościoła, w którym wyrosłem, był świetnym kandydatem na wieczność w piekle.

Wkrótce po naszej przeprowadzce do Kolorado, znalazł się powód, dla którego mieliśmy skontaktować się z Maxem w Życiu po Śmierci. Rebeka znała go i była celem pewnych jego knowań. Chcieliśmy zobaczyć, czy jest coś, co moglibyśmy dla niego zrobić. W tym czasie byłem już dość pewny swoich umiejętności i nie potrzebowałem pomocy taśm Hemi-Sync w badaniu świata niefizycznego. Tak naprawdę, to nie potrzebowałem ich już od jakiegoś czasu, ale czasami trudno jest odrzucić kule i zacząć chodzić samodzielnie. Aby zaspokoić moje pragnienie zbierania dowodów na rzeczywistość moich wizyt w świecie Życia po Śmierci, udaliśmy się Tam wspólnie, a potem porównaliśmy notatki.

Odprężyłem się, zamknąłem oczy i wkroczyłem w znajomą, trójwymiarową czerń. Czekając aż coś się zdarzy, zbliżyłem się do pierwszego ciemnego wiru, jaki ujrzałem. Kiedy wynurzyłem się po drugiej stronie, ujrzałem stojącą naprzeciw mnie Rebekę. Jakiś człowiek, którym był, jak się później dowiedziałem, Max, trzymał ją za gardło. To*, była jedyna chwila, kiedy ujrzałem na twarzy Rebeki strach. Oczy miała szeroko otwarte, przerażone. Max mocno ściskał jej gardło.

- Rebeka, stoję tuż za tobą - powiedziałem spokojnie, lecz stanowczo, starając się zwrócić na siebie jej uwagę. - Policz do dziesięciu... spokojnie... on nie może cię naprawdę skrzywdzić. Rebeka, policz do dziesięciu.

Z oczu Maxa wyglądało zło. Wykorzystywał coś, co o niej wiedział, by ją sparaliżować. Trzymał ją tak przez jakieś piętnaście sekund, a potem rozluźnił uścisk i puścił ją.

Dochodziły do mnie obrazy świata, w którym obecnie żył Max. Były w nim skały i drzewa, domy i samochody; Nie różnił się on specjalnie od świata, w którym żył przed śmiercią. Lecz w miarę napływu obrazów, uświadomiłem sobie, że obecny świat Maxa był jednak inny. To było piekło stworzone specjalnie dla niego. Wszyscy, którzy tam z nim żyli, każdy mężczyzna, kobieta i dziecko, mieli taką samą emocjonalnie sadystyczną naturę, co on!

Na jednym z obrazów ujrzałem go, jak przygotowywał grunt pod swoją kolejną zabawę mającą na celu zadanie bólu. Ułożył spotkanie dwóch innych mieszkańców tego miejsca. Miało się ono odbyć w restauracji, a on, oczywiście, miał się przypatrywać walce. Każdemu z nich powiedział coś, co rzekomo powiedziała ta druga osoba. Chodziło mu o wywołanie w nich gniewu ku sobie wzajemnie. Max wszystko starannie przygotował. Kiedy wybuchła pełna obelg kłótnia, wszyscy w restauracji odwrócili się i przyglądali. Max siedział przy stole obok i rozkoszował się narastającą wściekłością. Uśmiechał się, bardzo z siebie zadowolony, na długo przedtem, zanim obaj mężczyźni skoczyli na równe nogi. Z prawdziwą przyjemnością patrzył na wymierzane pięściami ciosy, kopniaki i tarzanie się po podłodze.

Lecz Max nie był w tym świecie sam. Byli tu też inni, którzy rozwinęli w sobie i wydoskonalili tę samą sztukę, i to do poziomów, do których on nigdy nie sięgnął. W następnej scenie ujrzałem Maxa siedzącego w restauracji przy stoliku z jednym z uczestników poprzedniej bójki. Tym razem ktoś, kogo nie rozpoznałem, siedział samotnie przy innym stoliku, uśmiechając się coraz szerzej w miarę jak twarz Maxa przybierała odcień purpury, a żyły zaczynały nabrzmiewać na szyi. Tym razem to Maxa wrobiono. Zostało to rozegrane tak mistrzowsko, że Max nie miał pojęcia, że cały ten emocjonalny ból, jakiego właśnie doświadczał, został celowo zaaranżowany. Tym razem był on jedynie tancerzem poruszającym się w takt czyjejś bezwzględnej muzyki.

Takie właśnie było piekło, w którym żył Max, skazany w świecie Życia po Śmierci na to, co kiedyś, podczas fizycznego życia, sprawiało mu taką przyjemność. Mógł do woli sprawiać innym ból i radować się nim w całej pełni. Mógł do woli planować i przeprowadzać swoje gierki. Tylko że teraz jedynym jego celem byli ludzie, którzy na równi z nim kochali zadawać tego rodzaju ból. Kiedy żył tu, w świecie fizycznym, Max mógł uważać, że jest świetny w tym, co robi. Był wielką rybą w maleńkim stawie. Tam, gdzie go wraz z Rebeką spotkaliśmy, znajdował się gdzieś pośrodku łańcucha pokarmowego. Pomyśl o najgorszych czarnych charakterach w całej historii, sadystach, których okrucieństwo przechodzi ludzkie pojęcie. W tym stawie pływają wraz z Maxem prawdziwi profesjonaliści!

W zasadzie nie różni się to wiele od piekła, o którym uczyłem się w szkółce niedzielnej. Może jest w tym trochę więcej szczegółów, ale wygląda na to, że jest to miejsce w sam raz dla ludzi pokroju Maxa. A jednak, oglądając te wszystkie obrazy, odkryłem, że nie jest to miejsce wiecznego potępienia. Nie jest to nawet kara w tym sensie, że jakaś zewnętrzna siła wtrąca tam Maxa, żeby cierpiał. Zrozumiałem z tego wszystkiego, że piekło Maxa znajduje się w Focusie 25, Terytorium Systemów Przekonań. Po prostu przyciągnęło go miejsce w świecie Życia po Śmierci, w którym wszyscy mają podobne przekonania. Uważam, że w Focusie 25 istnieje miejsce dla każdego rodzaju przekonań właściwych istotom ludzkim, żyjącym od zarania czasów. To własne przekonania Maxa przyciągnęły go tam, i tylko jego własne przekonania go tam trzymają. Podczas tej podróży uświadomiłem sobie, że kiedy tylko Max zmieni przekonania, które go trzymają Tam, będzie wolny i będzie mógł odejść. W jakiś sposób jest to sprawiedliwość doskonała. Piekło Maxa nie jest wieczną karą. Jest to raczej ćwiczenie dla jego wolnej woli, która musi wybrać takie miejsce w Życiu po Śmierci, jakie będzie najlepsze dla jego przekonań tak długo jak długo będzie je wyznawał. Według naszych standardów jest to środowisko niefizyczne, lecz dla Maxa nie ma to żadnego znaczenia. Dla niego jest ono tak samo rzeczywiste, jak fizyczny jest świat, który opuścił. Jeśli kiedykolwiek zacznie kwestionować przekonania, jakie wybrał, będzie to początkiem jego powrotnej podróży z piekła. Jeśli postanowi, że nie podoba mu się życie emocjonalnego sadysty, to miejsce to przestanie go pociągać. A postanowieniem, że przestanie być emocjonalnym sadystą sprawi, że przestanie pasować do miejsca, w którym żyje i będzie mógł je opuścić. Będzie więc mógł ułożyć sobie życie według swych nowych przekonań.

Obraz piekła Maxa wciąż trwał w mej pamięci, kiedy zauważyłem, że Rebeka przygotowuje się do opuszczenia go. Kontakt z Maxem był dla niej trudny. Cokolwiek by zrobiła czy powiedziała, nie miało wpływu na jego sytuację. Smutek gościł na jej twarzy, kiedy oddalaliśmy się od piekła Maxa.

Po powrocie od Maxa porównaliśmy notatki. Strach i przerażenie rzeczywiście towarzyszyły jej, kiedy Max ściskał jej gardło. Z początku nie słyszała jak mówiłem jej, żeby się odprężyła i policzyła do dziesięciu. Kiedy minął pierwszy szok wywołany czynem Maxa, opanowała strach. Wrażenia Rebeki ze świata, w którym żył Max, pokrywały się z moimi, było w nich jedynie, jak zresztą zwykle, więcej szczegółów. Był to kolejny dowód zgodności przeżyć dwóch osób. Nie całkowicie przekonujący o rzeczywistości wszystkich moich niefizycznych doświadczeń, nie dość przekonujący, aby zniknęły wszystkie moje wątpliwości, lecz przecież był to kolejny dowód w mojej wciąż rosnącej kolekcji.

Wiele myślałem o sytuacji Maxa od czasu mojej jedynej wizyty w jego piekle. Kiedy ludzie, którzy wiedzą, że badam Życie po Śmierci, pytają mnie czy kiedykolwiek natknąłem się Tam na piekło, opowiadam im historię Maxa. Pisząc te słowa, czuję pragnienie nie tylko przytoczenia faktów, ale również wypowiedzenia mojej własnej opinii na ich temat.

Po pierwsze, chciałbym zaznaczyć, że nie próbuję tu zmienić czyichkolwiek przekonań co do piekła. Nie mam zamiaru zastąpić czyichś przekonań własnymi. Jak powiedziałem w prologu, wierzę, że nasze bezpośrednie doświadczenie jest jedyną rzeczą, która może lub powinna być odpowiedzialna za takową zmianę.

Z informacji, jakie zebrałem w czasie wizyty w piekle Maxa wiem, że nie został on Tam umieszczony przez kogoś, kto chciał go ukarać. Nikt nie musiał wskazywać na niego palcem, osądzać jego życia i skazać go na piekło. Ten system jest nieco bardziej automatyczny. Max jest Tam, ponieważ jego energetyczna konstrukcja i suma jego przekonań, przyciągnęły go do tego obszaru Focusa 25, jak magnes przyciąga żelazo. Miał wolną wolę dokonując swych wyborów, które doprowadziły do tego, że swe ostatnie życie w świecie fizycznym przeżył jako emocjonalny sadysta. Kiedy znalazł się w Życiu po Śmierci, energetyczna konstrukcja jego przekonań wepchnęła go do jego własnego piekła, do środowiska najbardziej mu odpowiadającego.

Informacje, jakie zebrałem uczą również, że Max może opuścić swoje piekło w każdej chwili. Musi tylko zmienić swe przekonania. A kiedy przestanie być Emocjonalnym Sadystą tkwiącym w Focusie 25, obszar ten nie będzie go już pociągał. Kiedy jego przekonania nie będą się zgadzały z przekonaniami panującymi na tym terenie, zostanie wypchnięty ze swego piekła mocą odrazy. Wszystko to brzmi pięknie na papierze, ale w rzeczywistości nie jest takie proste. Max tkwi tam dość głęboko.

W czasie, gdy żył na Ziemi, ludzie go otaczający żywili odmienne przekonania. Nie każdy w naszym fizycznym świecie jest takim emocjonalnym sadystą jakim był Max, który przecież obserwował innych i mógł porównać ich ze sobą, mógł zobaczyć, że ich wybory dawały im albo radość, albo ból. Porównując, mógł dostrzec, że istnieją powody, dla których warto się zmienić. Kiedy umarł, opuścił to środowisko. Teraz jest w miejscu, gdzie przebywają tylko ludzie jemu podobni. Każdy mężczyzna, kobieta i dziecko Tam jest emocjonalnym sadystą, dokładnie takim, jak on sam. Dla nich wszystkich emocjonalny sadyzm jest stylem życia. Pozytywne przykłady, które mogłyby mu pomóc się zmienić, nie istnieją.

W swoim piekle Max jest nieustannie atakowany przez takich jak on. Choć obserwowanie bójki dwóch mężczyzn spowodowanej jego własnymi knowaniami dało mu wielką radość, to jednak cierpiał, kiedy sam stał się celem czyichś zagrywek. Jego życie jest teraz pełne cierpienia i wszystko w nim woła o zemstę. Został zamknięty w paskudnym kręgu sadyzmu. I znów, to piekło nie różni się ostatecznie od piekła, o którym uczyłem się w szkółce niedzielnej. Max najpewniej większość czasu płacze i zgrzyta zębami.

Byłoby mu łatwiej zmienić się za życia Tu, w świecie fizycznym. Obserwując życie innych, mógł łatwo dojść do pewnych wniosków. W swoim piekle może spędzić jeszcze wiele czasu, zanim zaświta mu jakakolwiek myśl, że mógłby się zmienić. Tam nikt nie prezentuje innego modelu przekonań. Jak powiedziałem wcześniej, Max tkwi w tym całkiem głęboko. Jeśli jest świadom swojej obecnej sytuacji, to z pewnością wydaje mu się ona piekłem na Ziemi.

Jeszcze raz chciałbym zaznaczyć, że nie próbuję zmieniać niczyich przekonań. Jednakże moja wizyta w piekle Maxa sugeruje pewną mądrość, którą zapamiętałem ze szkółki niedzielnej. Nazywano to Złotą Zasadą: "Rób innym to, co chciałbyś, żeby inni robili tobie". Piekło Maxa zdaje się być ucieleśnieniem tej reguły. Sprawia, że zastanawiam się głębiej nad karmą i reinkarnacją; nad tym, ile właściwie istnieje rodzajów piekła; co będzie musiał zrobić Max, żeby wydostać się ze swojego i jak długo będzie musiał Tam zostać.

 

Źródło: Bruce Moen